W łóżku lubię przemoc
Zaczyna się od namiętnego pocałunku. Spragnione usta zatracają się w dzikim tańcu. On przygryza jej wagi, ona mocno ssie jego język. Chwilę później zrzucają z siebie ubranie. Dotykają się, co jakiś czas odpychają z przekory, by za moment z powrotem siłą do siebie przyciągnąć. Kąsają się, szczypią, ciągną za włosy. „Nigdzie mi już nie uciekniesz! Zaraz Ciebie zjem całą!” – zabawa w sypialni często do złudzenia przypomina akt przemocy...
26.08.2011 | aktual.: 05.06.2018 16:03
Zaczyna się od namiętnego pocałunku. Spragnione usta zatracają się w dzikim tańcu. On przygryza jej wagi, ona mocno ssie jego język. Chwilę później zrzucają z siebie ubranie. Dotykają się, co jakiś czas odpychają z przekory, by za moment z powrotem siłą do siebie przyciągnąć. Kąsają się, szczypią, ciągną za włosy. „Nigdzie mi już nie uciekniesz! Zaraz Ciebie zjem całą!” – zabawa w sypialni często do złudzenia przypomina akt przemocy...
- Obecnego chłopaka znam od dawna. Najpierw się przyjaźniliśmy, dopiero po pewnym czasie narodziła się między nami namiętność – opowiada 30- letnia Paulina z Krakowa. - I wiesz co podobało mi się w nim najbardziej? Siła. Michał dużo ćwiczy, a oprócz tego jest perkusistą. Jeszcze kiedy nie byliśmy razem, złapał mnie mocno na ulicy i to małe wydarzenie sprawiło, że zaczęłam postrzegać go seksualnie. Od razu pobudził tym zachowaniem moja wyobraźnię. Zaczęłam myśleć jak to by było, gdybyśmy wylądowali razem w łóżku – dodaje.
Zaczęli się spotykać jakiś tydzień po tamtym zdarzeniu. Zwykłe spotkania przerodziły się w randki, a przyjaźń w coś więcej. Są ze sobą od roku, po trzech miesiącach spotykania się zamieszkali razem. - Czasem kochamy się delikatnie, patrzymy sobie w oczy, pieścimy się, budujemy intymność, ale często w łóżku toczymy prawdziwą walkę. Bardzo to lubię. Na samą myśl o tym, jestem nakręcona – śmieje się Paulina.
Rozkosz czy cierpienie?
Okazuje się, że nie tylko Paulina lubi dzikie zabawy w łóżku. Większość z nas podnieca myśl, że w sypialni stoczymy pewnego rodzaju walkę. W niektórych przypadkach to mogą być bardzo ostre zabawy, charakterem swoim przypominające sadomasochizm, zwróćmy jednak uwagę, że nawet z pozoru niewinne pieszczoty czy przeżywanie rozkoszy, mają wiele wspólnego z bólem i cierpieniem.
- Jak spojrzymy na zdjęcia twarzy osób, które przeżywają orgazm, to nie odróżnimy ich od tych, które przeżywają tortury” – wyjaśnia seksuolog kliniczny z poradni MAGO, Arkadiusz Bilejczyk. - Jeden z moich znajomych robił takie badanie: pokazywał fotografie osób podczas uniesienia seksualnego i tych, którym zadawano ból: tortury, wypadki. Osoby badane zazwyczaj nie trafiały. Okazało się, że wyraz twarzy kogoś, kto przeżywa orgazm, przypomina bardziej cierpienie niż rozkosz.
