Blisko ludzi"Chciała, żebym usunął konta na Fejsie i Insta". Dlaczego kobiety ograniczają wolność partnerów?

"Chciała, żebym usunął konta na Fejsie i Insta". Dlaczego kobiety ograniczają wolność partnerów?

Dlaczego kobiety ograniczają wolność partnerów?
Dlaczego kobiety ograniczają wolność partnerów?
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Aneta Malinowska
21.07.2021 17:23

Ostatnio przez media społecznościowe przetoczyła się fala postów dotyczących zakazów, jakie kobiety w związkach dostają od swoich mężczyzn. My przyjrzałyśmy się sprawie od drugiej strony. Czego kobiety zakazują swoim partnerom i po co to robią?

Okazuje się, że wiele kobiet swoim mężczyznom zakazuje wychodzenia z kumplami, oglądania filmów erotycznych, odwiedzania siłowni czy wizyt u rodziców. Niektórzy panowie dostają od partnerek kategoryczny zakaz palenia i picia. Częste są również zakazy oglądania meczów, brania udziału w wyjazdach integracyjnych czy posiadania kont w mediach społecznościowych. W zamian kobiety narzucają swoją wolę i każą mężczyznom biegać, zdrowo się odżywiać, chodzić systematycznie do kosmetyczki, ubierać się tak, jak one chcą, sprzątać czy odbierać je z pracy o określonej godzinie.

"Żądam liczenia się z moim zdaniem"

Niektóre z powyższych wymagań miała względem swoich już byłych partnerów Julia Wołłejko. - Tak już mam, że narzucam swoją wolę i żądam liczenia się z moim zdaniem. Z drugiej strony moi byli partnerzy byli dla mnie atrakcyjni dokąd walczyli o swoją autonomię. Gdy się poddawali i zachowywali się, jak chciałam, ich atrakcyjność w moich oczach malała i kończyłam związki – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta.

Czego wymagała? Każdy z byłych partnerów Julii miał kategoryczny zakaz kontaktów, ze swoimi ex i rozmawiania czy pisania z atrakcyjnymi koleżankami.

- Jestem zazdrosna i chcę być jedyną osobą wzbudzającą w relacji zainteresowanie. Każdemu kazałam ograniczyć używanie "Fejsa" i każdy to zrobił. Dwóch nawet wykasowało swoje konta. Jednemu zakazałam spotkań z kumplami i chodzenia na mecze. Drugiemu kazałam biegać do kosmetyczki, bo miał okropny zarost na plecach, więc życzyłam sobie, żeby się depilował. Ostatni partner musiał mnie odbierać z pracy. Nie wiem, czy to były za duże oczekiwania? Robili, co chciałam. Żaden z nich mnie nie zostawił, to ja odchodziłam z tych relacji, gdy ulegali – dodaje kobieta.

Podobne zakazy i nakazy kierowane w stronę byłego partnera miała Zofia Porada. Z tą różnicą, że w efekcie to mężczyzna zostawił ją.

Dziewczyna w jednej z wcześniejszych relacji została zdradzona. Od tamtego czasu nie umie w pełni zaufać, żadnemu mężczyźnie.

- Jeden z moich chłopaków, zdradził mnie z najlepszą koleżanką. Długo nie umiałam tego zaakceptować i nie wiem, czy mimo upływu 3 lat, już sobie z tym poradziłam – zastanawia się Zosia.

W ostatnim związku Zofia nieudolnie leczyła poczucie własnej wartości. Nie pozwalała chłopakowi chodzić na siłownię, mimo że od początku znajomości wiedziała, że to jest dla niego ważne. Dziewczyna nie chciała, aby jej partner spotykał tam inne zgrabne i atrakcyjne kobiety.

- Wiem, że to karygodne, ale nie umiałam inaczej. Kontrolowałam jego telefon i Facebooka. Byłam zazdrosna nawet o wizyty u rodziców, więc w pewnym momencie, powiedziałam, że beze mnie ma do nich nie jeździć. Dlaczego? Bo miał tam za dużo różnych koleżanek – wyznała. - Poza tym kazałam mu przejść na dietę wegańską, chociaż on uwielbiał mięso i chciałam, żeby zamiast siłowni biegał ze mną co rano.

Jednak on biegać nie chciał, więc Zofia robiła kolejne awantury.

