GotowaniePrzepisyJedz to i pij, a zapobiegniesz jesiennym infekcjom

Jedz to i pij, a zapobiegniesz jesiennym infekcjom

Jedz to i pij, a zapobiegniesz jesiennym infekcjom
Źródło zdjęć: © 123RF
09.10.2012 15:45, aktualizacja: 26.10.2012 10:22

W końcu z oknem wybuchła! Deszczowa, zimna, nieprzewidywalna jesień. Jak Polska długa i szeroka szerzy się katar, bóle gardła, kichanie i stan podgorączkowy. Co jeść, żeby zapobiec jesiennym infekcjom? Poznaj sprawdzone metody i przepisy!

Wszyscy wiedzieli, że przyjdzie, ale do końca nikt w to nie wierzył. W końcu z oknem wybuchła! Deszczowa, zimna, nieprzewidywalna jesień, matka wszelkich infekcji. Od razu wśród znajomych zaczął się pomór. Jak Polska długa i szeroka szerzy się katar, bóle gardła, kichanie i stan podgorączkowy. I jak co roku wszyscy przypomnieli sobie o cudownych lekach z babcinej apteki.

Lekarze są zgodni - na przeziębienia i delikatne paragrypowe infekcje właściwie nie ma lekarstw. Wszystko, co nam wciskają w aptekach, ułatwia jedynie przeżyć najcięższe chwile, złagodzić objawy i zmniejszyć ból. Gdy już złapiemy wirusa, nie za bardzo pomoże nam łykanie nieprzebranych ilości witamin w tabletkach, zajadanie się cytrynami, popijanie nalewek z miodem i pakowanie w siebie cebuli na przemian z czosnkiem. Wszelkie naturalne „lekarstwa” sprawdzają się świetnie jako profilaktyka. Jeśli pamiętamy o nich przez cały rok, nawet podczas upalnego lata na hiszpańskiej plaży, to jest szansa, że infekcja, która nas dopadnie jesienią, będzie przebiegać spokojnie i bez dramatycznych komplikacji.

W profilaktyce pomocny jest imbir surowy, który trzeba jadać tak często jak owoce i warzywa, czyli codziennie.
Imbir to także składnik popularnego napoju zimowego, który w Turcji uchodzi za lek na wszelkie infekcje. Kilka płatków startego korzenia należy zalać gorącą wodą, osłodzić wielką łyżką miodu i wcisnąć do tego co najmniej pół cytryny. Nie dość, że się rozgrzejemy, to jeszcze szybciej zwalczymy chorobę.

W Polsce za cudowne lekarstwo na przeziębienia zawsze uchodziła cytryna. Wierzy się u nas przede wszystkim w witaminę C, której podobno zawiera duże ilości. Często zapominamy, że więcej mamy jej w kiszonej kapuście, zielonej pietruszce, czarnej porzeczce, czy aronii. Co do witaminy C nadal trwają spory wśród lekarzy, czy faktycznie pomaga w czasie infekcji, czy tylko działa na zasadzie placebo. Niemniej jednak warto - i to przez cały rok - na wzmocnienie codziennie popijać „witaminową” bombę w postaci likieru cytrynowo-miodowego, lub przygotować sobie specjalny syrop na bazie spirytusu, miodu, soku z cytryny i wywaru z cebuli. Smak ma obrzydliwy, ale podobno działa cuda.

Do tradycyjnych babcinych sposób zapobiegających infekcjom należą także: maliny we wszelkich postaciach (np. nalewki, czy soki do herbaty), owoce dzikiej róży, papryka, szpinak, czosnek (najlepiej surowy) i cebula, soki z cytrusów (i same świeże cytrusy) , jabłka (surowe, lub w postaci tartych musów), oraz wspomniana wyżej aronia (jako dżem lub sok).

W poradnikach o zdrowiu z czasów PRL autorzy kluczą jak mogą, by nie pisać o brakach na rynku. Trudno bowiem zaproponować czytelnikom cokolwiek zamiast pomarańczy, czy prawdziwego miodu. Lansują wiec wekowane i suszone owoce z ogródka i włoszczyznę od „zaufanego” rolnika. O takich egzotycznych fanaberiach jak imbir czy aronia nawet nie wspominają.

mk/(kg)

Źródło artykułu:WP Kobieta