GwiazdyDbaj o efekt lustrzanego uśmiechu!

Dbaj o efekt lustrzanego uśmiechu!

„Jeśli świt nie wstanie w tobie, nie spodziewaj się słońca od sąsiadów” - mówi przysłowie tybetańskie. Tymczasem najczęściej myślimy odwrotnie. Ulegamy błędnym stereotypom, że to inni ludzie ponoszą odpowiedzialność za nasz nastrój i powinni nam go poprawiać.

Dbaj o efekt lustrzanego uśmiechu!
Źródło zdjęć: © Thinkstock

18.01.2011 | aktual.: 18.01.2011 13:14

„Jeśli świt nie wstanie w tobie, nie spodziewaj się słońca od sąsiadów” - mówi przysłowie tybetańskie. Tymczasem najczęściej myślimy odwrotnie. Ulegamy błędnym stereotypom, że to inni ludzie ponoszą odpowiedzialność za nasz nastrój i powinni nam go poprawiać.

Co więcej najczęściej uważamy, że to inni są winni temu, że czujemy dyskomfort, przeżywamy niewygodne uczucia. Jednocześnie sami na co dzień rzadko uśmiechamy się, jesteśmy oschli, szorstcy, mało życzliwi, skąpimy ludziom wokół serdeczności.

Zdarza się też, że przyjazny komunikat, powitanie, jakiś sympatyczny gest kogoś, szczególnie „obcego”, oceniamy jako niewłaściwe, niestosowne zachowanie. Odwracamy wzrok, reagujemy niechęcią, obojętnością i wycofaniem się z próby nawiązania kontaktu. A przecież tak niewiele trzeba, aby w zwykłych codziennych sytuacjach - w rodzinie, w pracy, w windzie, w sklepie, na przystanku autobusowym, w urzędzie, podczas spaceru z psem - uśmiechnąć się do kogoś, powiedzieć coś sympatycznego, docenić czyjąś pracę czy miły gest.

Zosia pracuje w księgarni – lubi książki, lubi też rozmawiać z klientami, gdy szukają tu pozycji dla siebie. Uwielbia obserwować ludzi w różnych sytuacjach. Doświadcza też sama na co dzień wiele uprzejmości i serdeczności, w pracy i poza nią. Wciąż podkreśla, jak dużo dostaje „prezentów” od osób, które spotyka przypadkowo. Młoda kobieta, której ustąpiła ostatnio miejsca w tramwaju, gdy ta dźwigała torby wypełnione zakupami, sięgnęła ręką do jednej z nich i podarowała jej mandarynkę. Starszy pan, któremu wypełniła formularz na poczcie, oddał jej swój wcześniejszy numerek, więc zyskała dodatkowy kwadrans i nie spóźniła się na spotkanie z narzeczonym.

Nawiązanie kontaktu wzrokowego z daną osobą i uśmiech - do tego zdaniem Zosi nie trzeba wielkiego wysiłku. A świat zaraz wydaje się piękniejszy. Wystarczy tylko o tym pamiętać, zwracać też uwagę na to, o czym myślimy, na czym skupiamy się w ciągu dnia. Jest tyle rzeczy wokół, którymi można się cieszyć. „Do tego wystarczy trochę praktycznego treningu, aby koncentrować się na tym, co przyjemne, co lubimy czy podziwiamy - i efekty są natychmiastowe.” – podkreśla Zosia.

Zrażamy się do tego, aby okazywać życzliwość, gdyż zdarza się, że ludzie są mili i uprzejmi wobec nas tylko wtedy, gdy „czegoś chcą”. Tak czasem rzeczywiście bywa, że bycie grzecznym i miłym jest dla niektórych osób sposobem na zaspokajanie swoich potrzeb, realizację wyłącznie własnych interesów i celów. Gdy człowiek chce być miły wbrew swoim myślom i wewnętrznemu stanowi, staje się klakierem lub pochlebcą, bojąc się prezentować swoje zdanie, być autentycznym i szczerym. Zarówno taka postawa, jak też same dobre maniery i kultura osobista, nie wystarczą, aby odczuwać radość i nieść ją innym.

Sztuczność, manipulacje, niezgodność tego, co mówimy i robimy z tym, co czujemy i myślimy, nie są bowiem sposobami na nawiązanie kontaktu z innymi ludźmi, a raczej działają wprost przeciwnie – jak blokada.

Warto sobie często o tym przypominać, że świt zaczyna się w naszych wnętrzach. Wtedy słońce wstaje też dla tych, którzy znajdują się blisko nas. Zarówno tych, z którymi łączą nas jakieś więzi (rodzina, przyjaciele, zespół w pracy), jak i tych, których spotykamy w życiu na parę tylko chwil, minut, godzin czy dni.

Prawdziwą radość odczuwa się z takiego dawania, które wypływa z serca, gdy obdarowywanie innych przychodzi bez wysiłku i gdy nie oczekuje się niczego w zamian. Wynagrodzenie wtedy też przychodzi samo - ktoś jest miły dla nas, ktoś odpowiada uśmiechem, ktoś odwzajemnia dobre słowo, okazuje serdeczność.

Aby lepiej czuć się samemu ze sobą i z otaczającym światem, nie trzeba więc oczekiwać i wymagać od otoczenia, że to ono będzie nam poprawiało nastrój. Wystarczy zmienić kierunek swoim własnym myślom, skupić się na tych, które są optymistyczne, przyjazne, dobre. Dać przepływać swobodnie przez nasz umył i nie przywiązywać się do tych, które są napastliwe, oceniające, pogrążające.

Uśmiech wewnątrz i na twarzy pojawi się wtedy samoistnie, jak też okazje do jego rozdawania. Warto pamiętać przede wszystkim o tym, aby uczyć się odczuwania radości w wielu sytuacjach dnia codziennego, pielęgnowania dobrych myśli i uczuć, bycia szczęśliwym. Wtedy nie trzeba już specjalnych technik i treningów, aby być miłym, życzliwym i przyjaznym dla innych ludzi. Dobro jest bowiem dzieckiem szczęścia.

Alicja Krata – mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

(akr/bb)

psychologradośćalicja krata
Komentarze (2)