Blisko ludziStudenci z Chin wybrali polonistykę. Opowiadają, jak narodziła się w nich miłość do Polski

Studenci z Chin wybrali polonistykę. Opowiadają, jak narodziła się w nich miłość do Polski

Studenci z Chin wybrali polonistykę. Opowiadają, jak narodziła się w nich miłość do Polski
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
11.12.2019 17:37, aktualizacja: 11.12.2019 19:43

Ulubioną książką Xuxiao Han jest "Nieboszczyk mąż" Joanny Chmielewskiej. Wang Jing uwielbia "Lalkę" Prusa. Wangyu Xin zaczytuje się w noblistce – "Prawiek i inne czasy" to jej ulubiona pozycja. Cao Yang spędza wolny czas, studiując "Poradnik językowy".

– Chciałam odkrywać świat poza Chinami. Język jest moim żywiołem – mówi perfekcyjną polszczyzną Wangyu Xin.

– To nie ja wybrałam polski, a polski wybrał mnie – śmieje się Wang Jing.

Za Cao Yang zdecydowała mama. Yang wyznaje, że zawsze chciała uczyć się jakiegokolwiek języka europejskiego, a jako że współpraca Polski z Chinami jest coraz bardziej popularna, padło na polonistykę.

W gimnazjum na temat Polski wiedziały tyle, że pochodzą z niej Kopernik, Chopin i Maria Skłodowska-Curie. Trochę słyszały też na temat II Wojny Światowej. Później, kiedy dostały się na polonistykę, zaczęły szperać w sieci.

– Było napisane, że polskie dziewczyny są przepiękne i teraz wiem, że to prawda – mów Yang. Wangyu Xin myślała, że wszystkie kraje w Europie wyglądają jak Stany Zjednoczone. Wszystkie miały różne wyobrażenia na temat Polski, często odległe od rzeczywistości.

Lekcje polskiego

W 2016 roku Chinki zaczęły studia na Beijing International Studies University. Kiedy zajęły miejsca w ławkach, nauczycielka powiedziała im, że lekcję rozpoczną od wybrania polskiego imienia. I w ten sposób Cao Yang została Moniką, Wangyu Xin Kamilą, Wang Jing Ewą, a Xiuxiao Han Krysią. Zaczęła się nauka alfabetu. Odkrywały zupełnie nowy świat, w którym później miały się zakochać.

Obraz
© Archiwum prywatne

– Od pierwszej lekcji nauczycielka używała nie tylko angielskiego, ale też polskiego. Pani Kinga była uparta. Na każdych zajęciach musieliśmy przez co najmniej 30 minut mówić po polsku. Kiedy pierwszy raz usłyszałam "co", byłam zmieszana. W języku chińskim to przekleństwo – wspomina Monika.

Pierwsze lody zostały przełamane, dziewczyny coraz bardziej zaczęły rozumieć kulturę i zwyczaje obowiązujące w Polsce. Obserwowały z podziwem kolegów ze starszych lat.

– Nagrali film przedstawiający fragmenty "Dziadów". To było tak, że nauczycielka polskiego wybrała te fragmenty, a studenci napisali do nich scenariusz. Pani Sabina je poprawiła i potem zgodnie ze scenariuszem przygotowywali kostiumy, rekwizyty i inne potrzebne rzeczy. Potem tydzień trwały nagrania – opowiada Monika.

Później jeszcze powstał film przedstawiający alternatywną wersję teledysku do "Nie ma fal" Dawida Podsiadły z piosenką wykonywaną przez studentów polonistyki, a także kolejne nagranie chórku śpiewającego "Dozwolone od lat osiemnastu". Monika przesłała mi te nagrania przez chiński komunikator "Wechat". Wyglądają imponująco.

Polska – pierwsze wrażenia

"Dzień dobry. Nazywam się Tymon Jiang. Uczę się polskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Przyleciałem do Polski w październiku" – dostałam wiadomość od Tymona.

– Pomyślałem, że Polska jest bardzo ważnym krajem w Europie Środkowej i Wschodniej. Chiński rynek pracy potrzebuje nowych talentów, które biegle mówią po polsku – odpowiada, kiedy pytam go, skąd zainteresowanie językiem polskim.

Tymonowi najbardziej podoba się w Polsce atmosfera. Uważa, że Polacy są gościnni i nie odczuł przez pierwsze miesiące tego, że jest obcokrajowcem. Zaznacza też, że odpowiada mu tempo życia, które jest o wiele spokojniejsze niż w Chinach.

– W Polsce mam mniej zajęć i mniej stresu na studiach. To mi bardzo odpowiada – mówi. Jedynym minusem jest dla niego to, że uczelnia nie posiada stołówki, przez co musi żywić się w restauracjach lub gotować samodzielnie.

To, co zaskoczyło go po przylocie do Krakowa to fakt, że w komunikacji miejskiej nie mógł dostać biletu u konduktora, a jedynie w automatach lub przez aplikację w telefonie. – Jeżeli w Polsce nie kupuje się biletu u konduktora, nikt nie wie, czy osoba ma bilet, czy nie. Trochę tego nie rozumiem – zastanawia się.

Monika, Kamila i Ewa również miały okazję odczuć polską kulturę na własnej skórze. Pierwsze, co rzuciło im się w oczy, to zadbane środowisko i to, że ludzie pilnują, żeby na ulicach było czysto. Jesienią zachwyciły je leżące na ulicach kolorowe liście, których nie miały okazji podziwiać w Chinach. – U nas, jeśli spadną liście, od razu są sprzątane – mówi Monika.

Kamila była zdziwiona, że kierowcy autokaru mają określony czas pracy i kiedy mija 8 godzin, nie mogą kontynuować wycieczki. – Kierowca zatrzymywał autokar i prosił nas, żebyśmy go opuścili. To bardzo ciekawe – mówi.

Obraz
© Archiwum prywatne

Monika po raz pierwszy przyleciała do Polski w 2017 roku by uczestniczyć w zajęciach szkoły letniej. Od razu rzuciło jej się w oczy uwielbienie Polaków do celebrowania każdej okazji.

– Słyszałam, że nawet przed ślubem dziewczyny organizują jeszcze wieczór panieński. My w Chinach nie spotykamy się tak często z różnych powodów – stwierdza.

Ewę natomiast zdumiało to, że w niedziele polskie sklepy są zamknięte, a Polki lubią pić alkohol.

Dziewczyny polubiły nawet polską kuchnię. – Żurek, kiełbasa, kluski, kartofle są super. Bardzo mi smakują – stwierdza Kamila. Monika po powrocie do Chin próbowała odtworzyć nasze tradycyjne dania. Jednak efekt nie był dla niej zadowalający.

Teraz wszyscy studenci polonistyki świętują otrzymanie przez Olgę Tokarczuk Literackiej Nagrody Nobla. Dziewczyny zdradzają, że ich kolega pisze licencjat na temat noblistki. Chwalą się też, że ich nauczycielki wcześniej tłumaczyły dwie książki Tokarczuk na chiński, a one same wielokrotnie zetknęły się z jej twórczością. Są z tego faktu dumne tak samo, jak Polacy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta