Blisko ludziEwa Błaszczyk – mimo tragedii trzeba też pamiętać o sobie

Ewa Błaszczyk – mimo tragedii trzeba też pamiętać o sobie

Ewa Błaszczyk – mimo tragedii trzeba też pamiętać o sobie
Źródło zdjęć: © AKPA
Magdalena Drozdek

Ewa Błaszczyk od lat udowadnia, że dla swojej rodziny zrobi wszystko. Działania jej i kliniki Budzik śledzą nie tylko fani aktorki. Jak w tym wszystkim znajduje czas dla siebie samej? Klinice udało się wybudzić już 29 osób, a to nie koniec. Co planują w najbliższym czasie?

Dla aktorki ostatnie kilkanaście lat były prawdziwą harówką. O wielu gwiazdach można powiedzieć, że przesadzają, ale zdecydowanie nie w tym przypadku. Jej determinację doceniają wszyscy. Ale w natłoku tak wielu obowiązków nie można zapomnieć o sobie i swoim zdrowiu.

- Dbam o siebie. Żeby mnie na dłużej starczyło. Lubię pojechać gdzieś daleko z Manią. Żeby było słońce. Nagrzać się – mówi w ostatnim wywiadzie dla „Urody życia”.

Jak radzi sobie dziś Ewa Błaszczyk?

Zobacz też:

1 / 4

Nie można trwać w rozpaczy

Obraz
© East News

Przypomnijmy, świat aktorki zawalił się 2 lutego 2000 roku, gdy z powodu tętniaka aorty jej mąż nagle zmarł. Trzy miesiące po śmierci męża córka Ola zakrztusiła się tabletką podaną przez matkę. Nastąpiło niedotlenienie mózgu. Od tamtej pory dziewczynka była w śpiączce, wymagała ciągłej opieki.

Jak przyznaje Błaszczyk, nigdy nie pogodziła się z tym, co przytrafiło się jej córce i wciąż uważa, że to bez sensu. – Ola powinna umieć biegać, gadać i mieć chłopca jak Mania. Tylko co innego nadzieja, a co innego myślenie życzeniowe, stwarzanie fikcji. Nauczyłam się to odróżniać – przyznaje w wywiadzie.

Dla córki zrobiłaby wszystko. Najpierw z księdzem Wojciechem Drozdowiczem założyła fundację „Akogo?”, potem dokonała niemożliwego i powołała do życia Klinikę Neurorehabilitacji „Budzik” przy Centrum Zdrowia Dziecka – jedyną taką placówkę w Polsce. Z każdym kolejnym rokiem słychać o sukcesach kliniki. Jak przyznaje aktorka, to nieustanna praca, ale warta każdego poświęcenia.

- Jak żyć, to się zabierzmy do życia, pomyślałam. I otworzyłam wszystkie drzwi. Nie uważam, że należy umrzeć, bo ktoś odchodzi. Jeśli ta osoba, która odeszła, cię kochała, to nie chciałaby, żebyś trwała w rozpaczy. Poza tym ludzie, którzy wyszli z komy, opowiadają, że tam, gdzie byli, było tak fajnie, że nie chcieli wracać, więc takiej osobie musisz dać powód, żeby chciała wrócić. Musisz coś zaproponować – mówi.

2 / 4

Trudne początki

Obraz
© WP.PL

Na początku łatwo nie było. Błaszczyk musiała zmagać się z dramatem rodzinnym, a jej współpracownicy posądzani byli o szarlatanerię. Ona przyznaje, że innego wyjścia nie miała.

- Zobaczyłam, jak to wyglądało: jest chore dziecko, a nie ma placówki, w której mogłoby dostać właściwą pomoc, jest zdrowe dziecko, które chce mieć normalne życie. I nie masz męża – właśnie straciłaś połowę życia. I to się dzieje prawie jednocześnie. Skupiając się na tym, co było, czy na tym „dlaczego”, nic bym nie zyskała, bo z tego nic nie wynika. Więc musiałam myśleć do przodu – mówi.

3 / 4

Szansa na nowe życie

Obraz
© AKPA

Wielu lekarzy, nie tylko z kraju, konsultowało Olę. Błaszczyk w „Urodzie życia” wspomina wizytę profesora Franza Gerstenbranda z Insbrucku, który jest światowym specjalistą w tej dziedzinie.

- Narysował mi na szybko na serwetce w knajpie, o co poszło u Oli, i mówi: „tu już jest poza szansą medyczną. Wybudzenie przechodzi w kategorię cudu. Proszę się skupić na zdrowym dziecku” – mówi. - Siekierą między oczy. Musiałam to przyjąć do wiadomości. Ale powiedział jeszcze coś: „trafiło w panią”. Był zdziwiony, że nie ma w Polsce szpitala ani żadnego programu leczenia dzieci, które są długo w komie. „Jest pani osobą publiczną. Nie ma tego w systemie, więc proszę do zrobić” – dodaje.

17 maja tego roku, Ola została poddana operacji przeprowadzonej przez japońskich lekarzy. W Klinice Neurochirurgii w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Olsztynie wszczepiono implanty elektryczne do kręgosłupa, które mają stymulować mózg osoby, która jest w śpiączce. Zabieg przeprowadził japoński profesor Isao Morita, asystował mu ceniony neurochirurg prof. Wojciech Maksymowicz. Jak przyznaje Błaszczyk, cały czas jest nadzieja, że jej córka będzie normalnie żyć.

4 / 4

Jakie ma plany?

Obraz
© ONS.pl

Co teraz planuje aktorka i jej współpracownicy z fundacji?

- Za chwilę będą jeszcze dwa wybudzenia. W połowie lipca minęły trzy lata od otwarcia Budzika i przez ten czas wybudziło się 29 osób. To jest 29 odzyskanych żyć! Oczywiście ci, którzy się nie wybudzili w tym czasie, ale mają minimalną świadomość, to jest jeszcze szansa – stymulatory. Jak zrobimy tych 15 operacji i pokażemy, jakie są wyniki, to będziemy musieli się starać, żeby dopiąć to do systemu wybudzania ze śpiączki jako procedurę, czyli znowu legislacja. Step by step – dodaje.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (45)