LudzieCoraz więcej takich "pasterek". Ksiądz załamuje ręce

Coraz więcej takich "pasterek". Ksiądz załamuje ręce

Najpierw pałaszują świąteczne potrawy i spędzają trochę czasu z rodziną, by wieczorem wybrać się na "pasterkę". Coraz częściej przybiera ona inną formę, nie taką, którą znamy z kościoła. - Ludzie siedzą w barach do samego rana - mówi Klaudia, która rok temu w wigilijny wieczór znalazła się na świątecznej imprezie.

Coraz więcej młodych wybiera "pasterkę" w klubie - zdjęcie ilustracyjne
Coraz więcej młodych wybiera "pasterkę" w klubie - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News

W wielu polskich rodzinach wieczór wigilijny zaczyna się od oczekiwania na symboliczną pierwszą gwiazdkę. Potem jest dzielenie się opłatkiem i wspólny posiłek z bliskimi. Część osób wybierze się jeszcze do kościoła na pasterkę - mszę świętą, rozpoczynającą się zwykle późnym wieczorem. Nie każdy jednak wybiera się tam, by śpiewać kolędy.

Niektórzy, zwłaszcza młodzi, nawet nie docierają do kościoła. Inni po mszy organizują posiadówki np. w samochodach, na których pojawia się alkohol. W miastach nie brakuje też ofert dla dorosłych, którzy po odbyciu rodzinnej kolacji chcą się rozerwać. - Mnie to nawet nie dziwi - stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską ks. Jarosław Naliwajko.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nie wiedziała, że tak może wyglądać pasterka

Krystyna wspomina zeszłoroczne święta. Kiedy jej syn oznajmił, że idzie na pasterkę, myślała, że się przesłyszała. Nastolatek, aktualnie uczeń trzeciej klasy liceum, nie uczęszczał na religię.

- Po podstawówce daliśmy dzieciom wolny wybór, jeśli chodzi o szkolną katechezę. Syn w pierwszej klasie liceum zrezygnował z zajęć, na co przystaliśmy. Twierdził, że nie jest osobą wierzącą, dlatego informacja o pasterce mocno mnie zaskoczyła. Nie wiedziałam wtedy, jak to w rzeczywistości wygląda - tłumaczy 50-latka.

Syn wrócił po drugiej w nocy i było po nim widać, że pił alkohol, do czego zresztą sam się przyznał.

- Myślał, że wiem, jak te "pasterki" wyglądają. Wszyscy jego znajomi idą na ten "spacer". Co więcej, uczestniczą w nim również dorośli, którzy po tej prawdziwej pasterce mają zbiórkę pod kościołem, aby dalej ruszyć razem. Byłam tak zaskoczona, że nawet nie wiedziałam, jak zareagować - dodaje kobieta.

Imprezują do białego rana

Drinki, grzane wino, pląsy na parkiecie, kręgle i inne gry zespołowe - to wszystko znajdziemy w ofercie wielu lokali, które nie zamykają się na okres świąteczny. Jest ich naprawdę na pęczki. Jak czytamy na stronach wydarzeń, z roku na rok chętnych do udziału w tego typu imprezach przybywa.

Na jednej z nich rok temu znalazła się Klaudia. 25-latka przyznaje, że od razu po świętach miała dyżur w pracy, była trochę przeziębiona i koniec końców nie pojechała do rodzinnej miejscowości.

- Myślałam, że będę siedzieć sama. Choć nie jestem szczególnie wierząca, to jednak Wigilia zawsze mi się kojarzyła ze spędzaniem czasu wśród ludzi. Współlokatorka zaproponowała mi udział w "pasterce" w jednym z warszawskich klubów. Spędziłyśmy tam dwie godziny. Ludzie tańczyli, popijali drinki. Słyszałam, że w wielu miastach są organizowane takie akcje. Ludzie siedzą w barach do samego rana - opowiada Klaudia.

W rozmowie z Wirtualną Polską stwierdza, że nie widzi w takich wydarzeniach nic złego. - Nie wiem, jak z osobami bardziej religijnymi. No bo to jednak święto - dodaje.

Z tradycją na bakier?

70-letnia Janina jest zaskoczona, gdy słyszy o tym, że młodzież w Wigilię wychodzi na zabawy. Nie wyobraża sobie, żeby w ten sposób można było spędzać święta. - To jest przecież czas dla rodziny, a nie na takie spotkania. Sylwester im nie wystarcza? - komentuje. Seniorce niezbyt podoba się ten pomysł.

Jak do tej kwestii podchodzą duchowni?

- To jest wyraz braku zaufania do Kościoła, w czym młodzież bryluje. Ostatnimi czasy największy spadek wiary w tradycję i praktykowania jest właśnie wśród młodych i myślę, że to zjawisko może być tego odbiciem - mówi ks. Jarosław Naliwajko.

Duchowny zauważa, że młodzi z jednej strony chcą się spotkać, mieć poczucie wspólnoty, a z drugiej nie odpowiada im miejsce, jakim jest kościół.

- Niedawno, gdy przechodziłem obok swojego kościoła, mijałem się z młodą parą. To było jakieś kościelne święto. Chłopak zaproponował wstąpienie do świątyni, a dziewczyna powiedziała, że nie wejdzie do środka, bo czuje "złą energię" - tłumaczy ksiądz.

"Z perspektywy wierzącego wychodzi groteska"

Duchowny zauważa, że dla osób starszej daty takie zachowanie młodych musi być szokiem. Dodaje, że rzeczywiście samo używanie słowa "pasterka" w takim kontekście jest nadużyciem. W końcu mówiąc o pasterce, zwykle mamy na myśli szczególną mszę świętą. Sam ksiądz jednak nie jest zaskoczony takimi pomysłami.

- Mnie to nawet nie dziwi. Młodzież straciła zaufanie do Kościoła, odrzuca tę instytucję, więc wymyśla sobie coś innego, pośrednie formy, bo spotkać się każdy lubi. Starsze pokolenie nie potrafi młodszemu przekazać, co jest istotne w pasterce, w religijności. Kościół generalnie posługuje się językiem nakazowo-oceniającym, a nie wszyscy to akceptują. Z drugiej strony, ludzie wybierają z tradycji to, co jest atrakcyjne, czyli spotkania w szerszym gronie. Z perspektywy wierzącego wychodzi groteska, nadużycie - podkreśla ks. Jarosław Naliwajko.

W rozmowie z Wirtualną Polską stwierdza, że podobne zachowania mogą być też wyrazem protestu przeciwko ludziom Kościoła. Młodzi radykalnie postrzegają świat, a zaufanie do duchownych jest coraz mniejsze. - Dziś to jest mroczna postać - podsumowuje.

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
pasterkaspołeczeństwokościół

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (647)