Nowe treningi dla kobiet są już w Polsce. Wzbudzają kontrowersje
- Zawsze powtarzam: to nie pornografia, to fizjologia. Uczestniczki dowiadują się, jak się poruszać, jak czerpać większą przyjemność, jak poruszać się z gracją, z elegancją i sensualnością. To absolutnie nie jest wyuzdane - tak o treningach mięśni dna miednicy mówi Angelika Sober.
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Z jednej strony sensualny taniec, z drugiej – fizjoterapia dna miednicy. Czym właściwie jest Libdo i dlaczego wywołuje tyle emocji?
Angelika Sober, trenerka szkoły Libdo USA: To nowość w Europie – program Libdo IntimFlex. Nazwa to skrót od Liberty of Balance and Desire of Orgasms. Tak, wiem – brzmi prowokująco, ale program ma naukowe podstawy. To trening, który łączy cardio, taniec, elementy jogi i wzmacnianie mięśni dna miednicy. Pracujemy z ciałem, ale też z intymnością – z wykorzystaniem trenażera mięśni Kegla, który daje nam sprzężenie zwrotne przez wibracje.
Filmiki z treningów, które zamieszczasz w mediach społecznościowych, budzą sporo kontrowersji. Nie boisz się, że dla wielu osób to może brzmieć jak erotyczny show?
Zawsze powtarzam: to nie pornografia, to fizjologia. Uczestniczki dowiadują się, jak się poruszać, jak czerpać większą przyjemność, jak poruszać się z gracją, z elegancją i sensualnością. To absolutnie nie jest wyuzdane – wręcz przeciwnie, wszystko odbywa się z klasą i smakiem. To nie są zajęcia dla kogoś, kto szuka taniej rozrywki – to trening dla kobiet, które chcą zadbać o swoje zdrowie i ciało w holistyczny sposób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy związki bez seksu mogą być udane? Ekspertka wyjaśnia
Pojawiają się jednak hasła typu "bądź boginią dla swojego partnera". To nie desperacja?
To chwytliwe hasło. Ale kiedy kobiety już przychodzą na zajęcia, bardzo szybko odkrywają, że chodzi tu o nie same. O to, by one poczuły się lepiej, pewniej, zdrowiej. Seksualność może być pięknym efektem ubocznym, ale przede wszystkim zależy nam na zdrowiu kobiet – poprawie trzymania moczu, profilaktyce obniżenia narządów.
Oczywiście, są również specjalnie stworzone, spersonalizowane treningi, oparte na podstawowych pozycjach z "Kamasutry". Sprawdzamy podczas nich, czy odpowiednio ustawiamy miednicę, nogi, ręce, kolana – tak, by pozycja była perfekcyjna. Dzięki temu można z ukochanym doświadczyć niesamowitej przyjemności – zarówno dla siebie, jak i dla partnera. Ale podkreślam — seksualność to tylko dodatek. Na pierwszym miejscu zawsze stawiamy zdrowie.
Czyli to nie jedynie trening o tym "jak być dobrą w łóżku"?
Zdecydowanie nie. Pokazuję, jak pracować z miednicą, jak czuć swoje ciało. Seksualność to naturalna część kobiecości. A jeśli kobieta odzyska kontrolę nad mięśniami, zyska też pewność siebie – nie tylko w sypialni.
Zawsze zwracam też uwagę na psychiczne i emocjonalne podczas treningu, które zachodzą w ciałach kobiet. Zajęcia te redukują stres, napięcie, takie przeciążenie psychiczne, wzmacniają bardzo poczucie własnej wartości, kobiecości. Dają takie poczucie siły, sprawczości, że mogę i mam prawo o siebie zadbać. Pomagają przejść przez różne kryzysy i odzyskać kontakt ze sobą.
Jak wygląda trening z urządzeniem?
Trenażer to maleńki balonik, który wkładamy do pochwy. Zaciskamy mięśnie – jeśli robimy to prawidłowo, urządzenie wibruje. To proste. Dzięki temu wiemy, czy ćwiczymy dobrze. Sprzęt jest medycznie zatwierdzony, używany w rehabilitacji kobiet po porodach czy operacjach ginekologicznych.
