Zadomowił się w Krakowie. "To jest gatunek krytycznie zagrożony"

– Bardzo często pojawia się temat dzików, ale też różnych gatunków zwierząt zagrożonych. Teraz będziemy podejmowali czynną ochronę chomika europejskiego. To jest gatunek krytycznie zagrożony, który zadomowił się na terenie Krakowa – wylicza Sabina Janeczko, pierwsza rzeczniczka ds. zwierząt w Krakowie.

Sabina Janeczko została rzeczniczką ds. zwierząt w KrakowieSabina Janeczko została rzeczniczką ds. zwierząt w Krakowie
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS, Facebook | Aleksander Miszalski
Zuzanna Sierzputowska

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Skąd wzięła się u pani potrzeba zaangażowania się w obronę praw zwierząt?

Sabina Janeczko, rzeczniczka ds. zwierząt w Krakowie: Studiowałam prawo i śmieję się, że najlepsza rzecz, jaka mi się w życiu przydarzyła, to brak jednego punktu na aplikację. Zaczęłam szukać innej drogi życiowej i wylądowałam w korporacji. Wówczas w czasie wolnym spełniałam swoje marzenie o tym, aby nauczyć się jeździć konno. Przychodząc do stadniny, zdałam sobie sprawę, że od samej jazdy ważniejsze jest dla mnie to, co dzieje się wokół: czyszczenie koni, cała opieka nad zwierzętami. Poszłam więc na technika weterynarii. Potem na zootechnikę - w jej trakcie zainteresowałam się prawami zwierząt. W końcu udało mi się połączyć pasję z pracą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Joanna Krupa o zamiłowaniu do zwierząt

Nabyta wiedza rozwija kompetencje stanowiska, które ma pani teraz?

Zdecydowanie tak. Muszę mierzyć się z prawem, działać w jego granicach. Widząc sytuację niektórych zwierząt, mogę próbować wpłynąć na to, aby to prawo w jakiś sposób się zmieniło. Jest też pole do działania np. w programach, które musi mieć każda gmina, w zakresie zajmowania się bezdomnymi zwierzętami i przeciwdziałaniu tej bezdomności. Obecnie zastanawiam się, co można zrobić z rozporządzeniem, które zakazuje relokacji dzików.

Często się słyszy, że te dzikie zwierzęta stanowią problem, nawet w miastach.

Jest ich naprawdę sporo. Prawo, które obecnie obowiązuje, nie pozwala nic z nimi zrobić. Wywieźć w głąb lasu albo na łąki. Mamy ogromne pole do działania. Umiejętności merytoryczne pozwalają mi też zrozumieć te zwierzęta i spojrzeć z ich perspektywy, ich oczami, żeby zastanowić się, co może być zmienione, jeżeli chodzi o ustawodawstwo.

Jak wygląda codzienna praca rzeczniczki ds. zwierząt?

Każdy dzień jest inny. Raz siedzę w biurze i odpowiadam na maile, zapoznaję się z badaniami i audytami, aby być na bieżąco. Ale są też dni, kiedy wstaję o 5:30, od 7:00 załatwiam wszystkie najważniejsze rzeczy i przechodzę do spotkań z ludźmi. To są naprawdę bardzo różne zebrania, np. z administratorami grup, dotyczących zwierząt w Krakowie. Innym razem z fundacjami, ale też z samymi mieszkańcami. To jest bardzo angażująca praca.

Z czym najczęściej zwracają się do pani mieszkańcy Krakowa? Czego dotyczą interwencje?

Bardzo często pojawia się temat dzików, ale też różnych gatunków zwierząt zagrożonych. Teraz będziemy podejmowali czynną ochronę chomika europejskiego. To jest gatunek krytycznie zagrożony, który zadomowił się na terenie Krakowa. Często rozmawiamy też o nutriach, koniach dorożkarskich. Ale też oczywiście wypływa temat bezdomnych psów, kotów i zwierząt domowych wolnożyjących.

