Pojechałam szkolić kurczaki. Na miejscu się zdziwiłam

Rancho Stokrotka we wsi Jarków na Dolnym Śląsku to jedyne miejsce w Polsce i jedno z nielicznych w Europie, gdzie można... tresować kurczaki. Choć oferta jest wyjątkowo niszowa, chętnych nie brakuje. Od 19 lat przyjeżdżają tu ludzie z całej Polski.

KuryPo co tresuje się kury?
Źródło zdjęć: © archiwum prywatne
Iwona Wcisło

Kiedy podekscytowana opowiadałam znajomym, że wybieram się na warsztaty "Najpierw wytresuj kurczaka", patrzyli na mnie z niedowierzaniem i lekkim rozbawieniem. "Po co?" - to chyba najczęstsze pytanie, jakie słyszałam. Mało kto zdaje sobie sprawę, że szkolenie kur ma sens i przynosi wymierne korzyści.

Kury

Dlaczego kury? Z prostej przyczyny - idealnie nadają się na materiał szkoleniowy, punktując wszystkie błędy trenerów. Bezlitośnie.

- Dla większości osób to "obce" zwierzęta, co zmusza do odrzucenia schematów. Psy, jako inteligentniejsze, nauczą się tego, czego chcemy, niezależnie od popełnianych przez nas błędów. Kury ich nie wybaczają. Nie próbują też zgadywać, o co nam chodzi. Dostaniesz dokładnie tyle, ile z siebie dasz - tłumaczy Kuba Gołąb, który wraz ze swoją partnerką - Weroniką Sołkowską, prowadzi Rancho Stokrotka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Warsztaty "Najpierw wytresuj kurczaka"

Kury są też szybkie, co wymaga od trenera refleksu i uważności. Jeśli je wypracujemy, będzie nam potem łatwiej "dogadać się" z wolniejszymi zwierzętami. W odwrotnej kolejności zderzylibyśmy się ze ścianą.

Ćwiczenie swoich umiejętności trenerskich na kurach ma jeszcze jedną zaletę - jeśli coś zepsujemy, nie stanie się nic strasznego. - Kura będzie z tym żyła - śmieje się Kuba. - Inaczej to wygląda ze zwierzętami, z którymi mamy codzienny kontakt. Zwłaszcza jeśli pracujemy z ZOO. Tu błąd może kosztować nas utratę zdrowia lub życia.

Wbrew wyobrażeniom większości ludzi, kury różnią się od siebie, co sprawia, że trzeba być elastycznym i dopasować strategię szkoleniową do konkretnego ptaka. - Kurze osobowości są bardzo zróżnicowane. Fajnie to widać na drugim poziomie warsztatów, kiedy każdy kursant pracuje z dwoma kurami. Często musi przyjąć dwa odmienne sposoby pracy, ucząc dokładnie tego samego - wyjaśnia właściciel Stokrotki.

Ludzie

Kto przyjeżdża na Rancho Stokrotka? - Są różne fale, w zależności od tego, w jakich kręgach się rozniesie informacja o naszych warsztatach. Największa grupa to osoby zawodowo zajmujące się psami – szkoleniowcy, behawioryści czy właściciele hoteli dla psów. Ale też technicy i lekarze weterynarii – opowiada Kuba.

- Inną dużą grupą są pracownicy ogrodów zoologicznych – dodaje.

W warsztatach biorą też udział osoby w ogóle niezwiązane ze zwierzętami. - To ludzie ciekawi świata, zainteresowani niestandardowymi rzeczami. Oni nie pytają: "Do czego mi się to przyda?", tylko mówią: "Ale fajne, ciekawe, jak sobie poradzę" - wyjaśnia Kuba. Dodaje, że trafiają do nich również wypaleni zawodowo informatycy.

Ćwiczymy z Krysią
Ćwiczymy z Krysią © WP

Klik!

Kura schyla głowę - klik! Chochelka z paszą wędruje pod dziób. Schyla głowę niżej – klik! I znowu chochelka. Dziób dotyka stołu - klik! A potem chochelka. Zaczynam nagradzać dziobanie w pobliżu leżącej na stole linijki, potem tylko dziobnięcia w linijkę, by w końcu płacić tylko za dotknięcie dziobem zielonego trójkąta na jednym z jej końców. Biorę linijkę do ręki - stuk, klik i nagroda. Ustawiam dłoń w innej pozycji – stuk, klik i nagroda. Właśnie nauczyłam kurę dziobać w target, czyli zielony trójkąt na linijce, niezależnie od tego, w jakim miejscu się on znajduje. Zajęło mi to łącznie trzy minuty.