- Krzyczałam, że nie jestem dla niego ważna i że nie liczę się dla niego. Zrobiło się między nami okropnie ciężko i chociaż wiedziałam, że źle postępuję, nie umiałam sobie z tym poradzić. Wpadłam w błędne koło, aż po którejś awanturze on odszedł na dobre – wyznaje kobieta.

"Nie pozwalała mi oglądać meczów, bo twierdziła, że to prostackie".

W podobnej sytuacji jak były partner Zofii przez kilka miesięcy związku był Jakub Zieliński. Jego była partnerka bardzo go ograniczała i chciała nieustannie kontrolować. Ich związek rozpadł się po niecałym roku.

- Nie mogłem wychodzić na spotkania z kumplami. Nie pozwalała mi oglądać meczów, bo twierdziła, że to prostackie. Nie mogłem rozmawiać z żadnymi kobietami, bo twierdziła, że na pewno umawiam się z nimi, za jej plecami. Doszło do tego, że moja była chciała, żebym usunął konta na Facebooku i Instagramie. I nawet na jakiś czas to dla niej zrobiłem - dodaje.

- Przy każdej okazji słyszałem, że jej nie kocham, że się z nią nie liczą, że robię jej na złość. Po prawie wspólnym roku zrezygnowałem z tego związku – mówi Kuba.

Skąd się biorą takie zachowania w związkach?

Wzajemne ograniczanie sobie wolności w związkach bierze się zazwyczaj z negatywnych życiowych doświadczeń.

- Z reguły, takie sytuacje zdarzają się w kolejnych związkach i ludzie, kierują się w nich swoimi wcześniejszymi doświadczeniami, które często jak kalkę przekładają na kolejne osoby - powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Małgorzata Matusiak, psycholożka i psychoterapeutka Kliniki PsychoMedic.pl. - Na przykład, jeśli ktoś nie umie zaufać drugiej osobie, bo dawniej został czy została zdradzona, oszukana czy zachowano się wobec niej nie fair, to z dużym prawdopodobieństwem w kolejnych związkach taka osoba będzie przesadnie podejrzliwa czy zazdrosna, a to przyczyni się do przesadnej kontroli partnera. Brak zaufania będzie w kolejnych związkach "procentował" automatycznie – dodała ekspertka.

"Nieszanowanie prawa drugiej osoby do wolności osobistej najczęściej prowadzi do rozpadu związku"

W takich sytuacjach jak powyższe najważniejsze jest ustawianie osobistych granice, których nikt nigdy przekraczać nie powinien. Jeżeli na przykład partner czy partnerka, zakazuje wyjścia z kolegami czy koleżankami, a to powoduje, że druga strona czuje się z tym źle, to tu powinna się zapalić czerwona lampka, że coś w relacji nie działa. Nieszanowanie prawa drugiej osoby do wolności osobistej najczęściej prowadzi do rozpadu związku.

- Osoba, która jest zdominowana, która doświadcza zazdrości, zakazów, ograniczeń, w pewnym momencie najprawdopodobniej zacznie się dusić i będzie chciała z takiej relacji odejść. Co z kolei tylko nasili schemat u osoby, która narzuca swoją wolę i ma silną potrzebę kontrolowania. Czasami też osoba, która nadaje takie ograniczenia, w którymś momencie może stwierdzić, że druga osoba podporządkowana jest już dla niej nieatrakcyjna –dodaje Małgorzata Matusiak.

Jeśli ktoś zauważa, że ma tendencje do kontrolowania, że ma problem z zaufaniem drugiej osobie i powtarza się to w kolejnych relacjach, wtedy powinien zgłosić się do specjalisty, aby pracować nad negatywnymi przekonaniami czy nieadaptacyjnymi schematami.

- Zawsze w związkach warto na ten temat rozmawiać, zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Jeżeli jedna osoba czuje się zdominowana, kontrolowana czy stłamszona takimi zakazami to uważam, że warto, aby drugiej stronie o tym powiedziała. Również osoba, która kontroluje, też może powiedzieć: "słuchaj mam taki problem, takie i takie doświadczenia i to może się wiązać, z tym że mogę przesadnie kontrolować cię w pewnych obszarach". Najważniejsze, aby była komunikacja, aby był dialog, wzajemna ochota na osiągnięcie jakiegoś konsensusu, a kiedy nie jest to możliwe, pozostaje zgłoszenie się do specjalisty - dodaje ekspertka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta