Blisko ludziWie wszystko o zbrodniach. Adwokat, który stał się pisarzem

Wie wszystko o zbrodniach. Adwokat, który stał się pisarzem

Wie wszystko o zbrodniach. Adwokat, który stał się pisarzem
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Marianna Fijewska
15.12.2018 09:38, aktualizacja: 15.12.2018 11:49

- Zainspirowałem się tylko jedną sprawą. To było zabójstwo śmiertelnie rannej kobiety. Małżeństwo miało wypadek. Ona umierała na siedzeniu pasażera, on wiedział, że nic już jej nie uratuje. Z kobiety lała się krew, konała. Wtedy on postanowił skrócić jej męki. Zabił ją - mówi adwokat i autor bestsellerowych kryminałów, Max Czornyj.

Max Czornyj z wykształcenia jest adwokatem, który prawo praktykował w Polsce i we Włoszech. 29-latek postanowił odlożyć karierę w kancelarii i zajął się pisaniem ksiażek. Seria jego mrocznych thrillerów "Grzech", "Pokuta" ora "Ofiara" podbiła polski rynek wydawniczy.

Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: Inspirujesz się zbrodniami, z jakimi miałeś do czynienia podczas pracy w kancelarii?

Max Czornyj: Inspirowałem się raczej swoimi klientami – ich strachem, temperamentem, poczuciem niesprawiedliwości, charakterem. Zbrodnie wolę wymyślać sam, nie inspiruję się zabójcami. Jeśli już, to może być odwrotnie . To się stało po premierze mojej książki "Grzech". Mąż zabił żonę w Lublinie na ul. Gęsiej, dokładnie w tym miejscu, w którym popełniono zbrodnię opisaną w mojej książce. Kobieta była z nim w separacji, w dodatku okazało się, że jest w ciąży.

Myślisz, że to nie był przypadek?

Miałem taką myśl, ale te zbrodnie są zupełnie inne. Opisana przeze mnie była bardzo brutalna i skomplikowana. Morderca miał niezwykle trudne do odszyfrowania motywacje. Z kolei mieszkaniec Lublina zabił żonę z wściekłości - od miesięcy była z nim w separacji, w dodatku sekcja zwłok wykazała, że była w ciąży. Mężczyzna popełnił morderstwo w afekcie. Klasyka polskiej zbrodni.

Czyli opisane przez ciebie zabójstwo było "lepsze"?

Zdecydowanie nie było tak trywialne. Ktoś zabija w emocjach, bo nie był w stanie nad sobą zapanować. Nie ma tu żadnego planu. Takie zabójstwa stanowią zdecydowaną większość. Nawet dzisiaj jadąc autobusem, widziałem nagłówek gazety, którą czytał jeden z pasażerów: "Facet wyrzucił kobietę z czwartego piętra, bo nie chciała z nim seksu". Przecież to jest takie banalne… A istnieją przestępstwa wyrafinowane, przemyślane, skomplikowane. W których jest pewien niezaprzeczalny geniusz.

Chcesz powiedzieć, że nie zainspirowałeś się żadną rzeczywistą zbrodnią?

Tylko jedną. Jej opis pojawia się w retrospekcji dotyczącej losów mojego głównego bohatera, detektywa Eryka Deryło. Chodzi o zabójstwo śmiertelnie rannej kobiety. Małżeństwo jechało na konferencję naukową poza granice Polski. Zanim zdążyli wyjechać z kraju, mieli potworny wypadek. Ona umierała na siedzeniu pasażera, on wiedział, że nic już jej nie uratuje. Czekanie na karetkę byłoby przedłużaniem jej męki. Z kobiety lała się krew, konała. Wtedy on postanowił skrócić jej męki. Zabił ją, a raczej pomógł jej umrzeć.

Był za to sądzony?

Odbyła się rozprawa, ale nie mogę nic więcej na ten temat powiedzieć. To była jedyna polska sprawa, którą się zainspirowałem.

Co cię najbardziej zdziwiło, gdy pracowałeś jako adwokat we Włoszech?

Chyba kwestia mafii. Każdy myśli, że to filmowa fikcja, że we Włoszech już tak nie jest. Natomiast rzeczywistość jest inna – przestępstw mafijnych jest niezwykle dużo. Nie chodzi tylko o zabójstwa. To często sprawy spółek, które mafia z południa np. z Sycylii, przejmuje i pierze za ich pomocą pieniądze.

A czym różnią się polskie zbrodnie od włoskich?

Mnóstwo spraw, z którymi się spotkałem dotyczyło przemocy domowej i relacji damsko-męskich. W Polsce ponad 90 proc. zabójców to mężczyźni. We Włoszech zabija znacznie więcej kobiet. Pobudki są czysto emocjonalne, ale te kobiety mają taki temperament, że biorą za broń i mordują mężczyzn, którzy je skrzywdzili. W sądzie w Parmie są nawet słynne kule w ścianie – kobieta chciała zabić adwokata swojego męża podczas sprawy rozwodowej. Weszła na salę z bronią i strzeliła w jego stronę, ale chybiła. Od tego czasu w sądach na terenie całych Włoch wprowadzono bardzo szczegółowe kontrole.

Twoi bohaterzy mają włoski temperament?

Tak, córka głównego bohatera jest bardzo temperamentna. Wysłałem ją nawet do Włoch na studia.

Adwokat czy pisarz – która praca jest ciekawsza?

To kwestia wyobraźni. Jeśli jesteś w stanie naprawdę wejść w opisywaną rzeczywistość, to praca pisarza jest bardziej emocjonalna, porywająca, ciekawa. Poza tym sprawiam, że ludzie się boją zasnąć, sprawdzają kilkukrotnie, czy zamknęli za sobą drzwi, myślą o tym, co stworzyłem.

A ty sam przestraszyłeś się kiedyś swojego opisu?

Oczywiście. Staram się, żeby każda scena wywołała we mnie emocje. Jeśli pisząc, zaczynam się nudzić, to wciskam "delete" i kasuję, kasuję, kasuję. Ja piszę emocjami, obrazami, dramatycznymi scenami. Wiem, że książka będzie dobra, jeśli przy pisaniu poczuję adrenalinę i sam będę ciekaw, jak się zakończy. Jeśli ja nie mogę doczekać się przełomu w sprawie, wiem, że czytelnik też nie będzie mógł.

Ludzie nie zarzucają ci, że jesteś socjopatą, który lubi opisywać najgorsze rzeczy?

Na Facebooku nieustannie pojawiają się komentarze w stylu: "Co siedzi w głowie facetowi, który przez pięć stron, ze wszystkimi detalami, opisuje obrzydliwą zbrodnię".

No właśnie, co siedzi w głowie takiemu facetowi?

To jest chyba forma odreagowania. Przepuszczenia przez filtr w wyobraźni tego, czym nasączyłem się pracując jako adwokat. Skondensowania wszystkich negatywnych rzeczy, które nas otaczają i przelanie ich na książkę, jest bardzo oczyszczające.

Może gdyby każdy z nas opisał jakąś zbrodnię, odsetek przestępstw by się zmniejszył.

Nie mam żadnych wątpliwości, że mężczyzna pobudzony emocjonalnie, który zamierza zabić swoją żonę, zamiast noża wziął długopis i opisał z każdym, najmniejszym drobiazgiem, co zamierza zrobić, to odechciałoby mu się zabijać ją w realu. Tak to działa.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (44)
Zobacz także