Bite, gwałcone, obrażane – nastoletnie pakistańskie żony
Przed ślubem nie widziała swojego męża ani razu. Potem też rzadko go widywała. Jej życiem rządzili teściowie, którzy wyzywali ją i szykanowali. Straszyli, że jeżeli nie będzie posłuszna, wyrzucą ją z domu.
10.01.2014 | aktual.: 10.01.2014 13:41
Przed ślubem nie widziała swojego męża ani razu. Potem też rzadko go widywała. Jej życiem rządzili teściowie, którzy wyzywali ją i szykanowali. Straszyli, że jeżeli nie będzie posłuszna, wyrzucą ją z domu. Była regularnie bita, obrażana, czasem nawet gwałcona. To niestety częsty scenariusz życia pakistańskiej kobiety. Tym bardziej przerażający, że wszystko to działo się w Zachodniej Europie.
W naszej kulturze sami szukamy sobie kandydata na małżonka. Jednak w Indiach i w Pakistanie w przeważającej części małżeństwa wciąż są aranżowane. Często nie możemy tego zrozumieć, jednak należy pamiętać, że to przede wszystkim różnica kulturowa. Aranżowane małżeństwa mogą być bardzo stabilne i szczęśliwe.
Wszystko jest w porządku, dopóki na taki ślub zgadzają się dorosłe osoby, a w samym związku nie dochodzi do nadużyć. To wielki problem w Pakistanie. Panny młode często nie mają tam nawet 14 lat. Odbiera im się wszelkie prawa do edukacji. Są traktowane przez męża i teściów jak rzecz, maszynka do sprzątania domu i rodzenia dzieci. Nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym.
Przerażające jest to, że Pakistańczycy często przenoszą tę straszną tradycję również poza tereny swojego kraju.
Brak kontaktu ze światem
Rani mieszka w Wielkiej Brytanii od ponad 10 lat. Nie potrafi jednak zbyt wiele powiedzieć po angielsku. Mieszka obecnie w domu opieki, daleko od miejsca, gdzie zamieszkiwała z mężem. W dużym pokoju tapeta jest przyklejona na taśmę klejącą.
Kobieta urodziła się w pakistańskim mieście Gujrat. – Kiedy byłam małą dziewczynką, chciałam zostać lekarką – wspomina. – Rodzice mieli inne plany. Wysłali mnie do madrasy (teologiczna szkoła muzułmańska – przyp.red.), gdzie miałam uczyć się Koranu. W wieku dziesięciu lat znałam go na pamięć.
Miała 18 lat, kiedy rodzina postanowiła wydać ją za mąż. Przyszli teściowie przyjechali z Wielkiej Brytanii, żeby znaleźć żonę dla swojego syna. – Pytali mnie, bardzo szczegółowo, o rodzinę i styl życia – mówi Rani. – Byli zadowoleni, więc zdecydowali, żeby jak najszybciej zaaranżować małżeństwo. Tak po prostu. Powiedzieli, że są religijną rodziną i szukają religijnej dziewczyny.
Rodzice Rani trochę się zdziwili, że ich przyszły zięć nie przyszedł na spotkanie. Jego rodzice wytłumaczyli jednak, że nie pojawił się, ponieważ źle znosi pakistański klimat, poza tym nie mówi w miejscowym języku.
Wkrótce decyzja została podjęta. Wszyscy tak spieszyli się ze ślubem, że został zorganizowany w przeciągu tygodnia. W 2001 roku, podczas ceremonii zaślubin, Rani pierwszy raz w życiu zobaczyła swojego męża. – Byłam bardzo podekscytowana – wspomina. – Teściowa powiedziała, że mam być mu posłuszna. On schylił głowę w znaku pokory. I to wszystko. Jednak nawet wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że coś jest nie tak.
Dziwnie zaczęło robić się, kiedy przyleciała do Wielkiej Brytanii. Na lotnisku w Manchesterze teść zaprowadził ją do męża. – Powiedział: twoja pani jest tutaj. Ale on nic nie odpowiedział – relacjonuje Rani.
Tego dnia kobieta spała na strychu, a jej mąż razem ze swoim ojcem. – W ogóle się do mnie nie odzywał – wspomina. Na początku myślała, że jest bardzo nieśmiały. – Przez kilka pierwszych tygodni starałam się robić wszystko, żeby zostać częścią rodziny. Rozmawiałam nawet w ich dialekcie. On jednak wciąż mnie unikał.
Wkrótce zaczęło się znęcanie fizyczne. Biła ją teściowa, potem inni członkowie rodziny, na końcu dołączył do nich również mąż. Reni bała się powiedzieć o tym swojej rodzinie, więc zamknęła się w sobie.
Po kilku tygodniach jej małżeństwo zostało w końcu skonsumowane. Rani zaznacza jednak, że nie była to satysfakcjonująca relacja. Brakowało w niej miłości. Co gorsza, po tym zdarzeniu teść zaczął ją molestować. – Wypytywał mnie o moje życie seksualne. Kiedyś wszedł do łóżka i dotykał moich piersi. Pocałował mnie. Nie podobało mi się to. Stwierdził, że jeżeli jego syn nie może mnie zapłodnić, to on to zrobi.