Są kobiety, które czują się skrępowane?
Oczywiście, że nie każda się od razu odnajdzie. Ale pracuję z kobietami od 12 lat – potrafię stworzyć bezpieczną przestrzeń. Na sali nie ma podśmiewania. Jest wspólna energia, siostrzeństwo. Większość kobiet wychodzi z zajęć zaskoczona, że to było tak... normalne.
Dla kogo przeznaczone są treningi?
To są zajęcia 18+, ale przychodzą kobiety w różnym wieku. Nawet te w okresie menopauzy i po menopauzie są bardzo mile widziane. Dlaczego? Bo te zajęcia niezwykle wzmacniają naszą kobiecość. Stymulują produkcję kobiecych hormonów, co w tym okresie życia jest naprawdę kluczowe. Te kobiety potrzebują impulsu, który wzmocni ich poczucie kobiecości, a także wzmocni mięśnie dna miednicy – ponieważ często mierzą się z obniżonym libido w czasie menopauzy.
Jak reagują partnerzy tych kobiet? Czy wspierają, czy raczej hamują?
To zależy. Mamy dwie grupy. Świadomi mężczyźni – ci potrafią napisać do mnie sami, zapisać żonę na zajęcia, powiedzieć: "Zrób to dla siebie, kochanie. Chcę, żebyś czuła się dobrze." I są zachwyceni efektami – kobieta rozkwita, staje się pewniejsza siebie, bardziej obecna. Zdarza się, że to właśnie mąż do mnie pisze, opisując problemy swojej żony, i bardzo chce zapisać ją na moje zajęcia. W efekcie sami również odczuwają z tego korzyści.
Czasem jednak żona przychodzi na zajęcia, jest zachwycona, a mąż niestety nie. Twierdzą, że to wyuzdane. Mówią: "Po co ci to?", "Co ludzie powiedzą?", "Nie wypada". Wynika to z ich ograniczonego postrzegania świata — że kobieta powinna tylko siedzieć w domu, gotować, rodzić dzieci jedno po drugim. I oni nawet nie myślą o jej zdrowiu, o jej intymnym dobrostanie.
Zajęcia są coraz bardziej popularne w USA. Bałaś się, że nie przyjmą się w Polsce?
Oczywiście. Polska nie jest najłatwiejszym gruntem dla takich tematów. Ale... kobiety są gotowe. Widzę, jak przychodzą niepewne, a wychodzą z błyskiem w oku. Polska przyjęła Libdo lepiej, niż myślałam.
Na początku musiałaś zmierzyć się jednak ze sporą dawką hejtu, szczególnie w internecie. Byłaś na to przygotowana?
Wiedziałam, że hejt się pojawi i byłam gotowa to wziąć na klatę. Bo wiem, co robię. I rzeczywiście, ludzie byli w szoku, gdy mnie oglądali. Spadła na mnie fala hejtu. Wyzywano mnie, obrażano. Krytykowano, bo nie rozumiano, co robię. Pytano "Dlaczego ona robi takie ruchy?", "Czemu mówi: 'ściśnij, rozluźnij' albo 'zamknij zamek'?"; "Co to za światełko w kroczu?". A to był po prostu trenażer — urządzenie wspomagające zaciskanie mięśni. Śmiałam się, czytając te komentarze, bo myślałam sobie: "Boże, jacy oni są niedoinformowani, biedni." I postanowiłam, że to będzie moja misja — żeby ich uświadamiać.
Teraz mam ogromne wsparcie i grono fanów. Teraz słyszę "nie wiedziałam, że trzeba ćwiczyć mięśnie dna miednicy!". Tłumaczę więc, że to niesamowity trening fitness, który wpływa zarówno na napięcie mięśni i zdrowie miednicy, jak i pomaga rozpalić na nowo namiętność i odkryć kobiecą energię.
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski