Blisko ludzi"To nie gwałt, tylko seks-niespodzianka". O polskim chamstwie w kontekście przemocy seksualnej

"To nie gwałt, tylko seks-niespodzianka". O polskim chamstwie w kontekście przemocy seksualnej

"To nie gwałt, tylko seks-niespodzianka". O polskim chamstwie w kontekście przemocy seksualnej
Źródło zdjęć: © iStock.com
Paulina Brzozowska
26.11.2017 15:25, aktualizacja: 26.11.2017 16:43

Gwałt nazywamy "pikanterią". Często umniejszana jest jego waga, sugerowane prowokowanie strojem, a gwałt małżeński jest bagatelizowany i określany mianem "małżeńskiego obowiązku". Choć w mediach nie ustaje dyskusja dotycząca molestowania, nam wciąż brakuje wrażliwości i empatii. Tylko dlaczego?

W rozmowie ze Sportowymi Faktami WP sekretarz Polskiego Związku Kolarstwa, Tadeusz Jasionka powiedział: "O takich pikanteriach (w domyśle o seksaferze w polskim kolarstwie - przyp. red.) to muszę przyznać, że nie wiedziałem. Ale że coś takiego jest, to prezes na zebraniu nam wykrzyczał. Mniej więcej wiedzieliśmy, ale bez potwierdzenia, bez żadnych dowodów. Na którymś z zarządów domagaliśmy się wyników audytu, to wtedy nam to wykrzyczał na cały głos".

Na ostro

Takich "pikanterii" w PZKol nie brakowało. Dziennikarze Sportowych Faktów WP ujawnili seksaferę z udziałem zarządu. Molestowanie, seksistowskie komentarze, a nawet gwałt. To było na porządku dziennym. Wszyscy milczeli, bo o takich rzeczach w Polsce wciąż się milczy. Jednak czy ta skumulowana cisza to wystarczający powód, by problem zamiatać pod dywan i mówić o nim w tak łagodny sposób?

"Pikanterią" może być wibrator w sypialni albo seksowna bielizna. Gwałt to przestępstwo, karane pozbawieniem wolności. To nie jest urozmaicenie życia erotycznego kobiet. To jego zniszczenie i pozbawienie ich poczucia bezpieczeństwa. Żadna z ofiar się o to nie prosi. Zakłada krótką spódniczkę i głęboki dekolt? Nie robi tego po to, by ktoś zaciągnął ją w krzaki w parku.

Co oni powiedzą?

Molestowanie seksualne i gwałt to dla nas, kobiet, wciąż powód do wstydu. Społeczeństwo tak nas ukształtowało, że boimy się przyznać. "Co powiedzą ludzie, jak się dowiedzą?", "Co oni sobie o mnie pomyślą?" – to pierwsze pytania, jakie pojawiają się w głowie kobiety po tym, kiedy ktoś przekroczy jej granice cielesne. Boimy się osądu, dlatego milczymy. A gwałciciel triumfuje. Dostał to, czego chciał.

Kiedy już któraś z nas postanowi głośno powiedzieć: "Tak! Zostałam zgwałcona! To nie moja wina", usłyszy o sobie, że jest "feminazistką" i odwraca kota ogonem. I tak zamyka się koło, wracamy do ciszy.

1383

W 2016 roku, zgodnie ze statystykami policyjnymi, w Polsce zgwałcono 1383 kobiety. Jest to jednak zaledwie ułamek realnej liczby ofiar. Wiele z nich nie zgłosiło gwałtu organom ścigania. Najczęściej krzywdziły osoby im najbliższe, ale też koledzy z pracy czy przypadkowi przechodnie. Brzmi przerażająco? Uspokoić próbował nas Tomasz Wróblewski, dziennikarz, który na swoim koncie na Twitterze opublikował wpis następującej treści: "Drogie feministki, mam dla was słabą wiadomość. Polska ma jeden z najniższych w Europie i na świecie wskaźników molestowania i przemocy seksualnej".

My chcemy być cicho

Faktycznie, mamy powody do smutku. W końcu kto nie lubi przechodzić w życiu piekła molestowania i opowiadania o tym publicznie. My, krzyczące o cierpieniu kobiet feministki wolałybyśmy być cicho. Naprawdę. Wolałybyśmy patrzeć ze spokojem w przyszłość, nie bać się wyjść na imprezę czy na spacer, w obawie, że ktoś postanowi wykorzystać nasze ciało.

Kobieta kobiecie

Wpis Wróblewskiego polubiła Magdalena Ogórek. Kandydat na prezydenta RP, która powinna dbać o interesy wszystkich kobiet w kraju i je reprezentować. Niestety często to właśnie kobieta najbardziej potępia kobietę kiedy w grę wchodzi molestowanie seksualne. Zamiast nawzajem się wspierać, syczymy za plecami, że nasza zgwałcona koleżanka "mogła się tak nie mocno nie malować i nie pić na imprezie drinka". Tak powinno to wyglądać? A gdyby to była nasza córka, matka, siostra?

Niestety zaufać nie możemy tak naprawdę nikomu. Zgwałcić może nawet mąż, mający być najbliższą nam osobą. To jedna z najtrudniejszych sytuacji, bo kiedy kobieta opowiada komuś, że do seksu zmusił ją mąż, usłyszy, że to jej obowiązek zaspokoić potrzeby współmałżonka i jak to w ogóle możliwe, żeby mąż "zgwałcił". Gwałcą przecież tylko zbiry w kominiarkach, którzy atakują w ciemnych uliczkach.

W naszym kraju problem molestowania i gwałtu po prostu się lekceważy i mówi o nich, jak o wybrykach dzieci. Pobłażliwie, bez szacunku. Przecież żyjesz, nic ci nie będzie, przestań dramatyzować kobieto, inni mają gorzej. To jest właśnie to polskie buractwo, te komentarze pod tytułem "hehe, chociaż sobie poużywała", "najpierw krzyczała, a później to jej pewnie dobrze było", "to nie gwałt, tylko seks-niespodzianka".

1383 kobiety to najniższy na świecie wskaźnik przemocy seksualnej? Dla nas wciąż za wysoki. A dla społeczeństwa wciąż zbyt cichy. I na pewno nie da się go nazwać "pikanterią".