Jak wygląda sytuacja z bezdomnymi zwierzętami w Krakowie?

Nie jest u nas aż tak źle, jak np. w krajach arabskich, gdzie psy i koty biegają po ulicach, ale nadal zwierząt w schroniskach jest za dużo. Co należałoby zrobić? Na pewno obowiązek powszechnego chipowania by pomógł. I rejestrowania tego chipu. Ludzie przychodzą ze znalezionymi zwierzakami do lecznicy, my sczytujemy ten chip, ale to jest nic nie warte, bo bez zarejestrowania do systemu, nie możemy znaleźć właściciela. 

Obecnie w Krakowie większy problem jest z kotami. To jest też ten okres, gdy pojawia się dużo kociąt. Sama dokarmiałam takie zwierzaki, do czego też zachęcam. Wiem, że ostatnio ludzie, którzy tworzą tzw. domy tymczasowe, nie mają już mocy przerobowych do tego, aby przyjąć kolejne czworonogi.

Sabina Janeczko
Sabina Janeczko © Archiwum prywatne

Niestety niektórzy ludzie traktują psy, koty czy zwierzęta gospodarskie dość przedmiotowo. Czy zdarzyło się pani uczestniczyć w interwencji, gdzie potrzebna była pomoc takiemu zwierzakowi?

Pamiętam, że pojechałam kiedyś do Zakopanego i trafiłam do gospodarstwa, gdzie konie były na uwięzi, a nie w boksach. Rozmawiałam akurat z góralką, weszłam do stajni, położyłam rękę na jednym zwierzęciu i nie mogłam jej odczepić, bo koń był tak brudny. Takie rzeczy się zdarzają. Obecnie sama nie jeżdżę na interwencje, choć poprosiłam, aby parę razy mnie faktycznie zabrano, ponieważ chcę wiedzieć, jak to wszystko wygląda w praktyce. Wiem jednak, że takich interwencji jest dużo. Ale w Polsce pojawiło się nadużywanie władzy możliwości odbioru zwierzęcia.

 Powie pani o tym coś więcej?

Mamy dwa tryby możliwości odbioru zwierzęcia - wszystko jest zawarte w ustawie o ochronie zwierząt, w paragrafie siódmym. W pierwszym, powiedzmy, łagodnym przypadku musi zostać najpierw wydana decyzja wójta, z nią jedzie się na miejsce interwencji i odbiera zwierzę. Jeżeli jednak jego życiu zagraża niebezpieczeństwo, można je odebrać właścicielowi od razu. 

Niestety różne fundacje i stowarzyszenia działają troszeczkę nadgorliwie, bo coś im się delikatnie nie spodoba, i zabierają takiego pupila. Teraz pytanie, gdzie będzie mu lepiej? W domu, jeżeli poprosimy i jakoś skontrolujemy właściciela, aby poprawił mu warunki do życia, czy jeżeli straci znaną mu osobę i trafi w obce miejsce?

Sama niestety byłam świadkiem częstych interwencji u pary, która posiada dość mocno zawodzącego psa. Czworonóg wyje pod nieobecność właścicieli. Sprawą zainteresowała się sąsiadka, która stwierdziła, że ci ludzie znęcają się nad zwierzakiem…

Lęk separacyjny u psów to jest bardzo trudny temat. Czasem nawet behawioryści nie są w stanie sobie poradzić. Często właściciele biorą drugiego psa, aby stworzyć stado. W takich przypadkach, jaki pani przywołała, zawsze powinna odbyć się rozmowa. Niektórzy ludzie rzeczywiście zostali wychowani w takiej kulturze, że traktują zwierzęta dość przedmiotowo, ale wiele osób przesadza w drugą stronę.

Widać zmianę, jeżeli mówimy o traktowaniu zwierząt i polskim społeczeństwie?

Wydaje mi się, że jest w nas coraz większa świadomość. Widać to nawet po artykułach dla zwierząt w sklepach - mamy tysiące różnych zabawek, szelek, gryzaków i karm dla psów, kotów, a nawet koni. Ale sama zauważam inne problemy. Nauczyciele w szkole nie za bardzo wiedzą, w jaki sposób przekazywać wiedzę o prawach zwierząt. Inna sprawa — przez badania ankietowe widzę, że ludzie nie wiedzą, do kogo zadzwonić, kiedy znajdą porzucone czy ranne zwierzę. W Krakowie w takich sytuacjach wykręcamy numer straży miejskiej. Zdarza się też, że chcemy za dobrze.

To znaczy?

W Krakowie ludzie przez cały rok dokarmiają gołębie chlebem, który jest trujący dla wszystkich ptaków i prowadzi do poważnych chorób zwyrodnieniowych skrzydeł. Zwierzęta te nie są też w stanie zjeść całego pozostawionego pokarmu. Na resztki chleba rzucają się szczury i dziki, których obecność w mieście raczej nie jest pożądana.

Jakie ma pani najważniejsze cele na najbliższe miesiące?

Mam dwa bardzo ważne kierunki. Po pierwsze mamy w planach otwarcie w Krakowie ośrodka rehabilitacyjnego dla dzikich zwierząt. Miesięcznie mamy ponad 900 interwencji dotyczących tej grupy. Drugą inwestycją jest cmentarz dla zwierząt towarzyszących, którego w Krakowie na ten moment w ogóle nie ma.

Zaczęły się wakacje. W tym czasie wiele osób porzuca psy albo koty. Co możemy zrobić, aby zminimalizować takie sytuacje?

Najważniejsza jest edukacja. Jeżeli nie możesz zabrać swojego psa na wakacje, nie porzucaj go w lesie. Pamiętaj, że takie działanie jest karalne. Zamiast straszyć, chciałabym jednak uświadomić, że są hotele dla zwierząt, petsitterzy, możemy też zapytać się kogoś z rodziny, czy nie zająłby się psem na czas naszego wyjazdu. Jeżeli naprawdę już nie chcemy zwierzaka, skontaktujmy się z fundacją, schroniskiem, ogłośmy się na Facebooku. Szukajmy domu i nie porzucajmy zwierząt na pastwę losu.

Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
"Monkey-barring" to przykry trend w randkowaniu. Lepiej uważaj
"Monkey-barring" to przykry trend w randkowaniu. Lepiej uważaj
Zakazane przed wizytą u ginekologa. Lekarka ostrzega
Zakazane przed wizytą u ginekologa. Lekarka ostrzega
Ustaw pokrętło w tej pozycji. Rachunki za ogrzewanie spadną w mig
Ustaw pokrętło w tej pozycji. Rachunki za ogrzewanie spadną w mig
Wydaje ten dźwięk. Jeśli słyszysz, musisz zadziałać natychmiast
Wydaje ten dźwięk. Jeśli słyszysz, musisz zadziałać natychmiast
Nie dają jej przejść na ulicy. Wiesława z "Sanatorium" zdradziła powód
Nie dają jej przejść na ulicy. Wiesława z "Sanatorium" zdradziła powód
Podlej tym trawę. Zacznie rosnąć gęściej
Podlej tym trawę. Zacznie rosnąć gęściej
Liście z drzewa sąsiada spadają na twoją działkę? Przepisy są jasne
Liście z drzewa sąsiada spadają na twoją działkę? Przepisy są jasne
Konferencja dla młodych kobiet za nami! Wyjątkowe wydarzenie przyciągnęło tłumy
Konferencja dla młodych kobiet za nami! Wyjątkowe wydarzenie przyciągnęło tłumy
"Jesteśmy wybrańcami losu". Bez ogródek mówi o zarobkach aktorów
"Jesteśmy wybrańcami losu". Bez ogródek mówi o zarobkach aktorów
Ma wznowę raka. Żona zabrała głos
Ma wznowę raka. Żona zabrała głos
Usuń z doniczki. Wielu właścicieli popełnia duży błąd
Usuń z doniczki. Wielu właścicieli popełnia duży błąd