Dajesz pieniądze na tacę? Oto co się z nimi dzieje

Dajesz pieniądze na tacę? Oto co się z nimi dzieje

Co dzieje się z pieniędzmi, które trafiają na tacę?
Co dzieje się z pieniędzmi, które trafiają na tacę?
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Grzegorz Krzyzewski 602861707
23.01.2024 10:20, aktualizacja: 23.01.2024 11:32

Dobrowolne datki składane na tacę przez wiernych wcale nie idą do kieszeni duchownych. Co się z nimi dzieje? Prawdę ujawnił jeden z proboszczów.

Podczas każdej mszy świętej księża zbierają pieniądze na tacę. Czy z tych datków finansowane są wynagrodzenia dla duchownych?

Na co trafiają pieniądze z tacy?

Ofiara pieniężna nie jest obowiązkowa. To dobrowolny datek. Księża nie ukrywają jednak, że pieniądze te są przeznaczane na konkretne cele. I wcale nie są to wypłaty dla duchownych. Wynagrodzenia dla księży nie są finansowane przez wiernych.

Co zatem dzieje się z pieniędzmi, które trafiają na tacę? Środki te służą do tego, aby utrzymać kościół i pokryć bieżące potrzeby. Co to oznacza? Z ofiar składanych na tace parafie mogą np. dokonać niezbędnych remontów, ale to tylko jeden z punktów. Oprócz tego z tych datków księża opłacają również rachunki za prąd i gaz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Do tego dochodzi zakup kwiatów do kościoła, komunikantów czy przyborów do kancelarii. Energia elektryczna to koszt kilku tysięcy złotych rocznie. Podobnie jak ogrzewanie kościoła i plebanii. Pensje dla organisty, kościelnego czy pań dbających o porządek w kościele to rocznie ponad 80 tys. zł - mówił jeden z proboszczów w rozmowie z Onetem.

Poza tym środki muszą zostać też częściowo przekazane na cele ogólnopolskie i diecezjalne.

Coraz mniej Polaków chodzi do kościoła

Z roku na rok coraz mniej osób przychodzi do kościoła. CBOS przeprowadził badania, z których wynika, że na przestrzeni ostatnich 30 lat tylko 84 proc. deklaruje się jako osoby wierzące (spadek z 94 proc.). Jeśli chodzi o regularne uczęszczanie do kościoła, zmiana jest jeszcze bardziej widoczna - spadek z 74 proc. do 42 proc. Spory spadek widać zwłaszcza wśród młodych osób.

- Mnie to nawet nie dziwi. Młodzież straciła zaufanie do Kościoła, odrzuca tę instytucję, więc wymyśla sobie coś innego, pośrednie formy, bo spotkać się każdy lubi. Starsze pokolenie nie potrafi młodszemu przekazać, co jest istotne w pasterce, w religijności. Kościół generalnie posługuje się językiem nakazowo-oceniającym, a nie wszyscy to akceptują. Z drugiej strony, ludzie wybierają z tradycji to, co jest atrakcyjne, czyli spotkania w szerszym gronie. Z perspektywy wierzącego wychodzi groteska, nadużycie - podkreśla ks. Jarosław Naliwajko w rozmowie z WP Kobieta.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta