Jest swatką. Zdradza, czego pragną starsi mężczyźni

Miłość po siedemdziesiątce? Społeczeństwo wciąż reaguje na nią niedowierzaniem, a czasem nawet pogardą. - Mój najstarszy mój klient miał 87 – mówi Anna Guzior-Rutyna, znana jako "Swatka Anna".

Swatka Anna o miłości po 70-tceSwatka Anna o miłości po 70-tce
Źródło zdjęć: © arch. prywatne | bojda Anna
Agnieszka Woźniak

Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: "W tym wieku to już czas szykować się do szpitala, nie na randki" - można było przeczytać pod ogłoszeniem dotyczącym 70-latka, który szuka partnerki. Dlaczego seniorzy szukający miłości wywołują taką burzę?

Anna Guzior-Rutyna - "Swatka Anna": Bo żyjemy w społeczeństwie, które wciąż nie pozwala ludziom starszym żyć pełnią życia. Zwłaszcza w sferze związków. Kiedy 30-latek szuka partnerki – jest naturalne. Ale gdy robi to ktoś po siedemdziesiątce, to pojawia się kpina, hejt, protekcjonalność. A przecież ci ludzie nie przestają czuć, pragnąć bliskości, chcieć kogoś obok. Najstarszy mój klient miał 87 lat. I był pełen życia – chodził, czytał, spacerował. Chciał kogoś spokojnego, serdecznego. Ktoś, z kim można usiąść na ławce w parku, wypić herbatę, pogadać o książkach.

Niektórzy wycofują się w obawie przed opinią innych?

Niestety tak. Znam seniorów, którzy przestali szukać drugiej połówki tylko dlatego, że dzieci wyśmiewały ten pomysł, sąsiedzi komentowali, a internet dorzucił swoje. Słyszą: "Po co ci to?", "Daj sobie spokój", "Nie kompromituj się".

Poszukujący miłości są w stanie wydać naprawdę sporo - nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. W końcu usługa swatki nie należy do najtańszych. Skąd taka determinacja?

Robią to, bo mają świadomość, że czas płynie. I że sami mogą nie dać rady znaleźć tej właściwej osoby. Chcą działać skutecznie, a nie tylko "liczyć na los". Poza tym – nie oszukujmy się – dla ludzi w tym wieku często nie chodzi o przypadkową znajomość. Oni chcą partnerki lub partnera na resztę życia, z kim można jechać na wycieczkę, ale też razem oglądać wiadomości wieczorem, gotować zupę, odwiedzić wnuków. Dlatego traktują to poważnie.

Mają wszystko – poza bliskością. Dzieci? Zapracowane. Wnuki? Na studiach za granicą. A oni podróżują sami, jedzą sami, śpią sami. I wtedy przychodzą do mnie. Nikt nie chce być sam. Bo można mieć pieniądze, dzieci, sukces – a i tak czuć się pustym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pieniądze dają szczęście? Kozierowska: wszyscy ich pragną, wielu się ich boi

Zastanawiam się, jak często wśród mężczyzn pojawia się przekonanie: "skoro płacę, to mam prawo wymagać", a ich oczekiwania stają się przy tym zupełnie oderwane od rzeczywistości? Zdarza się, że 70-latek pragnie jedynie 30-latki?

Tak, ale rzadko. To raczej wyjątki. To fakt, większość moich klientów chce partnerki kilka lat młodszej, ale nie są to zazwyczaj różnice większe niż 5, 8, czasem 10 lat. Rzeczywiście, mężczyźni po sześćdziesiątce rzadko chcą równolatek, ale bardzo rzadko chcą też dużo młodszych. Oczywiście – są też osoby, które mają wymagania z kosmosu. Czasem, owszem, trafi się 65-latek, który marzy o 30-latce – ale ja wtedy mówię: "Panie, to się nie wydarzy". Delikatnie sprowadzam na ziemię. Bo mam obowiązek być uczciwa.

Jak często oczekiwania stają się wręcz nierealne do spełnienia?

To pojedyncze przypadki. Miałam pana, który faktycznie miał całą listę wymagań - pani musiała mieć konkretny wzrost, określoną sylwetkę, pociągłą twarz, znak zodiaku, do tego mieszkać w bloku, a nie domku jednorodzinnym, mieć odpowiednio wysoką emeryturę. Wtedy odmówiłam pomocy. Większość mężczyzn patrzy jednak na sytuację racjonalnie. Poza tym dlaczego ktoś po 60-tce czy 70-tce ma nie mieć marzeń? Nie chcieć partnerki zadbanej, z pasją, z którą będzie mógł rozmawiać? Albo nawet... która ładnie pachnie. Oni nie szukają "kogokolwiek", tylko człowieka, z którym będą dzielić codzienność. Poza tym często zauważam, że to właśnie osoby młodsze mają listę wymagań na pięć stron A4.

