Holokaust na Słowacji. Jedyny kraj, który dopłacał Niemcom za mordowanie Żydów

Holokaust na Słowacji. Jedyny kraj, który dopłacał Niemcom za mordowanie Żydów

Spotkanie Josefa Tisy z Adolfem Hitlerem. Zdjęcie z 1941 r.
Spotkanie Josefa Tisy z Adolfem Hitlerem. Zdjęcie z 1941 r.
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
19.01.2024 14:30

Władzom nie wystarczyło, że wprowadziły przepisy antyżydowskie nawet bardziej restrykcyjne i nieludzkie od tych obowiązujących w III Rzeszy. Aby pozbyć się niechcianej części populacji były gotowe zapłacić Niemcom za każdego wywiezionego do Auschwitz i zamordowanego Żyda.

Pod koniec okresu międzywojennego na Słowacji żyło około 90 tys. Żydów. Władze w Pradze dbały, by traktowano ich na równi z innymi obywatelami Czechosłowacji.

Korzystna sytuacja ludności żydowskiej uległa diametralnej zmianie dopiero wraz z nadaniem Słowakom autonomii w 1938 roku, a następnie ogłoszeniem słowackiej niepodległości pod niemiecką protekcją.

Pierwsze decyzje, pierwsze antyżydowskie kroki

Władzę przejęła Słowacka Partia Ludowa (ludacy) z księdzem Jozefem Tiso na czele. Nowe elity nie kryły swojego antysemityzmu. Jak podkreśla Andrzej Krawczyk w książce Słowacja księdza prezydenta: "decyzje antyżydowskie należały do pierwszych posunięć Tisy".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dano temu dowód już w listopadzie 1938 roku. Na mocy wyroku arbitrażowego, który zapadł w Wiedniu, Słowacja była zmuszona oddać Węgrom znaczną część swojego terytorium na południu i wschodzie. Rozstrzygnięcie było niekorzystne, ale ludacy dostrzegli w nim szansę na… pozbycie się tysięcy Żydów. Jak pisze Krawczyk:

"Tiso ze współpracownikami wpadł na pomysł błyskawicznego przesiedlenia na te ziemie w ostatnich godzinach funkcjonowania państwowości czechosłowackiej Żydów niemających stałego zameldowania".

Władzom lokalnym wydano rozkaz wyłapania wszystkich tak określonych osób, a następnie wywiezienia ich na obszar, które miały zostać przekazane Węgrom. Dołożono przy tym starań, by uniemożliwić im powrót w miejsca dotychczasowego zamieszkania przed zamknięciem granicy.

Operacja – z punktu widzenia Tisy – zakończyła się niemal pełnym sukcesem. W ciągu zaledwie kilkunastu godzin wywieziono aż siedem i pół tysiąca ludzi. A to był dopiero początek gehenny czekającej słowackich Żydów.

Zabrali im wszystko

Kolejne miesiące przynosiły eskalację antysemickiej polityki. Niemal równocześnie z ogłoszeniem w marcu 1939 roku niepodległości, na Słowacji rozpoczęto zakrojoną na szeroką skalę akcję "aryzacji" mienia żydowskiego.

Na pierwszy ogień poszły apteki, następnie Słowacy zabrali się za żydowskie przedsiębiorstwa, nieruchomości oraz grunty rolne. Doszło do tego, że starozakonnym zabroniono nawet posiadania instrumentów muzycznych!

Na czele marionetkowej Słowacji stał ksiądz Josef Tiso
Na czele marionetkowej Słowacji stał ksiądz Josef Tiso© Domena publiczna

W sierpniu 1941 roku władze sięgnęły również po zgromadzone przez obywateli pochodzenia żydowskiego oszczędności. Jak możemy przeczytać w książce Słowacja księdza prezydenta:

"Ze wszystkich wkładów bankowych i kont oszczędnościowych Żydów pobrano 50 proc. zdeponowanych sum i przekazano na nowo utworzony fundusz o nazwie Fundusz Poparcia Emigracji Żydów".