Zasada jest prosta: za każde kliknięcie należy się nagroda
Zasada jest prosta: za każde kliknięcie należy się nagroda © Rancho Stokrotka

Mechanizm jest prosty. Dźwięk klikera, czyli małego pudełka z blaszką, która po naciśnięciu wydaje charakterystyczny klik, precyzyjnie informuje kurę, które zachowanie jest pożądane. I co najważniejsze - zawsze zapowiada nagrodę. Ot, zwykłe warunkowanie instrumentalne. Przy czym jedyną "karą" jest brak nagrody. Za jego pomocą możemy ukształtować praktycznie każde zachowanie. Ograniczają nas tylko fizyczne możliwości ucznia.

Dźwięk klikera ma jeszcze jedną zaletę: zawsze brzmi tak samo, więc nie obarczamy zwierzaka naszymi emocjami. Słowo "super" będzie bowiem brzmiało różnie, w zależności od naszego nastroju.

Kuba z Weroniką tworzą Rancho Stokrotka
Kuba z Weroniką tworzą Rancho Stokrotka © Rancho Stokrotka

Kurnik

Nieogrzewany budynek. Surowy, bielone ściany. Na drzwiach wejściowych znamienny napis: "Porzućcie wszelką nadzieję, Wy, którzy tu wchodzicie". W środku "kurnika" cztery stoły treningowe i klatki dla kur, które aktualnie nie ćwiczą.

Każdy z uczestników dostaje "swoją" kurę - świeżaka, który jeszcze nie pracował z człowiekiem. Wcześniej przyzwyczaja się ją jedynie do dwóch rzeczy – przebywania na stole treningowym i do ludzkiego dotyku. Podczas treningu kura musi się dać przenieść ze stołu do klatki i odwrotnie.

Uczestnicy pracują w parach, które są dobierane w drodze losowania. Podobnie jak kury. Losuję Basię i kolor zielony. Obrączkami w takim kolorze są oznaczone nasze kury. Wybieram tę z obrączką na prawej nodze, Basia z obrączką na lewej. Szybko nadajemy kurom imiona – moja zostaje Krysią. Basia wybiera Balbinę.

Sesje treningowe są krótkie - trwają ok. minuty. Po tym czasie kura idzie odpocząć do klatki, a jej miejsce na stole zajmuje druga. Wymieniamy się z Basią, wzajemnie sobie pomagając, żeby wszystko szło sprawnie.

Krysia prezentuje stanie na jednej nodze
Krysia prezentuje stanie na jednej nodze © WP

Pierwsze ćwiczenie - nauka dziobania w target. Łatwizna, Krysi zajęło to trzy minuty. Z kolejnym zadaniem nie było już tak łatwo. Celem jest nauczenie kury ciągnięcia za sznurek pudełka, w którym jest talia kart. Ma przy tym zrobić co najmniej jeden krok.

Krysia operuje dziobem tak szybko, że ciężko mi za nią nadążyć z klikaniem. Ale udaje się - dochodzimy do etapu, w którym szarpie za sznurek tak, że pudełko się przesuwa. Niestety, nie udało nam się wypracować kroku.

Czego jeszcze nauczyłam Krysię? Stać na jednej nodze, kręcić się wokół własnej osi na gest dłonią oraz wskazywać dziobem szóstkę kier wśród różnych kart. Kiedy opanowała ostatnią czynność - nie mogłam wyjść z podziwu. Moje postrzeganie kur zmieniło się bezpowrotnie.

Chwila zastanowienia i Krysia bez wahania wskazuje dziobem szóst
Chwila zastanowienia i Krysia bez wahania wskazuje dziobem szóstkę kier © WP

Co widać w kurniku?

Okazuje się, że praca z kurami pokazuje więcej, niż nam się wydaje. I działa trochę jak terapia. - Po warsztatach kursanci często są zaskoczeni, jak dużo się o sobie dowiedzieli. Wielu dostrzega, że praca z kurami to ich życie w pigułce: "Dokładnie tak rozwiązuję problemy w życiu. To dlatego mi rzeczy wychodzą albo nie". Kury są naszym lustrem – podkreśla Kuba.