Czy panowie, którzy są wdowcami, szukają czasem "kopii" swojej żony?

Tak. I to jest temat bardzo trudny. Zdarza się, że przychodzą i pokazują zdjęcia zmarłej żony – mówią, że była taka, śmiała się tak, lubiła to i to. I ja od razu widzę, że on tej żałoby nie przepracował. I wtedy – mówię wprost: "Panie, Pan nie jest gotowy. Nowa kobieta nie może konkurować z nieboszczką". Bo to kończy się źle – rozczarowaniem, niedopasowaniem i cierpieniem kolejnej osoby. Czasem trzeba poczekać. Czasem iść na terapię.

Swatka Anna
Swatka Anna © arch. prywatne

Potrzebują dużo czasu, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości?

Zdecydowanie. W wielu przypadkach była ich to miłość na całe życie. Nie potrafią tak szybko ulokować uczuć gdzie indziej. Ale jest też drugi, praktyczny aspekt. Bo przez całe życie to ona "ogarniała" – spotkania towarzyskie, wakacje, kontakty ze znajomymi. A jak jej zabraknie, to zostaje pustka.

Miałam klienta, który przyszedł niedługo po śmierci żony i powiedział prosto: "Pani Aniu, ja potrzebuję szybko żony, bo jem tylko słoiki. Nie umiem gotować, nie wiem, jak żyć sam". Na szczęście mężczyzna ten był serdecznym, ciepłym człowiekiem i miał dużo do zaoferowania, więc udało mu się stworzyć nowy związek.

Czy zdarza się, że do swatki trafiają także mężczyźni, którzy przez całe życie byli samotni, a teraz zaczęli odczuwać brak bliskości?

Tak, i to zaskakująco często. Niektórzy próbowali wchodzić w związki, ale coś nie wyszło. Inni po prostu żyli samotnie z wyboru – dopóki nie przeszli na emeryturę. Praca dawała im poczucie sensu, rytm dnia. A potem nagle wszystko ucichło. I zaczęli czuć samotność.

Raz przyszedł do mnie mężczyzna, który nigdy z nikim nie mieszkał. Albo taki, który przyznaje, że ma 60 lat i nigdy nie był z kobietą w łóżku.

Czy w wieku 60 czy 70 lat można jeszcze zbudować prawdziwie bliski i satysfakcjonujący związek?

Osoby, które mają otwartą głowę, nie trzymają się kurczowo schematów (na przykład potrzeby zamieszkania tylko w jednym konkretnym mieście) i potrafią spojrzeć na relacje z nowej perspektywy, często bardzo szybko znajdują kogoś, z kim łączy je prawdziwa bliskość. Kluczowe są trzy rzeczy: elastyczność, gotowość i odwaga.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu: WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Masz takie ślady po skarpetkach? Flebolog stawia sprawę jasno
Masz takie ślady po skarpetkach? Flebolog stawia sprawę jasno
"Żałuję" znała cała Polska. Potem Flinta zniknęła na lata
"Żałuję" znała cała Polska. Potem Flinta zniknęła na lata
Ciągle śpisz na lewym boku? Licz się z nieprzyjemnym skutkiem ubocznym
Ciągle śpisz na lewym boku? Licz się z nieprzyjemnym skutkiem ubocznym
Rosjanka odkrywa polskie warzywa. "To dla mnie egzotyka!"
Rosjanka odkrywa polskie warzywa. "To dla mnie egzotyka!"
Rozwiedli się w atmosferze skandalu. Aktorka przemówiła rok później
Rozwiedli się w atmosferze skandalu. Aktorka przemówiła rok później
Waniliowe paznokcie królują tej jesieni. Kobiety szaleją na ich punkcie
Waniliowe paznokcie królują tej jesieni. Kobiety szaleją na ich punkcie
Wsuń pod maskę auta. Dla kun nie ma gorszego zapachu
Wsuń pod maskę auta. Dla kun nie ma gorszego zapachu
Miała problem z alkoholem. Ewa Skibińska szczerze o nałogu
Miała problem z alkoholem. Ewa Skibińska szczerze o nałogu
Powstrzymaj się, zanim chwycisz za grabie. Oto powód
Powstrzymaj się, zanim chwycisz za grabie. Oto powód
Syn umarł mu na rękach. Tak dziś mówi o tragedii sprzed lat
Syn umarł mu na rękach. Tak dziś mówi o tragedii sprzed lat
Został ekshumowany. Żona zabrała głos po decyzji rodziny
Został ekshumowany. Żona zabrała głos po decyzji rodziny
Jadwiga Barańska zmarła rok temu. "Odeszła z pogodą na twarzy"
Jadwiga Barańska zmarła rok temu. "Odeszła z pogodą na twarzy"