Potem było jeszcze gorzej. Pewnego dnia teść zgwałcił ją w medresie. Była wtedy w czwartym miesiącu ciąży. – Nie mogłam nic zrobić – mówi. – Na zewnątrz był inny świat, jednak ja nie stanowiłam jego części. Powiedziałam o gwałcie szwagierce. Odpowiedziała: „zamknij gębę, nikt ci nie uwierzy”.
Dziwne zachowanie swojego męża Rani zrozumiała dużo później. Podsłuchała rozmowę, z której wynikało, że cierpi na poważną postać schizofrenii. Zachorował jako nastolatek. Znaleziono mu żonę tylko po to, żeby ratować honor rodziny.
W 2007 roku Reni wraz z dziećmi uciekła od swoich oprawców. – Czuję się oszukana. Teściowie zniszczyli życie moje i moich dzieci – mówi.
Małżeństwo z kuzynem
Historia Reni nie jest odosobniona. Rzadkością nie są również choroby psychiczne w rodzinach Pakistańczyków mieszkających na Zachodzie. W tej społeczności bardzo popularne są małżeństwa między kuzynami pierwszego stopnia. To sprawia, że liczba przypadków zaburzeń genetycznych jest wśród nich 13 razy większa niż w pozostałej części populacji.
Nilifur wyszła za mąż, kiedy miała zaledwie 14 lat. Ona również mieszka obecnie w domu opieki, razem z piątką swoich dzieci. Zaszła w ciążę zaledwie sześć tygodni po przyjeździe do Wielkiej Brytanii. Rodziła jedno dziecko za drugim. Piąte przyszło na świat przedwcześnie, w karetce. Jej mąż zbił ją za to, stwierdził bowiem, że „pokazała swoje prywatne części innemu mężczyźnie”.
Ona również nie mówi po angielsku. Przez 14 lat była przetrzymywana w zamknięciu.
- Jako dziecko chciałam skończyć szkołę, zostać pilotem albo lekarzem – wspomina. – Jednak moja babcia stwierdziła, że wyjdę za syna jej córki, mojego kuzyna, który mieszkał w Anglii. Przed ślubem miałam tylko jeden cykl miesiączkowy. Nie widziałam ani nie rozmawiałam z moim kuzynem aż do dnia ceremonii.
Nilifur była tak bardzo kontrolowana przez rodzinę, że nie wiedziała nawet, gdzie mieszka. Do dziś potrafi stwierdzić tylko, że było to „gdzieś w Londynie”. – Tylko raz pozwolono mi samej wyjść do lekarza. Placówka była blisko, ale i tak się zgubiłam. Godzinę szukałam drogi powrotnej. Moją rolą było dbanie o dom. Teściowa kazała mi nawet myć swoje stopy. Wieczorami mój mąż oglądał razem z nią telewizję, podczas kiedy ja siedziałam na górze. To teściowa decydowała, kiedy on może iść spać. Tylko wtedy ze mną rozmawiał.
Kobieta urodziła pierwsze dwie dziewczynki. Teściowa była rozczarowana, że nie ma męskiego potomka i nazywała je „bękartami”. Mąż powiedział jej kiedyś: - Jeżeli moja matka zdecyduje, że mam wyrzucić ciebie i dzieci z domu, zrobię to.
Teraz Nilifur chce mówić o tym, co ją spotkało, żeby ustrzec przed tym innych. – Musimy wychowywać córki w poczuciu własnej wartości – mówi. – Może gdybym została w Pakistanie, nigdy nie wydostałabym się z tego piekła. Teraz chcę mieć pewność, że moja najstarsza córka zostanie lekarzem. Nikt jej nie powstrzyma.
Krok wstecz
W Pakistanie aż 96 procent populacji stanowią muzułmanie. Różnią się jednak między sobą tym, jakie prawa przyznają kobietom. Dobra ilustracją jest historia 16-letniej Malali Yousafzai, pakistańskiej aktywistki, która działa na rzecz dostępu do edukacji oraz praw kobiet.
Rodzice dziewczynki byli bardzo otwarci i pozwolili Malali chodzić do szkoły. Problemy zaczęły się ok. 2007 roku, kiedy talibowie zdobywali coraz większe wpływy w dolinie Swat. Dążyli do tego, żeby zamknąć wszystkie szkoły dla dziewczynek i wrócić do tradycyjnego modelu społeczeństwa.
Malala i jej ojciec otwarcie opowiadali się za dostępem do edukacji dla wszystkich. Wielu mieszkańców popierało ich walkę, a dziewczynka dostała kilka nagród pokojowych, w tym Pakistan's First National Peace Prize. Nie wszystkim jednak podobała się jej działalność. W 2012 roku została postrzelona w głowę przez zamachowca taliba. Do dziś przebywa w Wielkiej Brytanii, boi się wrócić do kraju.
Wygląda na to, że sporo czasu upłynie, zanim w Pakistanie zapanuje równość płci. Dlatego ważne jest, by mówić o historiach, które spotkały Reni, Nilifur i inne kobiety. Należy powiedzieć wprost, że nie jest to w porządku i nie trzeba tak żyć. Kobiety zawsze powinny mieć wybór i drogę ucieczki.
Tekst: na podst. dailymail.co.uk/(sr/mtr), kobieta.wp.pl