Nie ukrywa, że na początku działalności to właśnie ludzie byli najbardziej zaskakującym elementem całej układanki. - Zdarzały się sytuacje, w których nie wiedzieliśmy, jak reagować. Dopóki ludziom się udaje, jest fajnie. Gorzej, jak przestanie. Wtedy wychodzą różne rzeczy - relacjonuje. - Zdarzało się, że dorośli ludzie reagowali załamaniem nerwowym. Pewna kobieta rozpłakała się i wyjechała w połowie warsztatów.

- Czasami przyjeżdża grupa i dopiero w kurniku okazuje się, że wewnątrz niej ma miejsce jakaś rozgrywka. Zamiast pobić się w knajpie, jadą na kury, a potem próbują udowadniać sobie, kto jest najlepszy – kontynuuje.

Zdarzają się też konflikty w parach, gdy trafią na siebie dwie osoby, które z miejsca nie darzą się sympatią. - Mamy wtedy problem, jak poprowadzić takie warsztaty. Trudno już w trakcie szkolenia zmieniać ludziom pary.

Kury - absolwentki

Po warsztatach każdy z uczestników może zaadoptować swoją kurę. Musi jednak spełnić dwa warunki: zapewnić jej godne miejsce do życia i obiecać, że nie zostanie zjedzona. Z opcji adopcji skorzystała Marcelina, która z przyjaciółkami prowadzi zagrodę edukacyjną Leśny Zakątek we wsi Połomia.

- Tak naprawdę to decyzję o adopcji kury podjęłam jeszcze przed warsztatami (śmiech). A kiedy poznałam Jadzię i odkryłam, jaka jest zdolna, nie było już odwrotu – opowiada.

Nauka dziobania w target
Nauka dziobania w target © Rancho Stokrotka | Andrzej Cwalinski

- Jadzia trafiła na naszą farmę, na której mamy już alpaki, owce, kozy, kaczki i bażanty. Dokupiliśmy jej kurzych kompanów i aklimatyzuje się w nowym kurniku. A to dopiero początek naszej wspólnej przygody – dodaje Marcelina.

Jej znajomi początkowo myśleli, że to zwykła kura. Do czasu, aż pokazała im filmiki, na których ptak wybiera kartę albo robi obrót na gest podniesionej dłoni. - Teraz mamy już fanklub Jadzi Hazardzistki – mówi ze śmiechem.

Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Tylko 23 Polki noszą to imię. Językoznawcy go nie lubią
Tylko 23 Polki noszą to imię. Językoznawcy go nie lubią
Nie wrzucaj do rosołu. "To hormon"
Nie wrzucaj do rosołu. "To hormon"
Komunia bez spowiedzi? Arcybiskup mówi, czy to grzech
Komunia bez spowiedzi? Arcybiskup mówi, czy to grzech
Odwiedził Pszoniaka tydzień przed śmiercią. "Rak był bezlitosny"
Odwiedził Pszoniaka tydzień przed śmiercią. "Rak był bezlitosny"
Kasia Moś weszła cała w czerwieni. Obcisła kreacja robi wrażenie
Kasia Moś weszła cała w czerwieni. Obcisła kreacja robi wrażenie
Córka Antonio Banderasa wzięła ślub z Polakiem. Wzruszające słowa ojca
Córka Antonio Banderasa wzięła ślub z Polakiem. Wzruszające słowa ojca
Partnerzy Marzeny Kipiel-Sztuki nie dożyli 50-tki. Straszne, co mówiono o niej za plecami
Partnerzy Marzeny Kipiel-Sztuki nie dożyli 50-tki. Straszne, co mówiono o niej za plecami
"Na szczęście trzeba zapracować". Katarzyna Żak od czterech dekad pielęgnuje miłość męża
"Na szczęście trzeba zapracować". Katarzyna Żak od czterech dekad pielęgnuje miłość męża
Joanna Jabłczyńska pokazała wnętrze 100-letniego domu. Tak go wyremontowała
Joanna Jabłczyńska pokazała wnętrze 100-letniego domu. Tak go wyremontowała
Optymalna częstotliwość seksu. Wtedy pozytywnie wpływa na zdrowie
Optymalna częstotliwość seksu. Wtedy pozytywnie wpływa na zdrowie
Gdzie wyrzucić papierek po maśle? Nagminny błąd
Gdzie wyrzucić papierek po maśle? Nagminny błąd
Dzieli ich 20 lat. Boberek zostawił dla niej znaną żonę
Dzieli ich 20 lat. Boberek zostawił dla niej znaną żonę