GwiazdyDlaczego mężczyźni znikają?

Dlaczego mężczyźni znikają?

„Spotykałam się z nim przez kilka tygodni. Wszystko było idealnie. Bez pośpiechu, na spokojnie, ale czułam się dobrze, wiedziałam, że mu zależy. Któregoś dnia poszliśmy z moimi znajomymi na koncert. Był inny. Nic nie mówił, stał się chłodniejszy, na powitanie pocałował mnie jakoś tak inaczej.

Dlaczego mężczyźni znikają?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

16.12.2011 | aktual.: 05.06.2018 16:03

„Spotykałam się z nim przez kilka tygodni. Wszystko było idealnie. Bez pośpiechu, na spokojnie, ale czułam się dobrze, wiedziałam, że mu zależy. Któregoś dnia poszliśmy z moimi znajomymi na koncert. Był inny. Nic nie mówił, stał się chłodniejszy, na powitanie pocałował mnie jakoś tak inaczej. Czułam, że coś go gryzie, ale nie chciał nic powiedzieć. Po imprezie odprowadził mnie do domu i obiecał, że jutro zadzwoni. Już nigdy więcej się nie odezwał” – opowiada 26-letnia Lucyna. Dlaczego mężczyźni tak po prostu znikają?

Czy może być coś gorszego niż brak odpowiedzi na nurtujące nas pytania? Za każdym razem, gdy znajdujemy się w podobnej sytuacji, myślimy, że wolałybyśmy usłyszeć najgorszą prawdę niż tworzyć w głowie niestworzone scenariusze. Mimo wszystko, podobne sytuacje się zdarzają. Dlaczego?

„W większości tego typu sytuacji mamy do czynienia z mechanizmem unikania” – mówi psycholog kliniczny i seksuolog z poradni MAGO Arkadiusz Bilejczyk. „Ten mechanizm daje o sobie znać w wielu sytuacjach życiowych. Emocje takie jak lęk czy strach są na tyle silne, że automatycznie każą nam się trzymać od ich źródła z daleka. Umówmy się: rozstania nie należą do przyjemności i każdy mężczyzna zdaje sobie sprawę z tego, że mogą się pojawić łzy, wyzwiska, wyrzuty. Nikt nie lubi tego rodzaju konfrontacji, więc czasem po prostu łatwiej jest odejść bez słowa, żyjąc w przekonaniu, że pozostawimy po sobie miłe wspomnienia” – wyjaśnia.

Tylko czy my rzeczywiście będziemy miło wspominać kogoś, kto zniknął bez słowa?

Lepsza najgorsza prawda niż milczenie

Julita ma 29 lat. Mieszka w Warszawie, ma dobrą pracę, odnosi same sukcesy. Jedyne, czego brakuje w jej życiu, to mężczyzna. „Za każdym razem, kiedy kogoś poznaję, to po kilku spotkaniach okazuje się, że wcale nie jest taki, jak mi się wydawało na początku” – mówi. „Nie wiem czemu, ale wszystko gra tak, jak powinno. Ja zaczynam się angażować, a facet raptem mówi mi, że on nie nadaje się do bycia w związku albo po prostu przestaje się odzywać” – mówi Julita.

„Nie rozumiem tylko jednego: skoro od razu wiedział, że nie chce się ze mną wiązać, to po co były te wszystkie romantyczne gesty, telefony, smsy, niespodzianki? Jeśli jeszcze ma odwagę porozmawiać, to można mu to wybaczyć, ale najbardziej nie lubię sytuacji, kiedy po udanym spotkaniu liczę na kolejne, a on po prostu wychodzi i już więcej się nie odzywa. Zaczynam wtedy myśleć: co ze mną jest nie tak? Czy powiedziałam coś, czego nie powinnam? A może zachowałam się w niewłaściwy sposób? Wolałabym nie dorabiać sobie do tego historii, tylko poznać prawdę, nawet jeśli jest bolesna. Może wtedy czegoś bym się nauczyła” – mówi Julita.

POLECAMY:

Mężczyźni często jednak nie mają wystarczająco dużo odwagi, by stanąć na wysokości zadania i wyjaśnić, dlaczego już nie chcą się spotykać. Często robią to z lęku, innym razem dla własnej wygody, a jeszcze innym w obawie przed utratą pewności siebie.

