Uprawiają "śmieciowy seks". Konsekwencje mogą być opłakane
- Miałam partnerów, których imion nawet nie pamiętałam. Wchodziłam w to z "automatu". Mechanicznie - mówi Agnieszka, która uprawiała tzw. śmieciowy seks. - To rodzaj autodestrukcyjnego zachowania - komentuje seksuolożka.
- To było jak fast food. Chwila przyjemności, po której zostajesz z niesmakiem - tak o swoim doświadczeniu mówi Maja. Przez wiele miesięcy angażowała się w przypadkowe relacje seksualne, które - jak dziś przyznaje - nie dawały jej ani satysfakcji, ani poczucia bliskości. Co więc ją do tego pchało?
- Chciałam czuć, że jestem pożądana. Może to było też trochę odreagowanie po rozstaniu. On mnie zostawił nagle, bez słowa. A ja szukałam w oczach obcych facetów potwierdzenia, że jednak jestem coś warta - opowiada Maja.
Junk sex, czyli "śmieciowy seks", to zjawisko, które w ostatnich latach zyskało na rozpoznawalności - choć samo istnieje od dawna. Pod nazwą kryje się seks pozbawiony głębi, emocjonalnego zaangażowania, a niekiedy wzajemnego szacunku. Może być spontaniczny, przypadkowy czy wymuszony przez potrzebę ulgi. Wspólnym mianownikiem jest jedno: po wszystkim zostaje uczucie pustki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sprawdzam" - Huawei Watch 5
Seks czynnością niczym "mycie zębów"
Jak mówi psycholożka i seksuolożka Barbara Wesołowska-Budka, termin junk sex pojawił się w dyskursie psychologicznym jako analogia do junk food - jedzenia, które zaspokaja głód, ale nie odżywia, a z czasem szkodzi. W podobny sposób działa "śmieciowy seks".
- Daje natychmiastową gratyfikację, czasem wręcz euforię, ale długofalowo nie wnosi niczego konstruktywnego - tłumaczy Barbara Wesołowska-Budka.
Agnieszka przez długi czas próbowała znaleźć sens w relacjach opartych wyłącznie na seksie.
- Miałam momenty, kiedy wydawało mi się, że to wyzwalające. Że mogę robić z moim ciałem, co chcę. Ale po każdym takim spotkaniu wracałam do pustego mieszkania, siadałam na łóżku i czułam się beznadziejnie. Seks stawał się czynnością fizjologiczną, niczym mycie zębów, ale z dużo większym bagażem emocjonalnym - stwierdza.
Przez ponad rok umawiała się z mężczyznami poznanymi przez aplikacje randkowe. Przyznaje, że w żadnej z tych relacji nie chodziło o budowanie czegokolwiek trwałego - tylko o chwilowe zagłuszenie samotności.
- Miałam partnerów, których imion nawet nie pamiętałam. Wchodziłam w to z "automatu". Mechanicznie. Jakbym była tylko narzędziem do czyjejś przyjemności - i swojej, na moment. Ale to nie była bliskość, to była ucieczka - zauważa Agnieszka w rozmowie z Wirtualną Polską.
"Jak wyrzucenie śmieci, rozładowanie zmywarki"
Junk sex nie zawsze przybiera jednak postać przygody z nieznajomym. Czasem dzieje się wewnątrz związku - jako rytuał, który zatracił sens. Tak było w przypadku Karoliny.
- Z moim partnerem byliśmy razem 11 lat. Seks był regularny, ale od dłuższego czasu bez emocji. Robiliśmy to z przyzwyczajenia, żeby nie czuć, że jesteśmy tylko współlokatorami. Czasem porównywałam to do jakiegoś obowiązku domowego, jak wyrzucenie śmieci albo rozładowanie zmywarki - wyjawia.
