„Im szybciej się zakocha, tym łatwiej rozkręcić biznes”
Handel żywym towarem w Meksyku to potężna machina, która sięga po coraz młodsze dziewczyny. Schemat jest ten sam. Najpierw trzeba rozkochać w sobie swoją ofiarę. Zauroczone odwracają się od rodzin. Potem okazuje się, że „książe z bajki” to sutener, który zrobi wszystko, by jak najwięcej zarobić
Handel żywym towarem w Meksyku to potężna machina, która sięga po coraz młodsze dziewczyny. Schemat jest ten sam. Najpierw trzeba rozkochać w sobie swoją ofiarę. Zauroczone odwracają się od rodzin. Potem okazuje się, że „Książe z bajki” to sutener, który zrobi wszystko, by jak najwięcej zarobić.
Patricia swojego przyszłego oprawcę spotkała w parku. Na początku wydawało się, że to miłość na całe życie. Obdarowywał ją prezentami, komplementami, wreszcie poprosił, by z nim zamieszkała. W 2008 roku handlarze żywym towarem wywieźli ją do niewielkiego Tenancingo, gdzie zmuszano ją do prostytucji. „Świeże mięso dotarło” – usłyszała na początku.
- Kiedy przyprowadzono do mnie pierwszego klienta, zapytał mnie, ile biorę. Pamiętam, że jedyne co mogłam wtedy zrobić, to płakać – wspomina Patricia Gonzalez w wywiadzie dla CNN. Stacja od kilku miesięcy prowadzi projekt, w którym pokazuje ofiary meksykańskiego handlu żywym towarem. Dziennikarze dotarli do mężczyzny, który podszedł wtedy do niej w parku.
Jej ukochanym miał być Gustavo. Po latach koszmaru, Patricia mogła się z nim spotkać w jego więziennej celi. Chłopak opowiedział, czym była dla niego praca sutenera. Zdradził też kulisy tego biznesu, który na całym świecie obraca milionami dolarów.
Nie wszyscy chcą być superbohaterami
Już jako 8-letni chłopiec podglądał swoich dużo starszych kolegów, którzy mimo wszechobecnej biedy, potrafili zdobyć pieniądze na drogie samochody i gadżety. Zawsze było wokół nich wiele kobiet. Nastoletni Gustavo miał ambicje, by żyć w dobrobycie. Matka była gosposią, ojciec nauczycielem w szkole. Prosta, szczęśliwa rodzina. Dla Gustavo to za mało.
- To, co byli w stanie mi dać, nigdy nie było wystarczające. Chcieli, żebym poszedł do szkoły, studiował, ale moje ambicje wykraczały daleko poza to – wspomina w rozmowie z reporterem CNN.
Koledzy z podwórka zdradzili mu zasady pracy. Nauczyli go jak rozmawiać z dziewczynami, jak sprawić, by się w nim zakochiwały, nawet na rozmowy z ich rodzicami mieli swoje sposoby. Wystarczyła odrobina cierpliwości. Niedługo później spotkał swoją pierwszą ofiarę.
Jedną z nich była właśnie Patricia. Gustavo obiecywał jej lepsze życie. Powiedział, że zakochał się od pierwszego wejrzenia, że chce ją poślubić i założyć rodzinę. Kupował jej prezenty, aż dziewczyna zgodziła się na wspólny wyjazd, zaledwie 4 dni od pierwszego spotkania. Miesiąc później słodki sen prysnął, a mężczyzna zmuszał ją do pracy na ulicy.
Jej los podzieliły setki innych dziewczyn. Modus operandi jest wciąż ten sam: sprawić, by się zakochały, potem grozić śmiercią, jeśli nie będą chciały się sprzedawać. Tak było też w przypadku Karli Jacinto, o której pisaliśmy jakiś czas temu. Dziewczyna w ręce handlarzy ludźmi trafiła mają zaledwie 12 lat. Dopiero po latach opowiedziała, że zgwałcono ją ponad 43 tys. razy.
- Im szybciej się zakochają i zamieszkają z tobą, tym łatwiej rozkręca się biznes. Zaczynasz zarabiać pierwsze pieniądze, wydajesz coraz mniej na prezenty dla nich. Dla mnie były tylko sposobem na zarabianie, przedmiotem, który można kupować i sprzedawać kiedy się chce – twierdzi Gustavo.
Mówi, że najłatwiej przekonać do siebie dziewczyny, które nie mają dobrego kontaktu z rodzicami. One zrobią wszystko, by wyrwać się ze swoich rodzin. – Czasem czuję się z tym źle, ale moje ambicje i pragnienie władzy były wtedy silniejsze – dodaje.
Sutener został ostatecznie złapany i postawiony przed sądem. Skazano go na 15 lat więzienia, potem wyrok zmniejszono do 9. Jeśli będzie się dobrze zachowywał, wyjdzie na wolność już za 3 lata. Jak przyznaje, stracił wszystko co miał. Jego rodzina żyje teraz w ukryciu. Wszyscy obawiają się, że namierzą ich inni handlarze, którym Gustavo kradł dziewczyny.
W rozmowie z Patricią stwierdził, że jedyne co może teraz zrobić, to opowiedzieć swoją historię, by inne kobiety nie dawały się tak łatwo omamić.
– Nie mogę tego wymazać, ale chcę uświadomić kobiety, że to pułapka. Tak łatwo trafić w ręce handlarzy żywym towarem, a ci wykorzystują je jak tylko mogą, tak jak się to stało w naszym przypadku. Nie wiedzą, że piękny Książe, to potwór w masce – dodaje.
md/ WP Kobieta