„Istnieje spore ryzyko, że taki facet usłyszy od kobiety coś w rodzaju: Jesteś palantem czy dupkiem. Nikt nie lubi złych słów na temat własnej osoby, szczególnie, że nie są wypowiedziane przez kogoś zupełnie obojętnego, skoro coś się jednak działo między dwojgiem ludzi. I bez względu na to, na ile wierzymy w taką wypowiedź, to jednak zostaje ona w naszej świadomości i może wpływać na samoocenę” – wyjaśnia psycholog.

Prawda czy wymówka

Większość kobiet, które opowiadają o takich zajściach, często przyznaje się do tego, że podobna sytuacja miała miejsce w ich życiu kilka razy. Owszem, niemalże każdej z nas zdarzyło się, że facet wsiąkł po dwóch czy trzech randkach, ale powodów takiego zachowania może być wiele: inna kobieta, uświadomienie sobie, że to jednak nie to, lęk przed zaangażowaniem, złe doświadczenia z przeszłości. Gorzej, jeśli podobne historie zaczynają się powtarzać.

„Jeśli mamy do czynienia z kobietą, która mówi o tym, że kilkakrotnie znalazła się w podobnej sytuacji, to byłoby dobrze, gdyby zastanowiła się nad jedną rzeczą: dlaczego akurat takich partnerów przyciągam? Mówimy tutaj o mężczyznach, którzy nie są gotowi na stały związek, którzy z jakiegoś powodu boją się bliskości. Dlatego w takiej sytuacji najlepiej byłoby zacząć od siebie” – mówi psycholog.

27-letnia Marta skarży się na podobną sytuację. Mówi, że spotkała się po latach z kilkoma facetami i po szczerej rozmowie usłyszała, że zniknęli, bo cała sprawa zrobiła się zbyt poważna. Czuli, że zarówno jej jak i im zależy, a nie byli gotowi na coś takiego. Prawda czy słaba wymówka?

POLECAMY:

„Rzeczywiście może się tak zdarzyć, że facet szuka np. chwilowego pocieszenia, odrobiny zainteresowania, bo akurat tego potrzebuje. Poznaje atrakcyjną kobietę, która mu to daje, sam zaczyna się angażować i w tym momencie zdaje sobie sprawę z tego, że przecież nie o to mu chodziło. Co robi? Znika bez słowa, bo chce zostawić po sobie miłe wspomnienia. Znam wiele historii, gdzie po latach dochodzi do konfrontacji i słyszymy wtedy, że ktoś musiał wyjechać zagranicę i zapomniał notesu z numerami telefonów albo że w rodzinie wydarzyła się tragedia. Część z nich jest prawdą, a część wymówką, która ma na celu to, by ktoś zachował po nas miłe wspomnienia. Nawet jeśli nam już na kimś nie zależy, nie chcemy się spotykać, to wolimy zostać dobrze zapamiętani, bo dzięki temu też sami o sobie lepiej myślimy” – wyjaśnia psycholog.

Szukajmy przyczyn w sobie samych

Dlaczego niektóre kobiety przyciągają mężczyzn, którzy boją się bliskości? Powodów może być wiele. Czasem są bardzo otwarte i sprawiają wrażenie silnej osoby, która nie będzie oczekiwała niczego poza namiętnym romansem, a innym razem emanują dobrem i ciepłem, którego on akurat potrzebuje, ale tylko na moment. Nie ma jednej reguły, która sprawdziłaby się dla każdego, dlatego każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie.

„Często są to jednostki narcystyczne, które boją się tego, że kobieta w jakiś sposób będzie chciała wtargnąć do ich życia i usiłować coś zmieniać, ale nie zawsze. Zdarza się tak, że ktoś ma po prostu złe doświadczenia i boi się, że tym razem historia może się zakończyć podobnie, dlatego woli się trzymać z daleka” – wyjaśnia Arkadiusz Bilejczyk.

Jednak jest jeszcze jeden typ kobiety, przed którym mężczyźni uciekają bez słowa: kobieta-bluszcz.