Według wyliczeń słowackich historyków było to 350 milionów ówczesnych koron. To jednak jeszcze nie koniec. Kilka miesięcy później nakazano Żydom "wpłacić na specjalne konta wszelkie posiadane pieniądze, przekraczające miesięczne standardowe wydatki na życie".

Następnie cały żydowski majątek został obciążony 20-procentowym podatkiem. Na poczet jego spłaty automatycznie zarekwirowano 20 proc. zgromadzonych uprzednio sum, co dało kolejne 281 milionów koron.

65 tys. ograbionych

Na efekty polityki grabieży nie trzeba było długo czekać. Szacuje się, że aryzacja pozbawiła środków do życia ponad 65 tys. ludzi, którym zrabowano mienie o wartości około 4,4 miliarda koron. W rezultacie ponad 70 proc. społeczności żydowskiej znalazło się na skraju nędzy.

Rzecz jasna szykany wymierzone były nie tylko w posiadane przez Żydów mienie. Słowackie władze systematycznie ograniczały również ich swobody obywatelskie. W rozszerzeniu represji miał pomóc współpracownik osławionego Adolfa Eichmanna Obersturmführer Dieter Wisliceny, przybyły do Bratysławy latem 1940 roku. Jego pojawienie się zaowocowało znaczną intensyfikacją antysemickich działań.

Kolejne miesiące przynosiły na Słowacji eskalację państwowego antysemityzmu
Kolejne miesiące przynosiły na Słowacji eskalację państwowego antysemityzmu© Domena publiczna

Już 9 września przyjęto rozporządzenie o prawnej sytuacji Żydów. Tak zwany kodeks żydowski:

"(…) był kompleksowym i najsurowszym antyżydowskim aktem prawnym w dziejach. Przewyższał znacznie w swej surowości i miał szerszy zakres niż jego niemiecki pierwowzór, czyli ustawy norymberskie".

Jesienią tego roku nakazano Żydom noszenie na ubraniach żółtej gwiazdy Dawida oraz specjalnych opasek. Pojawił się także pomysł utworzenia gett. Wszystko to wpisywało się w ogłoszony kilka miesięcy wcześniej początek epoki narodowego socjalizmu na Słowacji, której jednym z głównych założeń było całkowite "odżydzenie" kraju.

"Rozwiązanie kwestii żydowskiej" na Słowacji

Już w styczniu 1941 roku słowacki premier Vojtech Tuka, rzucił hasło wysiedlenia Żydów. Ideę tę jednoznacznie popierał ksiądz prezydent Jozef Tiso, który uważał, że Żydzi zasługują na surową karę za rzekome "demoralizowanie" narodu słowackiego.

Władze rozpoczęły przygotowania do wewnętrznych deportacji, których celem było uczynienie Bratysławy miastem "wolnym od Żydów". Niechciani mieszkańcy mieli trafić na wschodnie pogranicze kraju. Tak się jednak nie stało.

W październiku 1941 roku czołowi słowaccy politycy spotkali się w Kętrzynie z Adolfem Hitlerem. Wtedy też Vojtech Tuka po raz pierwszy rozmawiał z szefem SS Heinrichem Himmlerem na temat wysiedlenia słowackich Żydów na tereny okupowanej przez Niemców Polski. Dyskusja dała początek definitywnemu "rozwiązaniu kwestii żydowskiej" na Słowacji.

500 marek za każdego wywiezionego Żyda

Już na początku grudnia słowacki premier podpisał z niemieckim ambasadorem odpowiednie porozumienie. Dwa miesiące później Berlin wystosował pod adresem Bratysławy prośbę o wysłanie dodatkowych robotników do pracy w niemieckich fabrykach. Słowacy dostrzegli w tym okazję i stwierdzili, że mogą dostarczyć 20 tys. "bezproduktywnych" Żydów.

