Urządzili wieczór kawalerski. Przykre, co mieszkańcy zastali w lesie
– To jest naprawdę trudne do zniesienia. Nawet po zamknięciu okien słychać pogłos dudnienia głośników – żali się Marta, pod której domem regularnie organizowane są imprezy, w tym wieczory kawalerskie.
Nad rzeką Świder w Świdrze, dzielnicy Otwocka, miasta pod Warszawą, letnie imprezy są standardem. Jedną z nich okoliczni mieszkańcy zapamiętają na długo. W barze znajdującym się nad rzeką zebrało się towarzystwo świętujące wieczór kawalerski.
– Muzyka była puszczana bardzo głośno. DJ, który prowadził imprezę, krzyczał do ludzi, zachęcając ich do zabawy. Goście wydzierali się do mikrofonów – karaoke disco polo to zdecydowanie nie to, co chciałabym słyszeć pod oknem po 22 w dzień wolny. Bar znajduje się w takim miejscu, że wszystko było słychać dwie ulice dalej. Pijani goście kręcili się po okolicy, budząc mieszkańców – opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Marta Wyszomierska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
#dziejesiewsporcie: Radwańskie zaszalały. Tyle trwał "wieczór panieński" w Turcji
Miejsce jest otwarte jedynie w letnie miesiące, do późnych godzin nocnych. Zamykają je dopiero po pierwszej, drugiej nad ranem. Jak dodaje Marta, problem z imprezami jest co wakacje. Zwykle przyjęcia są organizowane w piątki oraz soboty wieczorem. Jednak coraz częściej goście pojawiają się w lokalu i w środku tygodnia.
– To jest naprawdę trudne do zniesienia. Nawet po zamknięciu okien słychać pogłos dudnienia głośników – wzdycha Marta.
"Gruba przesada"
Rodzice Moniki mieszkają w jednej z podwarszawskich miejscowości. Co wakacje powraca ten sam problem: głośne imprezy. Jeszcze niedawno gwar imprezowiczów zjeżdżających się z miasta dał się słyszeć raczej w godzinach dziennych. Sytuacja uległa zmianie, kiedy postawiono kilka domków letniskowych. W sezonie wakacyjnym z miejsca korzystają też grupy poszukujące idealnego miejsca na wieczór kawalerski czy panieński.
– Obiekt wypoczynkowy z domkami wczasowymi znajduje się dość blisko nas. Jest też wypożyczalnia rowerków wodnych i quadów. Od jakiegoś czasu niezwykle popularne w okolicy stały się wieczory kawalerskie urządzane właśnie w tych domkach – tłumaczy Monika.
Wspomina, co wydarzyło się zaledwie rok temu, kiedy przyjechała do bliskich na weekend, aby nacieszyć się spokojem z dala od miasta i hałasu.
– Wszystko ma jakieś granice. Najpierw po południu słyszmy ryk quadów, które przejeżdżają tuż obok naszej działki, skręcając zaraz do lasu. Potem – choć nie mieszkamy blisko – wyraźnie było słychać łupankę techno do późnych godzin nocnych – wspomina Monika.
Następnego dnia na porannym spacerze z psem oczom rozmówczyni Wirtualnej Polski i jej rodziców ukazały rozjeżdżone leśne ścieżki, błoto, porobione doły. Dla spacerowiczów przyjemna leśna ścieżka za domami stała się praktycznie nie do przejścia.
– Oczywiście wieczór kawalerski jest od tego, żeby się bawić. Ale tu miała miejsce niezła demolka. Plus aż tak głośne puszczanie muzyki, że o trzeciej w nocy spać nie można – to jest już gruba przesada. Z tego, co słyszałam, ta konkretna grupa naprzykrzała się też właścicielom, zostawiając na miejscu okropny bałagan. Wieczory nadal się jednak odbywają, ale chyba zmienili regulamin po tej imprezie, bo w tym roku nie słyszałam, aby ponieśli jakieś straty – dodaje Monika.