„To są kobiety, które od razu bez pamięci zakochują się w mężczyźnie i chcą go mieć tylko dla siebie. Pragną, by to z nimi spędzał każdą wolną chwilę i poświęcał im całą swoją uwagę. Dość szybko próbują zarządzać jego czasem, wpływać na decyzje. Same poświęcają mu całą swoją uwagę, osaczają. U wielu mężczyzn od razu pojawia się mechanizm obronny i zaczynają uciekać od takich kobiet” – mówi Bilejczyk.

POLECAMY:

Tego typu zachowanie możemy zaobserwować u kobiet, które od dłuższego czasu były same i raptem poznały interesującego faceta. Są zachwycone tym faktem i od razu dobudowują sobie romantyczną otoczkę do całej historii, a to zaczyna przerażać…

Wolałem przeczekać

Magdę i Tomka nigdy nie łączyło nic poza relacją seksualną. Spotykali się raz w tygodniu, czasem nawet rzadziej. Na samym początku chodziło wyłącznie o sprawy łóżkowe, później zaczęli ze sobą rozmawiać. „W pewnym sensie obydwoje byliśmy do siebie przywiązani. Zaczęło się chyba od tego, że kiedyś napisał do mnie, gdy miał gorszy dzień i poprosił, bym powiedziała mu coś miłego. Od tamtej pory zaczęliśmy rozmawiać o uczuciach, wiedzieliśmy, że możemy liczyć na siebie nawzajem w sytuacji, gdy coś się dzieje i potrzebujemy wsparcia. Ta była luźna relacja, ale czułam się świetnie, bo Tomek dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Kiedy zostawał ze mną na noc czy przytulał mnie, miałam wszystko to, czego w danym momencie życia potrzebowałam” – mówi Magda.

Ten układ miał jednak jeden mankament. „Czasem nie odzywał się do mnie przez kilka tygodni, a później, jakby nigdy nic, proponował spotkanie. Nie pytałam go, czemu tak jest, bo wiedziałam, że nie ma takiego obowiązku, a ja sama też często się nie odzywam”. Pewnego dnia jednak coś pękło. „To był czas, kiedy dużo rozmawialiśmy. Pisał do mnie miłe smsy, wymienialiśmy maile. Umówiliśmy się na wieczór, a on nie przyszedł. Myślałam, że się spóźni, więc zapytałam, o której będzie. Po kilkudziesięciu minutach dostałam odpowiedź: Nie przyjdę. Nie wiedziałem, jak Ci to powiedzieć, bo bałem się, że będziesz zła. Na pewno i tak jesteś, ale ja po prostu nie mogłem dziś przyjść, nie chciałem. Muszę chwilę pobyć sam, dlatego wcześniej zdarzało się, że się nie odzywałem”.

Magdzie było tak przykro, że już nigdy więcej się z nim nie spotkała: „Nie chodzi o to, co napisał, tylko o to, że gdybym nie zapytała, to nawet nie raczyłby mi powiedzieć, że się nie pojawi. To jest brak szacunku dla drugiej osoby” – tłumaczy. Przepraszał ją długo, chciała mu wybaczyć, ale nie umiała. „Byłam zła, że nie rozmawiał ze mną otwarcie. Mówiłam, że przy takim układzie trzeba być szczerym, ale on nie potrafił, więc ja nie chciałam w to brnąć” – dodaje. Jest to kolejny przykład na to, że w podobnych sytuacjach po prostu boimy się konfrontacji i dlatego wybieramy milczenie.

Gdy mężczyzna znika bez słowa, ma wrażenie, że dzięki temu zostanie dobrze zapamiętany. Nie powiedział w końcu niczego, czym mógłby zranić kobietę, tylko najzwyczajniej w świecie zniknął. Jednak owo zniknięcie często rani bardziej niż najgorsze słowa, dlatego warto się zastanowić i spróbować zwalczyć ten lęk, bo ucieczka nie jest gwarancją tego, że pozostawimy po sobie dobre wspomnienia. W końcu stare powiedzenie mówi, że mężczyznę poznaję się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna…

(asz/sr)

POLECAMY:

rozstaniefacetzwiązek
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (140)