GwiazdyKryzys małżeński – można go zwyciężyć!

Kryzys małżeński – można go zwyciężyć!

Czasem trudności w związku mnożą się i piętrzą, a nam brak sił na to, aby spojrzeć na nie z dystansu i zobaczyć, czego wtedy dowiadujemy się o sobie i jak możemy te informacje wykorzystać, aby w kolejnych sytuacjach poradzić sobie lepiej, działać bardziej świadomie.

Kryzys małżeński – można go zwyciężyć!
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

25.08.2011 | aktual.: 25.08.2011 12:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Czasem trudności w związku mnożą się i piętrzą, a nam brak sił na to, aby spojrzeć na nie z dystansu i zobaczyć, czego wtedy dowiadujemy się o sobie i jak możemy te informacje wykorzystać, aby w kolejnych sytuacjach poradzić sobie lepiej, działać bardziej świadomie.

Ania i Darek w okresie narzeczeństwa widywali się rzadko. Nie mieszkali razem, gdyż ona kończyła studia w Warszawie, a on wyjechał na kontrakt do Berlina. Pisali do siebie listy, rozmawiali przez komunikatory internetowe, spotykali się raz na miesiąc, spędzając ze sobą romantyczne chwile. Byli pewni, że to jest to, więc po powrocie Darka do Polski, szybko się pobrali.

Wkrótce przyszedł na świat Piotruś. Ania nie pracowała, w dodatku źle zniosła poród i była bardzo osłabiona. A gdy Piotruś miał trzy miesiące, Darek stracił pracę. Oboje zaczęli się bać o egzystencję rodziny. Ania była słaba, bardzo potrzebowała wsparcia, opieki i troski. Darek martwił się o to, co zrobi, gdy przez dwa miesiące nie mógł znaleźć pracy. Coraz bardziej był zestresowany, a do tego Ania mnożyła swoje pretensje i żale, oskarżała o brak odpowiedzialności. Coraz częściej krzyczeli na siebie w kłótniach, nie zważając, że mały Piotruś boi się tych wrzasków.

Darek zaczął znikać z domu, gdyż nie mógł znieść tej atmosfery. Nie chciał krzyczeć, atakować Ani, a w silnych emocjach stawał się nieobliczalny. Potrzebował w tym czasie od Ani wsparcia, zrozumienia, czułości, a ona go odpychała albo wyzywała od nieudaczników. Zwątpił więc. Uznał, że to nie ta kobieta, że źle wybrał, że został oszukany. Im więcej o tym myślał, tym bardziej czuł się skrzywdzony. Przestali ze sobą rozmawiać, a gdy zaczęli, to już mówili tylko o rozwodzie.

Darek na jakiś czas wyprowadził się do kolegi, przychodził do domu tylko po to, aby pobyć z Piotrusiem. W tym okresie, gdy już nie wciągał się w kłótnie z Anią, zauważył, że ten kryzys małżeński ujawnił, że odzywają mu się bardzo trudne i silne emocje, które przypominają mu bolesne przeżycia z jego dzieciństwa. Kiedy zaczął przyglądać się temu, co czuje, w sposób bardziej wnikliwy, zamiast skupiać się na oskarżaniu Ani, odkrył, że dają znać o sobie stare urazy.

Odczuł to tak, jakby zaleczone rany zaczęły znowu krwawić. Było to bardzo bolesne. Powtarzał się schemat z jego życiorysu sprzed 32 lat. Wtedy, gdy jako mały chłopiec bardzo potrzebował taty, ten był ciągle w delegacjach, rozjazdach po kraju. Widywał go raz na tydzień, czasem raz na miesiąc czy kilka miesięcy. Tata przyjeżdżał na ogół zmęczony, miał mnóstwo spraw do omówienia z mamą. Darek, gdy natarczywie domagał się zabawy i kontaktu z nim, był karcony, że przeszkadza.

Mimo trudności jednak jego rodzice żyli bardzo zgodnie. Mieli wspólne zainteresowania, próbowali też szukać takiej pracy, aby wzajemnie sobie pomagać, być blisko, współpracować. Kiedyś tata wyjechał za granicę na roczny kontrakt. Po kilku miesiącach znalazł tam pracę dla mamy. Ona wtedy pojechała do niego. Mama nigdy nie bała się wyzwań, które na pierwszy rzut oka były szalone i ponad ludzkie siły.

Darek został wtedy w kraju pod opieką dziadków. Bardzo tęsknił i nie rozumiał, dlaczego rodzice go opuścili. Wtedy pojawiły się pierwsze rany, związane z tęsknotą za miłością rodziców. Choć rodzice pisali listy, dzwonili, to Darek bardzo bał się, że już nigdy ich nie zobaczy. Myślał często o tym, że oni już nie wrócą, że nie jest im potrzebny i nie kochają go już. Było to straszne, czasem nie spał po nocach z powodu takich myśli, często płakał. Potem, gdy przedłużono kontrakt tacie, pojawiła się możliwość, aby Darek pojechał do rodziców na rok. Miał wtedy 5 lat i bardzo ich potrzebował. Szybko uwierzył, że go kochają, ale i tak pojawiały się myśli, czy znowu go nie opuszczą.

Te wspomnienia spowodowały, że Darek zaczął myśleć o tym, jak Piotruś teraz przeżywa ich rozstanie z Anią, i jak będzie się czuł, gdy jego tata będzie tylko odwiedzał go raz na kilka dni, spotykał się z nim od święta, tylko w weekendy. Uznał, że nie chce, aby syn przeżywał podobny ból, który odczuwał Darek, gdy brakowało mu taty w dzieciństwie. Stwierdził, że ten kryzys uświadomił mu, jak bardzo zależy mu na tym, aby ich rodzina przetrwała i jak ważnymi osobami są dla niego Ania i Piotruś. Zrozumiał też, że ich kłótnie były tylko wyrazem tego, jak trudno jest poradzić im sobie z lękiem o egzystencję, a nie tego, że nie pasują do siebie charakterami. Postanowił w taki szczery sposób porozmawiać o tym z Anią. I zacząć na nowo razem.

Alicja Krata– mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

(akr/bb)

Więcej na temat małżeństwa:

Źródło artykułu:WP Kobieta
kryzysmałżeństwopara
Komentarze (2)