Przez następne kilka tygodni trwały rozmowy dotyczące logistycznej strony przedsięwzięcia. Ostatecznie stanęło na tym, że władze w Bratysławie zgodziły się zapłacić Niemcom po 500 marek za każdego wysłanego do Generalnego Gubernatorstwa Żyda.

Była to tak zwana opłata osiedleńcza (Żydzi po przekroczeniu granicy tracili automatycznie obywatelstwo), czyli de facto suma, za jaką Słowacy byli gotowi pozbyć się Żydów, nie brudząc sobie przy tym rąk.

Musieli wiedzieć co szykują Niemcy

Po dziś dzień na Słowacji trwają ostre spory o to, która ze stron zaproponowała deportacje i czy Słowacy, z prezydentem Tisą na czele, wiedzieli, że wywiezieni ludzie zostaną wymordowani.

Trzeba tutaj jednak jasno powiedzieć, że nawet jeżeli Tiso nie był tego świadomy, to i tak – jak słusznie zauważa Andrzej Krawczyk:

"(…) wiedział z raportów słowackich wojskowych (w tym kapelanów) na froncie wschodnim o masowych egzekucjach i mordowaniu Żydów na Ukrainie. Było oczywiste, że Żydów deportowanych do Generalnego Gubernatorstwa lub na zaplecze frontu na Ukrainie czeka okropny los, że będą traktowani okrutnie i że śmiertelność wśród nich będzie wielka".

Nie miało to jednak dla duchownego najmniejszego znaczenia. Pierwszy transport wyruszył z Popradu pod Tatrami krótko przed północą 25 marca 1942 roku. Liczył 999 kobiet, które trafiły do obozu w Auschwitz. Otrzymały one tam numery od 1000 do 1999, dając początek obozowi w Birkenau (Brzezińce).

Holokaust słowackich Żydów

Łącznie, w trwającej do października 1942 roku operacji "David", w 57 transportach wywieziono do niemieckich obozów zagłady na terenie okupowanej Polski 57 792 słowackich Żydów. Z tego prawie 7 tys. stanowiły dzieci poniżej 10 roku życia, które niemal natychmiast po dotarciu na miejsce zostały zagazowane.

Deportacji – według bardzo rozbieżnych szacunków – uniknęło od kilkunastu do 35 tysięcy osób

Formalnie nigdy nie została wydana decyzja o zaprzestaniu wysiedleń. Jednak aż do jesieni 1944 roku z terenów Słowacji nie wyruszył żaden nowy transport do obozów zagłady. Sytuacja uległa zmianie po wybuchu słowackiego powstania narodowego, kiedy to na osobisty rozkaz Eichmanna do Bratysławy udał się Hauptsturmführer Brunner.

Przeprowadził on – przy czynnej pomocy Słowaków – zakrojoną na szeroką skalę łapankę Żydów. W jej wyniku do Auschwitz trafiło kolejne 14 tysięcy ludzi. Podzielili oni los swoich pobratymców zamordowanych dwa lata wcześniej.

Łącznie w trakcie rządów Jozefa Tisy życie straciło ponad 80 proc. słowackich Żydów. Był to najwyższy odsetek wśród wszystkich państw kolaborujących z III Rzeszą.

Bibliografia:

  1. Andrzej Krawczyk, Słowacja księdza prezydenta. (Jozef Tiso 1887-1947), SIW Znak 2015.
  2. Lucy Dawidowicz, The War Against the Jews, 1933-1945, Bantam 1986.
  3. Martin Lacko, Dwuramienny krzyż w cieniu swastyki. Republika Słowacka 1939-1945, Oficyna Wydawnicza El-Press s.c. 2012.
  4. Timothy Snyder, Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie, Znak Horyzont 2015.
Źródło artykułu:WielkaHISTORIA.pl