Karolina nie szukała jednak przez to emocji na zewnątrz. Trwała w relacji, w której nikt już nie mówił o potrzebach. Gdy w końcu zdecydowała się odejść, poczuła nie tylko ulgę, ale i zdziwienie, że tak długo akceptowała życie bez prawdziwej bliskości.
- Zamiast uczuciowego seksu, miałam nudny, przewidywalny - podsumowuje.
"To rodzaj autodestrukcyjnego zachowania"
Barbara Wesołowska-Budka mówi wprost: "śmieciowy seks" może być objawem głębszych problemów.
- To nie jest tak, że przypadkowy seks z założenia musi być szkodliwy. Ale jeśli staje się on kompulsywny, pozbawiony refleksji, używany do maskowania lęku, depresji czy poczucia odrzucenia, wówczas mówimy o czymś więcej niż tylko stylu życia - tłumaczy.
Zdaniem seksuolożki, konsekwencje takiego seksu mogą być dwojakie: psychiczne i emocjonalne. Osoby, które regularnie angażują się w tego rodzaju relacje, często doświadczają obniżonej samooceny, trudności z budowaniem trwałych więzi, a nawet objawów depresyjnych.
- To rodzaj autodestrukcyjnego zachowania. Tak jak ktoś może kompulsywnie jeść śmieciowe jedzenie, wiedząc, że szkodzi, tak samo można kompulsywnie wchodzić w relacje seksualne, które pozornie zaspokajają potrzebę bliskości, ale realnie ją pogłębiają - tłumaczy Barbara Wesołowska-Budka w rozmowie z Wirtualną Polską.
Zaznacza też, że junk sex nie dotyczy wyłącznie kobiet, ale w ich przypadku częściej wiąże się z próbą potwierdzenia własnej wartości przez seksualność, co bywa skutkiem społecznych oczekiwań wobec kobiecej atrakcyjności oraz roli "bycia pożądaną".
"Myślałam: może potem poczuję się lepiej"
- Współczesna narracja o seksualności coraz częściej mówi o wolności wyboru. Możesz mieć seks, kiedy chcesz, z kim chcesz, jak chcesz - o ile robisz to świadomie i bez krzywdy dla innych. Problem zaczyna się wtedy, gdy wybory przestają być świadome - stwierdza Maja.
W rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że po pewnym czasie nie potrafiła już odróżnić seksu z potrzeby od seksu z "automatu".
- Zdarzyło się, że zgadzałam się na coś, czego nie do końca chciałam. To nie był gwałt. Po prostu brakowało mi siły, żeby powiedzieć: nie chcę. Myślałam: może potem poczuję się lepiej. Nie czułam - oznajmia.
Według Barbary Wesołowskiej-Budki, takie historie pokazują, że granica między seksualnością a przemocą może być płynna - szczególnie, gdy nie ma miejsca na autentyczność.
- Przymus nie zawsze przychodzi z zewnątrz. Czasem tkwi w nas samych - mówi.
Co zamiast junk sexu?
Jak odróżnić junk sex od "zdrowego seksu"?
- Zdrowy seks to taki, który jest wynikiem autentycznej potrzeby, a nie lęku. W którym jest miejsce na zgodę, komunikację, ale i na własne granice. Nie musi być romantyczny, ale musi być prawdziwy - zaznacza Wesołowska-Budka.
Dla Karoliny punktem zwrotnym było uświadomienie sobie, że ma prawo do seksualności innej niż obowiązek.
- Po rozstaniu długo nie uprawiałam seksu. Dopiero niedawno spotkałam kogoś, z kim czuję się dobrze - bez napięcia. To pierwszy raz, kiedy nie boję się być naga nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie - ujawnia.
Agnieszka i Maja przeszły natomiast terapię. Obie mówią dziś o większej świadomości swoich potrzeb.
- Nie rezygnuję z seksu - mówi Maja. - Ale wybieram go mądrzej. Bo już wiem, że chcę być kimś więcej niż chwilowym zaspokojeniem czyjejś potrzeby - dodaje.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.