Lubią to i chłopcy i dziewczynki
Kąsanie, drapanie czy ciągnięcie za włosy może mieć różny charakter. Czasem jest małym dodatkiem, który urozmaica związek, a innym razem przeradza się w sadomasochizm, gdzie jeden partner jest absolutnie podległy drugiemu. Bez względu na to, czy mówimy o upodobaniach czy już o zaburzeniach seksualnych – jedno jest pewne: lubią to zarówno mężczyźni jak i kobiety. - Warto o tym wspomnieć, ponieważ zazwyczaj typowe zaburzenia seksualne w większości przypadków prezentują tylko mężczyźni – przypomina seksuolog, Arkadiusz Bilejczyk. - Tylko jedno z zaburzeń jest równie popularne wśród kobiet jak i mężczyzn - to sadomasochizm właśnie. Przyjrzyjmy się temu dokładniej: kontakt seksualny jako taki ma wiele wspólnego z agresją. Z perspektywy mężczyzny jest to wtargnięcie do ciała kobiety, ona staje się w tym momencie obiektem przemocy, ponieważ wpuszcza go do siebie. Bliżej niż podczas aktu seksualnego być nie można: penetracja członkiem, penetracja językiem” - wyjaśnia Bilejczyk.
Faktycznie, większość kobiet pytana o upodobania seksualne przyznaje się do tego, że lubi różnego rodzaju przejawy przemocy. Jedne lubią ulegać mężczyznom, inne dominować. Często zdarza się tak, że lubimy wcielać się w obydwie role w zależności od nastroju. Podobnie jest z mężczyznami.
- Na co dzień jestem wyjątkowo opanowaną osobą, powiedziałbym, że aż za bardzo – śmieje się 34-letni Piotr, nauczyciel z Poznania. W jego zawodzie spokój i cierpliwość są na wagę złota. Piotr przyznaje się jednak do tego, że w łóżku lubi się czasem pobawić... - Zdarza mi się złapać moją dziewczynę za włosy, sprzedać jej porządnego klapsa albo siłą rzucić ją na łóżko. Lubię też, kiedy zamieniamy się rolami i to ona bierze sprawy w swoje ręce, a ja jestem tylko od tego, by posłusznie wykonywać polecenia – opowiada Piotr.
„Będziesz mnie prosił, bym przestał”
Szarpanie, przepychanie się czy lekkie przyduszanie to jedno. Nie zapominajmy jednak o warstwie językowej, która też pobudza wyobraźnię. Wszelkiego rodzaju określenia, które padają podczas stosunku, takie, jak :”mocniej”, „szybciej”, „głębiej” również brzmią agresywnie. Często są wykrzykiwane czy wypowiadane w bardzo agresywny sposób.
Dużo osób przyznaje się do tego, że w sypialni lubi również używać wulgaryzmów. - Na co dzień w ogóle nie przeklinam, ale podczas seksu czasem zdarza mi się powiedzieć kilka niecenzuralnych słów – wyznaje Paulina. - Spróbowałam raz z czymś nieco lżejszego kalibru, zobaczyłam zachwycona minę mojego faceta i teraz pozwalam sobie na dużo więcej – śmieje się. Nawet w samym języku miłosnym jest dużo elementów agresywnych: Tak cię kocham, że aż mógłbym Cię zjeść.
- W tym wypadku mamy wręcz takie odniesienie do kanibalizmu – interpretuje seksuolog. - Te elementy znajdziemy nie tylko w słowach ale także w zachowaniu, bo jak inaczej nazwać tak bardzo uwielbiane przez nastolatków malinki? Nie dość, że jest to bolesne, to jest to także zaznaczanie terenu: To jest mój koleś. Gryzienie, drapanie – takie zachowania często się pojawiają podczas stosunku. Jest sporo symbolicznych zachowań pokazujących kto ma władzę – np. podczas seksu oralnego. Trzymanie za głowę jest agresywne niezależnie od płci. Sam akt seksu oralnego: usta, do których zawsze wkładamy umyte jedzenie etc. nagle przyjmują coś, czym jest wydalany mocz. Jeszcze pięćdziesiąt lat temu było to uważane za łagodną formę zboczenia – wyjaśnia Arkadiusz Bilejczyk.
Czy po tym tekście komuś przyszła chęć na małe starcie sił? Jeśli tak, to macie już pomysł na weekend. Byleby tylko była to zabawa za obopólną zgodą.
(asz/sr)