Zamordował ją na oczach 38 świadków. Nikt nie zareagował
Na nagraniu z 1964 roku reporter pyta kobietę, co dokładnie słyszała tej nocy. – Ratujcie mnie, ratujcie – wspomina seniorka. – Czy to cię przeraziło, zszokowało? – dopytuje dziennikarz. – Nie – odpowiada. 52 lata temu brutalnie zamordowano Kitty Genovese. Tę zbrodnię widziało 38 sąsiadów, ale żaden nie zareagował.
07.07.2016 | aktual.: 09.07.2016 19:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do dziś w Ameryce uważa się to za jedną z najsłynniejszych spraw kryminalnych. Koszmar tej dziewczyny trwał kilkanaście minut, a to, co przeżyła, opowiadali potem nauczyciele we wszystkich szkołach. Policjanci, którzy prowadzili tę sprawę, przyznawali, że bardziej od samej zbrodni interesowało ich to, dlaczego nikt nie mógł pomógł Kitty.
Urodziła się 7 lipca 1935 roku w Nowym Jorku. Catherine „Kitty” Genovese była lubiana wśród rówieśników, uwielbiała swoje rodzeństwo, słowem – zwykła dziewczyna z sąsiedztwa. Kiedy ukończyła szkołę, państwo Genovese postanowili wyprowadzić się do innego stanu. Kitty nie chciała opuszczać miasta. Zaczęła więc żyć na własną rękę. Pracowała jako sekretarka, hostessa, barmanka. Była niezależna, marzyła o tym, by w przyszłości otworzyć własną restaurację. Ojcu powtarzała: „żaden mężczyzna nie będzie mnie wspierał finansowo, bo radzę sobie lepiej od nich”.
13 marca 1964 roku wracała jak zawsze z pracy do domu. Zaparkowała przy dworcu i zaczęła iść w stronę swojego mieszkania. Nie wiedziała, że od kilkunastu minut śledził ją pewien mężczyzna. Jak ustaliła później policja, był nim 28-letni Winston Moseley. Nie miał motywu. W środku nocy zostawił swoją śpiącą żonę i dwóch synów, wziął nóż i wsiadł do samochodu szukać jakiejś ofiary
.
Pech chciał, że wypatrzył na drodze Kitty. Kiedy dziewczyna była tuż przed drzwiami domu, usłyszała kroki. Mężczyzna dźgnął ją nożem i uciekł do swojego samochodu. W tym miejscu raporty policji nie są już zgodne. Jedni twierdzą, że dziewczyna miała jeszcze siły, żeby dojść do schodów, kiedy Moseley wrócił i zadźgał ją na śmierć. Inna wersja jest taka, że Moseley nie tylko wrócił, by ją zabić, ale także zgwałcił ją brutalnie, a potem zabrał resztę pieniędzy z portfela.
Kitty wykrwawiła się na śmierć o 3.35 w nocy. Leżała w kałuży krwi, a nikt nie chciał jej pomóc.
Kilka dni później na łamach „New York Timesa” ukazał się artykuł, w którym Martin Gansberg opisał ze szczegółami to, co zaszło. Było 38 osób, które mogły jej pomóc. Sąsiedzi później wymyślali różne wymówki. Jedni przyznawali, że krzyk kobiety nie zrobił na nich wrażenia, nie pomyśleli, że coś złego się dzieje. Inni mówili, że z okien ich mieszkań nie było dobrze widać tego, co działo się na zewnątrz, więc trudno im było ocenić sytuację. W historii opisanej przez Gansberga nie ma ani jednej osoby, która odważyłaby się sprawdzić, co z Kitty. Część sąsiadów zarzekała się, że próbowała zgłosić to na policję, ale na żadnym posterunku nie odnotowano ani jednego takiego telefonu.
O całkowitej znieczulicy wśród świadków zaczęły rozpisywać się wszystkie media w kraju. Toczyła się wielomiesięczna debata o tym, jak ci, którzy powinni pomóc dziewczynie, byli tylko biernymi świadkami. Rozpoczęło się dochodzenie w sprawie psychologicznego fenomenu tej sytuacji, która została nazwana efektem widza lub „syndromem Genovese”. Historia Kitty stała się przykładem rozproszenia odpowiedzialności. Rachunek zakłada, że im więcej jest świadków zdarzenia, tym większe prawdopodobieństwo, że znajdzie się ktoś, kto zareaguje. Badacze wskazują jednak, że dzieje się odwrotnie.
Sześć dni później Moseley został aresztowany i oskarżony o morderstwo. Do tej pory nie był notowany. Policjantom powiedział, że „po prostu chciał zabić jakąś kobietę”. Potem mówił, że Kitty nie była jego jedyną ofiarą tego dnia, czego nigdy nie udało się potwierdzić.
Brat, który nie odpuścił
Sprawa wydawała się zamknięta. Psycholodzy mieli o czym opowiadać na lata, Moseley siedział za kratami.
Tymczasem Bill, młodszy brat Kitty, patrzył, jak jego rodzina powoli się rozpada. Matka nie wytrzymała straty najstarszej córki. Kilka tygodni po tym, jak dowiedziała się o morderstwie, miała wylew. Ojciec zmarł niedługo później. Bill postanowił wstąpić do wojska. Razem ze swoim oddziałem wyjechał na misję do Wietnamu, gdzie w wyniku wybuchu bomby stracił obie nogi.
- Do tego czasu nie myślałem o siostrze. Ale kiedy tak leżałem w kałuży własnej krwi i zastanawiałem się, czy ktoś przyjdzie mnie uratować, przypomniałem sobie o niej. Przecież ona przeszła przez to samo – opowiada.
Bill wrócił do kraju, założył rodzinę, po jakimś czasie został dyrektorem ośrodka dla psychicznie chorych. Historia Kitty nie dawała mu spokoju do tego stopnia, że wszczął własne śledztwo. Chciał wiedzieć, dlaczego nikt jej nie pomógł i to stało się jego obsesją.
Składał małe kawałki układanki, która rozsypała ponad 50 lat temu życie jego rodziny. Bill ustalił m.in. że wielu rzeczach o Kitty nikt nie wiedział, jak choćby tego, że była lesbijką i tego feralnego dnia obchodziła rocznicę związku ze swoją dziewczyną, Mary Anne. Z rozmów z sąsiadami Kitty dowiedział się też, że dziennikarz z „New York Timesa” celowo pominął kilka szczegółów, bo nie pasowały mu do obrazka, który sobie wymyślił.
Była jedna kobieta, która odważyła się zareagować. Sophia Farrar wybiegła ze swojego mieszkania krótko po tym, kiedy usłyszała krzyki dziewczyny. Jak opisuje Bill, nie wiedziała, czy morderca już uciekł, czy nie. Znalazła Kitty leżącą na klatce schodowej. Dziewczyna umarła jej w ramionach.
– Żyję, by przekazywać prawdę o Kitty – mówił w jednym z wywiadów. Efekty 10 lat rozkopywania tej historii, opowiedział w swoim filmie „The Witness” James Solomon.