Blisko ludziWstrząsające słowa matki zmarłej Izabeli z Pszczyny. "Nigdy się z tym nie pogodzę"

Wstrząsające słowa matki zmarłej Izabeli z Pszczyny. "Nigdy się z tym nie pogodzę"

Protesty po śmierci Izy z Pszczyny
Protesty po śmierci Izy z Pszczyny
Źródło zdjęć: © EASTNEWS | Przemyslaw Wierzchowski/REPORTER
Marta Kutkowska
04.11.2021 11:18

Nie milkną echa sprawy pacjentki, która zmarła na sepsę, czekając na zabieg usunięcia martwego płodu. Wczoraj mama Izabeli pokazała SMS-y, które przed śmiercią wysyłała jej córka. Ich treść łamie serce.

Od kilku dni w Polsce trwają akcje upamiętniające Izabelę z Pszczyny, która nie doczekała się terminacji uszkodzonego płodu i zmarła z powodu zakażenia organizmu. Głos w sprawie zabierają polityczki, celebrytki i zwykłe kobiety. Polki protestują przeciwko okrutnemu prawu, które wywołuje lęk lekarzy przed zastosowaniem ratujących życie procedur. Wczoraj "Uwaga" stacji TVN opublikowała reportaż o sprawie. Matka Izabeli, pani Barbara, nie kryła łez.

"Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie"

Dramat 30-letniej Izabeli zaczął się kilka tygodni temu, gdy wyszło na jaw, że ciąża nie przebiega prawidłowo. Mimo stwierdzonych wielu wad, kobieta zdecydowała się donosić ciążę. 

- Wnuczka przewróciła się podczas zabawy i rozbiła nos. Był duży krwotok. Córka pojechała z nią do szpitala do Bielska-Białej. Jak wracała ze szpitala, zadzwoniła i powiedziała, że chyba odeszły jej wody, pewnie ze stresu. Dostała skierowanie do szpitala w Pszczynie – opowiada pani Barbara.

Ze szpitala pacjentka wysyłała do matki niepokojące SMS-y . "Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć" - przytacza wiadomości pani Barbara.

Izabela bała się o życie

Z dnia na dzień stan Izabeli się pogarszał. Pojawiła się gorączka, kobieta podejrzewała zapalenie. "Dali kroplówkę, bo z gorączki się trzęsłam. Dobrze, że termometr wzięłam, bo nikt nie mierzy. Miałam 39.9" - czyta wiadomości od córki pani Barbara.

Gdy badanie USG wskazało śmierć płodu, zdecydowano się na cesarskie cięcie. Niestety, na ratunek było już za późno. Izabela zmarła. 

- Nie mogłam w to uwierzyć, myślałam, że to nieprawda. Jak mogło spotkać ją takie coś w szpitalu? Przecież poszła tam po pomoc – zaznacza matka Izabeli. Pani Barbara mówi, że nigdy nie pogodzi się ze śmiercią ukochanej córki. Teraz okoliczności sprawy bada prokuratura.

Drogie użytkowniczki, mamy dla Was otwartą rekrutację do testowania kosmetyków marki Ziaja. Jeśli macie ochotę dostać zestaw kosmetyków i sprawdzić, jak działają, zgłoszenia zbierane są Tutaj

Źródło artykułu:WP Kobieta