Warner Bros. nie chce Ryana Goslinga
Słaby canneński odbiór "Lost River", debiutu reżyserskiego Ryana Goslinga, spowodował, że z dystrybucji filmu chce wycofać się studio Warner Bros.
Słaby canneński odbiór "Lost River", debiutu reżyserskiego Ryana Goslinga, spowodował, że z dystrybucji filmu chce wycofać się studio Warner Bros. Studio, które najczęściej zajmuje się o wiele większymi produkcjami, chciało zrobić wyjątek dla uwielbianego na świecie gwiazdora. Teraz jednak bardziej prawdopodobne jest, że pozbędzie się filmu i prawa do jego rozpowszechniania sprzeda jakiemuś niezależnemu dystrybutorowi.
Konkretne decyzje jeszcze nie zapadły, rozmowy jednak trwają. Wszystko to z powodu negatywnego odbioru "Lost River" w Cannes.
Konsternacja krytyki po premierowym pokazie przełożyła się na negatywne recenzje i opinie, że film jest "dziwny" lub "dla koneserów". "Gdyby w jakiś sposób Terrence Malick i David Lynch poczęli artystyczne dziecko miłości i zostałoby one porwane, duszone i wielokrotnie kopane w twarz przez Nicolasa Windinga Refna, efekt musiałby przypominać 'Lost River'" - pisał o debiucie Goslinga dziennikarz "Variety" Justin Chang i była to jedna z łagodniejszych ocen dzieła.
Przypomnijmy, że tytuł obrazu odnosi się do miejsca, w którym rozgrywa się akcja. Lost River to niegdyś idylliczne miasteczko, które teraz popada w ruinę i zaczyna pociągać za sobą swoich mieszkańców. Opowieść dotyczy samotnej matki, która opiekuje się dwoma synami. Jeden z nich odnajduje tajemną drogę do podwodnego miasta...
Przed kamerą Goslinga stanęli Matt Smith, Iain De Caestecker, Saoirse Ronan, Christina Hendricks, Ben Mendelsohn i Eva Mendes.
(Megafon.pl/ma)