GwiazdyJaki jest twój styl przywiązania?

Jaki jest twój styl przywiązania?

Jak to się dzieje, że niektórzy ludzie wydają się być generalnie zadowoleni z siebie i swoich relacji, a inni wciąż przeżywają lęk, niepokój czy wątpliwie przyjemne zabawy w tzw. przyciąganie-odpychanie w związkach?

Jaki jest twój styl przywiązania?
Źródło zdjęć: © 123RF

19.03.2013 | aktual.: 04.04.2013 14:30

Jak to się dzieje, że niektórzy ludzie wydają się być generalnie zadowoleni z siebie i swoich relacji, a inni wciąż przeżywają lęk, niepokój czy wątpliwie przyjemne zabawy w tzw. przyciąganie-odpychanie w związkach? Jednym z istotnych czynników, choć ani nie jedynym, ani nie determinującym wszystkiego, jest wzorzec przywiązania, który częściowo odziedziczyliśmy, a częściowo wytworzyliśmy jako dzieci w relacji z matką i bliskimi.

John Bowlby, brytyjski psychiatra i psychoanalityk w latach 60. XX wieku, badał między innymi reakcje dzieci na sytuację, w której matka je (chwilowo) opuszczała. Na podstawie tych i późniejszych badań powstała teoria przywiązania, opisująca styl więzi między matką a dzieckiem i jego konsekwencje. Teoria ta jest rozwijana do dziś i wykorzystywana w badaniach na przykład nad sposobem wchodzenia ludzi w bliskie relacje w dorosłości, zarówno te intymne jak i np. zawodowe.

Wiem, że mogę na ciebie liczyć

Większość osób dorosłych prezentuje bezpieczny styl przywiązania. Oznacza to, że przede wszystkim mają w sobie zaufanie do świata i do innych ludzi. Siebie samych postrzegają pozytywnie i mają wysoki poziom autonomii emocjonalnej - nie potrzebują ciągłego potwierdzania swojej wartości z zewnątrz. Jako dzieci doświadczyli wielu sytuacji, w których w obliczu bólu, strachu czy poczucia niebezpieczeństwa (realnego jak i psychicznego) mama (lub inny główny opiekun) pojawiała się i dawała wsparcie oraz opiekę. Można było liczyć na nią, ale też na zdrowo budowane granice - realne, ale niezbyt sztywne. Dzięki temu, jako osoby dorosłe potrafią zadbać o siebie, powiedzieć „nie” wtedy, kiedy trzeba, ale też wejść w bliski kontakt z drugim człowiekiem w pełni zaufania i wiary. Nie boją się odrzucenia, czują akceptację otoczenia, a sami siebie uważają za godnych miłości i w miłość wierzą.

Chcę być blisko, ale boję się, że mnie zostawisz

Są osoby, które żyją w wiecznym lęku przed odrzuceniem. Niezależnie od tego ile dowodów i wyrazów miłości otrzymają, zawsze pozostają z wątpliwością - czy na pewno. Czy mnie nie zostawi, czy mnie nie opuści, czy nie znajdzie kogoś lepszego. Osoby te innych postrzegają pozytywnie, ale siebie same jako niezasługujące na miłość i akceptację swojego wspaniałego partnera, który przecież w końcu zorientuje się, że wybrał "wadliwy towar". Szybko i intensywnie się zakochują, ale po pewnym czasie odzywają się męczące wątpliwości. Są zależne emocjonalnie od innych, bo swoje poczucie wartości wiążą z akceptacją osób, które sobie cenią. Bywają niesamowicie zazdrosne, chcąc mieć partnera na własność i stopić się z nim. Taki styl nazywany jest lękowo-ambiwalentnym (w typologii pary badaczy Cindy Hazan i Philipa Shavera) lub zaabsorbowanym (w teorii Kim Bartholomew).

Jak nie będę blisko, to mnie nie zranisz

Jeśli siebie widzę w pozytywnym świetle jako zasługującego na miłość, ale reszta świata jest zła i nieczuła, to jedynym sposobem obrony jest wycofanie się z potencjalnych obszarów zagrożenia. A takie obszary to oczywiście bliskie relacje. Bartholomew nazywa taki styl odrzucająco-unikającym. Są to osoby niezależne emocjonalnie, dobrze czujące się ze sobą, ale wolące chronić się przed rozczarowaniem i zawiedzionymi nadziejami. Często nawet wprost deklarują, że prawdziwa miłość nie istnieje, jest tylko pięknym ideałem, a one sobie świetnie radzą w życiu same. Osoby takie często chętnie oddają się pracy, uciekając w ten sposób przed relacjami prywatnymi. Przykładem jest mężczyzna-samotny wilk, wrażliwy, ale niedostępny.

Zostaw mnie w spokoju

Ostatni rodzaj przywiązania jest trochę podobny do poprzedniego, ale różni się wizerunkiem samego siebie. Osoby o lękowo-unikającym stylu więzi postrzegają siebie jako niegodnych miłości, a resztę świata jako niegodną zaufania. Nie wchodzą w bliskie związki obawiając się przewidywanego odrzucenia, mają też dość niskie poczucie własnej wartości. Osoby prezentujące dwa ostatnie style jako dzieci mogły mieć matki zdystansowane, krytyczne, karzące, ciągle rozzłoszczone czy wrogie.

Jaki styl, taka komunikacja

Badania wskazują, że małżonkowie o różnych stylach przywiązania prezentują też różne style komunikacji i rozwiązywania konfliktów. Osoby o bezpiecznym wzorcu są nastawione na rozwiązanie problemu i są skłonne przyjmować kompromisy. Chętnie wyrażają swoje zdanie, negocjują z partnerem i reagują w konstruktywny sposób.

Osoby lękowo-ambiwalentne, a szczególnie kobiety, mają tendencje do dominacji, zaogniają konflikty i nie zgadzają się na kompromisy. Odczuwają wiele napięcia w trakcie trwania konfliktu i po jego zakończeniu.

Osoby unikające dają partnerowi mało wsparcia i ciepła emocjonalnego, zachowują się w odrzucający sposób. Niechętnie podejmują problematyczne tematy i nie angażują się w rozwiązywanie konfliktów. Dotyczy to szczególnie mężów.

Czy nasze związki są zdeterminowane przez styl przywiązania?

Badacze cały czas zastanawiają się nad pytaniem, na ile wzór przywiązania w dzieciństwie wpływa na ten wzór w dorosłości oraz jak bardzo wpływa na sposoby wchodzenia w relacje międzyludzkie. Należy pamiętać, że nasza psychika jest niezmiernie złożona i na szczęście jeden element nie determinuje wszystkiego.

Ustalono, że styl przywiązania jest dość stabilny w ciągu życia, ale u ok. 30% osób zmienia się. Zmiana z bezpiecznego na któryś z nieufnych może zajść na przykład pod wpływem trudnych emocjonalnie wydarzeń, np. przemocowej relacji czy rozwodu. Z nieufnego na bezpieczny - np. pod wpływem kilkuletniej stabilnej relacji z osobą o bezpiecznym stylu przywiązania lub psychoterapii. Oznacza to, że nie jesteśmy „skazani” na pewne wzorce relacji i możemy budować większe poczucie bezpieczeństwa, szczególnie jeśli na partnera dobierzemy sobie osobę o bezpiecznym stylu przywiązania.

Tekst: Joanna Boj - psycholog

(jb/sr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

psychologjoanna bojpartnerstwo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)