Jedzenie dla polepszenia samopoczucia to nie brak silnej woli, ale choroba psychiczna
Jeszcze do niedawna pojęcie jedzenia dla polepszenia sobie humoru (ang. comfort eating) kojarzone było ze słabą wolą oraz szczególnym upodobaniem do smaków z dzieciństwa i niezdrowych przekąsek. Psychiatrzy doszli jednak do wniosku, że to kompulsywne zachowanie zaliczyć należy do chorób psychicznych, wymagających leczenia tak samo, jak anoreksja czy bulimia.
Jeszcze do niedawna pojęcie jedzenia dla polepszenia sobie humoru (ang. comfort eating) kojarzone było ze słabą wolą oraz szczególnym upodobaniem do smaków z dzieciństwa i niezdrowych przekąsek. Psychiatrzy doszli jednak do wniosku, że to kompulsywne zachowanie zaliczyć należy do chorób psychicznych, wymagających leczenia, tak samo jak anoreksja czy bulimia.
Sięgasz po jedno ciasteczko, a w rezultacie zjadasz całe opakowanie. Niemal każdy uległ kiedyś podobnej pokusie i nie dopatruje się w niej groźnej choroby. Osoby, które nagminnie potrzebują bodźca w postaci spożywania określonej grupy produktów, cierpią jednak na zaburzenie odżywiania - doszli do wniosku lekarze i dietetycy, którzy od wielu lat borykają się z problemami otyłości oraz leżącej na przeciwległym biegunie modzie na superszczupłą sylwetkę.
W przeciwieństwie do anoreksji i bulimii, uzależnienie od comfort food, czyli poprawiających samopoczucie "kojących" potraw, dotyka obie płcie w równym stopniu. Ludzie ci zazwyczaj cierpią na depresję i posiadają skrajnie negatywny obraz samych siebie. Nie jest niespodzianką, że często charakteryzuje ich nadwaga, przy czym potrafią dramatycznie przytyć i schudnąć w krótkim czasie.
Napadowe jedzenie kompulsywne stało się zjawiskiem tak powszechnym, że koniecznie okazało się opracowanie nowej strategii leczenia. Dietetycy i psychologowie często są bezradni wobec wszędobylskich reklam niezdrowego jedzenia, które - jak utarło się w naszej świadomości - stanowi sprawiedliwą nagrodę po ciężkim dniu pracy lub, gdy dopada nas stres.
- Ludzie zmagający się z tym zaburzeniem odżywiania po prostu nie potrafią przestać jeść, gdy już po nie sięgną. Emocjonalną pustkę i wewnętrzny głos krytyki próbują zagłuszyć kolejnymi porcjami jedzenia - podobnie jak bulimicy - wyjaśnia dr Christopher Fairburn z Uniwersytetu w Oksfordzie. - Niestety, po takich "sesjach obżarstwa" czują się jeszcze gorsze i czują do siebie wstręt.
Większość miłośników comfort eating udaje się do dietetyka, sądząc, że ich problemem są po prostu zbędne kilogramy - skutek przejadania się. Tymczasem bez wsparcia psychiatry i zrozumienia, skąd bierze się potrzeba "zagłuszania" negatywnych emocji jedzeniem, leczenie nie przyniesie oczekiwanych skutków.
Choroba jest tym trudniejsza do zdiagnozowania, że osoby nią dotknięte często z powodzeniem zrzucają nadwagę. Jednak nawet po osiągnięciu pożądanego efektu, nie czują zadowolenia z samych siebie i wkrótce napady obżarstwa powtarzają się. Dlatego też - po wykryciu napadowego jedzenia kompulsywnego należy pozostawać pod opieką specjalistów nawet przez kilka lat i regularnie wykonywać badania pomiarowe organizmu.
Na podst. Dailymail (mtr/sr), kobieta.wp.pl