"Wleciał na teren mojego ogrodu"
Renata z rodziną mieszka na niewielkim osiedlu od kilkunastu lat. Ok. 10 lat po tym, jak się tam wprowadziła, za płotem po drugiej stronie ulicy powstało nowe osiedle. Już od początku przyuważyła, że właściciele jednego z domów traktują to miejsce jak działkę i pojawiają się w niektóre weekendy. Okazało się, że na co dzień mieszkają poza granicami Polski. Od ostatnich wakacji coś jednak zaczęło się tam dziać. Nieruchomość ewidentnie zaczęła być wynajmowana.
– Wielokrotnie zdarzało się mi widzieć rozkładane "białe ekrany" pod tym domem i przy pobliskiej ulicy. Nagrywano reklamy. Raz nawet jakiś odcinek serialu, co inni mieszkańcy osiedla przyjęli z niezadowoleniem, bo busy blokowały drogę. Miarka się jednak przebrała, kiedy w jeden weekend zorganizowano tam wieczór kawalerski – mówi 58-latka.
Głośna muzyka grała przez całą noc. Słychać było wrzaski i "śpiew" imprezujących do białego rana. Jednak Renatę najbardziej rozzłościły dodatkowe "atrakcje".
– Wieczorem, jeszcze zanim zrobiło się całkiem ciemno, uczestnicy tego wieczoru nagrywali coś dronem, który nie dość, że głośno huczał, to jeszcze wleciał na teren mojego ogrodu. I co ci ludzie zamierzali? Podglądać sąsiadów dookoła? – mówi wzburzona.
Wysłała wówczas męża, aby zwrócił świętującym uwagę, że naruszają prywatną przestrzeń i bawią się za głośno. – W okolicy mieszka kilka rodzin z małymi dziećmi. Zaczęło się ściemniać, w końcu zrobiła się ciemna noc, a ta impreza trwała w najlepsze. Ci mężczyźni puszczali jakieś światła laserowe. To była ciężka noc.
Rozmówczyni Wirtualnej Polski dodaje, że w pewnym momencie poważnie zaczęli się zastanawiać, czy nie zadzwonić na policję: – Obawiałam się jednak, że nic mi po tym. Ostatecznie nie wezwaliśmy. Ale przy najbliższej okazji zamierzam porozmawiać z właścicielami tego domu.
Głośne zabawy zakłócają ci spokój? Oto co możesz zrobić
Co zrobić, jeżeli imprezy panieńskie i kawalerskie zakłócają nasz spokój, uniemożliwiając sen o normalnej porze? W przypadku "jednorazowych sytuacji zakłócenia spokoju lub porządku publicznego" może mieć zastosowanie art. 51 Kodeksu wykroczeń. Wedle niego na hałasujących mogą być nałożone następujące kary.
– Zgodnie z nim kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Aby ukarać kogoś z ww. przepisu, konieczne jest zgłoszenie na numer alarmowy z prośbą o interwencję funkcjonariuszy policji – tłumaczy prawniczka Anita Słupianek-Graca.
Gdy mieszkamy blisko obiektu na wynajem i sytuacje z hałasem czy zabawami się powtarzają, przeszkadzać może też ponadprzeciętny hałas.
– Wtedy sąsiadom przysługują roszczenia z art. 222 par. 2 Kodeksu cywilnego. W przypadku powództwa cywilnego sąd może m.in. zobowiązać właściciela mieszkania do zaprzestania głośnego odtwarzania muzyki – zaznacza Anita Słupianek-Graca.
Jakie koszty mogą zostać nałożone na hałasujących? Przepisy mówią o nawet kilku tysiącach złotych.
– Jeżeli grzywna ostanie nałożona w drodze mandatu przez policję, może ona wynieść od 100 do 500 zł. W sytuacji, w jakiej zakłócający spokój nie zgodzi się na przyjęcie mandatu i sprawa zostanie skierowana do sądu, grzywna może zostać wymierzona w wysokości od 20 do 5000 złotych – ostrzega prawniczka.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.