Boskie Matki - miały raka, zaszły w ciążę, przeszły chemioterapię i urodziły zdrowe dzieci
Pierwszą Polką, która otwarcie przyznała, że można mieć raka, zajść w ciążę, przejść chemioterapię i urodzić zdrowe dziecko, była Magda Prokopowicz, założycielka Fundacji Rak’n’Roll. Spełnieniem marzeń zmarłej w 2012 roku Magdy był projekt Boskie Matki - program opieki dla kobiet w ciąży chorych na raka.
30.09.2015 | aktual.: 04.06.2018 14:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Ciąża żywi Pani nowotwór. Powinna ją pani usunąć i poddać się leczeniu" - kobiety chore na raka, które zachodzą w ciążę (jeden taki przypadek na tysiąc), najczęściej słyszą od lekarzy sugestie o aborcji. Pierwszą Polką, która otwarcie przyznała, że można mieć raka, zajść w ciążę, przejść chemioterapię i urodzić zdrowe dziecko, była Magda Prokopowicz, założycielka Fundacji Rak'n'Roll. Spełnieniem marzeń zmarłej w 2012 roku Magdy był projekt Boskie Matki - program opieki dla kobiet w ciąży chorych na raka. Kim są Boskie?
Magdzie Prokopowicz dokonanie aborcji sugerowało wielu lekarzy, zarówno w Polsce, jak i za granicą. - Od początku rozumiałam, że nie usunę ciąży. Kiedy znalazłam się w gabinecie doktora Jerzego Giermka, byłam totalnie zdecydowana. A doktor powiedział: Słuchaj, jesteś normalną kobietą w ciąży. Podajemy ci chemię, ale poza tym nic specjalnego się nie dzieje. Jest i ginekolog, i onkolog. Ciąża tak naprawdę będzie przebiegała u ciebie jak u każdej kobiety. Oczywiście jest to trudny czas. Tracimy wtedy włosy… Ale te wszystkie problemy są niczym w chwili, gdy rodzi się zdrowe dziecko - mówiła Magdalena Prokopowicz Agacie Młynarskiej.
Doktor Jerzy Giermek, kierownik Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej, Centrum Onkologii – Instytut w Warszawie, był jedynym, który nie wspomniał o aborcji. - Prowadził swoją praktykę w jednym z pokojów, a na piętrach wyżej i niżej pracowali lekarze zupełnie nieświadomi, że takie rzeczy są możliwe. Miał metodę podawania chemioterapii w trzecim trymestrze ciąży. Ewenement nie tylko na skalę Polski, ale też na skalę światową - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską Bartek Prokopowicz, który nakręcił film „Chemia” inspirowany własną historią (premiera 2 października br.).
„Zasugerowali, że aby mnie ratować, trzeba ciążę usunąć”*
„Ciąża” i „rak" - jeszcze kilka lat temu, gdy wpisywało się te dwa słowa do internetowej wyszukiwarki, nie pojawiały się żadne wyniki. Teraz daje nam do wyboru 677 tysięcy stron. Wtedy ciężarna mogła co najwyżej dostać skierowanie na zabieg aborcji. Lekarze nie chcieli się podejmować leczenia, bali się zaaplikować chemioterapię.
Izabela Skarbowska (na zdjęciu poniżej) w 2008 roku wyczuła guzek w prawej piersi. Standardowa droga: USG, mammografia, biopsja. Dzień przed Wigilią usłyszała trzyliterową i ostateczną diagnozę - rak.
- Powiedziałam o tym tylko jednej z moich trzech sióstr, nie chciałam nikomu psuć radosnego święta - opowiada Izabela. Operację wyznaczono jej szybko, bo miesiąc po wykryciu guza. Dwa tygodnie przed terminem zaczęła silniej odczuwać zapachy, pojawiły się nudności. Na świecie była już mała Zuzia, więc wiedziała, co to może oznaczać. - Pamiętam, że test ciążowy zrobiłam nad ranem. Dwie kreski i radość przez łzy. Ta choroba kojarzyła mi się tylko z wyrokiem, zastanawiałam się, czy i jak długo jeszcze będę na tym świecie. Z drugiej strony pojawiła się radość i wewnętrzna siła - mówi nam.
Jej szczęście nie trwało długo. Lekarz w szpitalnym pokoju zasugerował, by usunęła ciążę. Z własnej praktyki przywołał też przypadek pacjentki, mówiąc, że najpierw musiała dokonać aborcji, żeby móc się leczyć. - Coś ścisnęło mnie za gardło. Na szczęście byłam też pod opieką innego doktora, od którego usłyszałam: Trzeba panią ratować, a dziecko jest tak osłonięte w łonie matki, że nic nie powinno mu się stać. Ma pani już Zuzię, więc jest dla kogo żyć - opowiada Izabela. - Cieszę się, że dano mi wybór - dodaje.
Chemię dostała w trzecim trymestrze ciąży. Natalka urodziła się w sierpniu 2009 roku. Na porodówce otrzymała pierwszą w swoim życiu ocenę: 10 punktów w skali Apgar.
