Blisko ludziByle nie o dzieciach!

Byle nie o dzieciach!

28.06.2012 14:19

Parę dni temu umówiłyśmy się z koleżankami w knajpce typu „tuż za rogiem“. Rowery, taborety, leżaki, parę osób siedzi na krawężniku, my pijemy piwo lub lemoniadę, a komary piją naszą krew. Z trudem przekrzykujemy pana, który na ulicy gra na saksofonie licząc, że ktoś wrzuci mi parę złotych do modnego kapelusika.

Parę dni temu umówiłyśmy się z koleżankami w knajpce typu „tuż za rogiem“. Rowery, taborety, leżaki, parę osób siedzi na krawężniku, my pijemy piwo lub lemoniadę, a komary piją naszą krew. Z trudem przekrzykujemy pana, który na ulicy gra na saksofonie licząc, że ktoś wrzuci mi parę złotych do modnego kapelusika.

To pierwszy damski wieczorek od roku… Nie mam zwyczaju dzielić znajomych według płci, ale dałam się namówić. W pewnej chwili pytam koleżankę, jak tam jej synek daje sobie radę w szkole. Wiem, że jest niesamowicie zdolny, ale bardzo trudny do zdyscyplinowania i że moja przyjaciółka naprawdę stara się być odpowiedzialną mamą. Oboje z mężem, martwiąc się zachowaniem syna, bywali u psychologa w poradni.

Nie zdążyłam usłyszeć odpowiedzi, bo moje pytanie zostało przez pozostałe damy zakrzyczane. „Byle nie o dzieciach“! „No właśnie, błagam, dziewczyny, nie gadajmy o dzieciach!“.

Dlaczego??? Pytam. Ja np. nie mam okazji wymieniać informacji na tematy wychowawcze z innymi mamami, gdyż czas wolny, cóż… Spędzam w pracy na nadgodzinach, jak większość z nas, od kiedy służbowe mejle dostajemy nawet o pierwszej w nocy. Wolny czas, jeśli jest, spędzamy z dzieckiem właśnie, rodziną albo na koncertach czy na rowerze.

Tymczasem nurtuje mnie wiele spraw związanych z byciem rodzicem. Jak dajecie sobie radę z odbieraniem sześciolatka ze szkoły? Przecież lekcje kończą się w czasie, gdy wy, drogie koleżanki, i wasi partnerzy (o ile się nie ulotnili, bądź wy im nie podziękowałyście), siedzicie w pracy. Stać was na nianię? Czy niania jest w stanie sprawdzić, czy wasza córka samodzielnie odrabia lekcje, czy może czas po szkole i zajęciach dodatkowych spędza klikając w gry? A może warto zatrudnić w roli niani jakiegoś przystojnego, bystrego… studenta?

Większość sensownych porad, namiarów na niedrogie a dobre zajęcia piłkarskie, na laryngologów, na tanie rowerki, na pracownie plastyczne, na załamania nerwowe —to wszystko dostałam dzięki rozmowom z „kumami“ o dzieciach. Czyżby emancypacja zaszła już tak daleko, że z kumami mogę gaworzyć tylko o obrotach mojej firmy i ustaleniach kolejnego bezowocnego szczytu gospodarczego?