Single mają dość randkowania w sieci. Wszystko przez dwa zjawiska
"Swipe fatigue" i "loud looking" to dwa zjawiska, które coraz częściej wpisują się w doświadczenia osób współcześnie randkujących. - Wszyscy tylko: "co lubisz w łóżku?", "jesteś uległa?", "kiedy się spotkamy?" - opowiada Gosia w rozmowie z Wirtualną Polską. - Zaczynamy traktować ludzi jak profile, nie osoby. A to odczłowiecza i prowadzi do cynizmu - zauważa psycholożka.
W epoce wysyłania cyfrowych serc, błyskawicznych polubień i algorytmów dobierających partnerów z dokładnością do wspólnego gustu muzycznego, coraz więcej singli ma dość. W świecie, gdzie randkowanie stało się z jednej strony grą liczbową, a z drugiej - zbyt emocjonalną, "nagą" rozmową już na starcie, wyłaniają się dwa nowe zjawiska: swipe fatigue (ang. zmęczenie swipe'owaniem) i loud looking (ang. głośne szukanie).
Pierwsze z nich jest efektem przeciążenia - zmęczeniem przewijaniem setek profili w aplikacjach randkowych. Drugie to przeciwieństwo niewinnego flirtu - bardzo szczere, wręcz bezpośrednie deklarowanie celów oraz oczekiwań już na początku znajomości.
- Oba zjawiska nie są chwilową modą, a symptomami głębszego zmęczenia tym, jak wygląda współczesne randkowanie - mówi psycholożka Natalia Żółkowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Krupa ma konto na aplikacji randkowej! Ujawniła, co spotyka ją w Ameryce
"Zero normalnej rozmowy"
Gosia randkowała online od kilku lat. Przeszła przez większość popularnych aplikacji. Jak stwierdza, miała momenty ekscytacji i nadziei, ale też długie okresy rozczarowania.
- Na początku to była frajda. Nowi ludzie, emocje, adrenalina. Ale z czasem wszystko zaczęło wyglądać tak samo. Opisy typu "tylko fwb", "ons", emoji ognia i zero normalnej rozmowy - ujawnia.
To, o czym mówi, to swipe fatigue, czyli znużenie wynikające z powtarzalności i powierzchowności kontaktów. Przewijanie profili przestało dawać jej jakąkolwiek satysfakcję.
- Czułam się jakbym skanowała katalog ludzi, z których 90 proc. nie miała mi nic do powiedzenia poza tym, że szukają kogoś na jedną noc. Ostatnio myślałam sobie, kiedy to mnie złamało. I już wiem. Gdy po jakiejś 10-tej rozmowie żaden mężczyzna nie zadał mi ani jednego pytania o mnie. Wszyscy tylko: "co lubisz w łóżku?", "jesteś uległa?", "kiedy się spotkamy?" - opowiada Gosia w rozmowie z Wirtualną Polską.
Po miesiącach nieudanych prób, postanowiła usunąć wszystkie aplikacje randkowe.
- Zdałam sobie sprawę, że więcej zyskuję na samotnym wieczorze z książką, niż na godzinach przewijania ludzi, których nie obchodzę nawet jako człowiek, tylko jako opcja - podsumowuje.
"Ile dzieci chciałabyś mieć?"
Aneta doświadczyła natomiast zjawiska odwrotnego: loud lookingu, czyli bardzo bezpośredniego komunikowania swoich intencji na samym początku znajomości.
Marka poznała poprzez aplikację randkową. Po kilku dniach pisania, spotkali się.
- Był czarujący, miły, zadbany. Naprawdę mi się podobał. Ale już po tygodniu zaczął zadawać pytania typu: "ile dzieci chciałabyś mieć?", "jak wyobrażasz sobie ślub?", "czy chcesz mieć dom z ogrodem?" - wspomina.
Początkowo była zaskoczona. Potem zaczęła czuć presję.
- Miałam wrażenie, że przechodzę przez rekrutację do roli żony. Jeszcze zanim dobrze się poznaliśmy, on już miał plan na nasze życie. To było przytłaczające. Rozumiem szczerość, ale zabrakło przestrzeni na naturalny rozwój relacji - stwierdza.
Po kilku spotkaniach Aneta zakończyła znajomość.
- Mam swoje marzenia i plany, ale nie chcę być traktowana jak kandydatka do projektu "rodzina 2026". To nie konkurs - zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską.
"Zaczynamy traktować ludzi jak profile, nie osoby"
Psycholożka Natalia Żółkowska tłumaczy, że zarówno swipe fatigue, jak i loud looking mają wspólne źródło: przeciążenie emocjonalne oraz brak autentycznego kontaktu.
- Swipe fatigue to zjawisko, które dotyka coraz więcej osób. Aplikacje randkowe bazują na mechanizmach podobnych do gier hazardowych - szybkie nagrody, dużo bodźców. Ale człowiek nie jest stworzony do przetwarzania tylu pseudorelacji dziennie. To prowadzi do wyczerpania i poczucia uprzedmiotowienia - mówi Natalia Żółkowska.
Jej zdaniem, to naturalna reakcja na kulturę "ciągłego wyboru", gdzie zawsze można przesunąć dalej, licząc na coś lepszego.
- Problem polega na tym, że zaczynamy traktować ludzi jak profile, nie osoby. A to odczłowiecza i prowadzi do cynizmu - zauważa psycholożka.
Loud looking ma jednak - w przeciwieństwie do swipe fatigue - swoje plusy. Są nimi szczerość i intencjonalność. Bywa jednak źle skalibrowany.
- W teorii to dojrzałe podejście - mówić od razu, że chcemy związku, dzieci, rodziny. Ale to musi iść w parze z uważnością na drugą osobę. Bo jeśli potraktujemy randkę jak rozmowę kwalifikacyjną, zniszczymy naturalność i wzajemne poznanie - oznajmia Natalia Żółkowska.
Loud looking powinien więc opierać się na dialogu, a nie monologu intencji.
- Czasem ludzie próbują zapełnić lukę emocjonalną "projektem życia". Ale związek to nie projekt. To spotkanie dwóch osób, nie dwóch planów - stwierdza Natalia Żółkowska.
Między przemęczeniem a presją
Zarówno swipe fatigue, jak i loud looking, są reakcjami na kryzys randkowania online. Pierwszy z nich to efekt nadmiaru bylejakości. Drugi to potrzeba głębi i autentyczności. Oba mogą prowadzić do rozczarowań, jeśli nie towarzyszy im empatia oraz refleksja.
- Coraz więcej osób decyduje się na świadome odejście od aplikacji lub zmianę strategii. Zamiast "łowić" partnera w cyfrowym oceanie, zaczynają szukać relacji w realnym świecie: przez wspólne zainteresowania, warsztaty, grupy tematyczne. Albo wracają też do randkowania jak sprzed ery smartfonów - powoli, bez presji, z otwartością, ale i dystansem - mówi Natalia Żółkowska.
Z doświadczeń Gosi i Anety wysuwa się jeden wniosek: szukając miłości, coraz częściej gubimy to, co najważniejsze: drugiego człowieka. U Gosi cyfrowy nadmiar doprowadził do emocjonalnego wypalenia. U Anety problemem stała się z kolei nadmierna szczerość, która może być przytłaczająca, jeżeli nie zostawi się miejsca na autentyczną relację.
- Relacja to coś, co się tworzy wspólnie, krok po kroku. Można mieć marzenia, oczekiwania, ale najważniejsze to pozostać człowiekiem w kontakcie z drugim człowiekiem - podsumowuje Natalia Żółkowska w rozmowie z Wirtualną Polską.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.