W gronie Boskich Matek jest też Monika Dąbrowska. - Moja historia jak na Boską jest lajtowa – śmieje się Dąbrowska, mama Janka, Ani, Mai i Gabrysi. W 2004 roku, po sześciu miesiącach wędrowania od lekarza do lekarza, wykryto u niej raka jelita grubego. Przeszła operację, a później półroczny cykl chemioterapii. - Od lekarzy słyszałam, że po takiej bombie mogę zapomnieć o macierzyństwie, że taka dawka wytnie mi komórki jajowe. Wtedy miałam już syna i córkę - opowiada.
Przez jakiś czas nawet nie zdawała sobie sprawy, że zaszła w ciążę. Nudności wzięła za skutki uboczne faszerowania organizmu kroplówkami z chemią. Wtedy też ją dręczyły.
- Miałam mieszane uczucia. Na jednym biegunie radość i nadzieja, ale na drugim ogromny strach, że mi się nie uda. Oczywiście w gabinecie usłyszałam, że jestem nieodpowiedzialna, że zaszłam w ciążę - mówi Monika Dąbrowska. Wcześniej ci sami lekarze zapewniali, że nie musi myśleć o antykoncepcji.
Również Magdzie Prokopowicz zakomunikowano, że nie będzie miała dzieci. A później, wbrew prawom medycznym, na świecie pojawił się zdrowy Leon.
Monika Dąbrowska przez 9 miesięcy nie wiedziała, czy chemioterapia przyniosła spodziewane efekty, ponieważ w jej stanie nie można było wykonać wielu badań, m.in. tomografii komputerowej. Jej Maja miała 10 punktów w skali Apgar.
- Czasem chcę wierzyć, że Majka mnie uratowała - przyznaje Monika.
Lekarz powiedział: Pierwszym etapem leczenia będzie przerwanie ciąży. Proszę myśleć o dzieciach, które już pani ma
- Panuje przekonanie, że ciąży i raka nie da się pogodzić. Również wielu lekarzy reprezentuje stanowisko, że ciężarnej wszystko może zaszkodzić, a co dopiero chemia. Jednak zarówno badania naukowe, jak i doświadczenie onkologów wskazują, że w tym stanie można się leczyć onkologicznie i urodzić zdrowe dziecko. Chcemy budować taką świadomość w społeczeństwie - komentuje Marta Ozimek-Kędzior z Fundacji Rak’n’Roll, inicjatorka programu opieki dla kobiet w ciąży chorych na raka „Boskie Matki”.
Fundacja oferuje kompleksową pomoc: onkologiczną, ginekologiczno-położniczą, psychologiczną, dietetyczną, rehabilitacyjną i tzw. kobiecą (darmowa peruka z naturalnych włosów, by się nie pocić plus porady, jak się malować przy ziemistej cerze po chemii). Jak przyznają działaczki z Rak’n’Roll, te ostatnie warsztaty mają dużą wartość terapeutyczną. Poczucie wartości kobiet po chemii, mastektomii mocno kuleje.
Boskie Matki mogą także skorzystać z pomocy położniczej w szpitalu. W ramach tego mogą otrzymać indywidualne przygotowanie, osobną salę po porodzie i opiekę położnej. Chodzi o uwzględnienie ich sytuacji zdrowotnej.
- Tematem bardzo wrażliwym dla Boskich jest karmienie piersią. One nie mogą tego robić, bo często są po mastektomii. Ciągłe tłumaczenie, że nie karmią piersią nie z wygody czy przekonań, a z powodu choroby, jest dla nich trudne emocjonalnie.
Także obecność na jednej sali z innymi mamami, które z kolei karmią piersią, jest drażliwa. Rozwiązaniem okazała się indywidualna opieka i sala, gdzie mogą czuć się bardziej swobodnie, przebywając bez peruki i nie wzbudzając zainteresowania - mówi specjalistka z Fundacji Rak’n’Roll.
Niedawno zgłosiła się dziewczyna, która leczyła się onkologicznie, a w trakcie przerwy w terapii zaszła w ciążę. Po jednostronnej mastektomii obawiała się, czy będzie miała pokarm, jak sobie poradzi. Fundacja już załatwiła dla niej doświadczoną położną. Poza tym może liczyć na doświadczenie Boskich Matek.
- Nasze ozdrowieńcze Boskie dają wsparcie kobietom, które właśnie przechodzą przez ciążę i raka. Wiedzą, jak ważne jest świadectwo, że można walczyć z chorobą i urodzić zdrowe dziecko. Rozmowa z drugą kobietą, która doświadczyła tego samego, ma wielką moc - daje nadzieję, siłę i w pewnym momencie jest po prostu najważniejsza - dodaje Ozimek-Kędzior. Fundacja wspiera też pacjentki, które zdecydują, że sytuacja je przerasta i usuwają ciążę.
Katarzyna Gruszczyńska/(kg)(kw), WP Kobieta
_ *Śródtytuły są wypowiedziami Boskich Matek_
Zdjęcia Izabeli Skarbowskiej i Magdaleny Prokopowicz zostały opublikowane w albumie "Boskie Matki", który został wydany przez Fundację Rak'n'Roll. Ich autorem jest Andrzej Świetlik.