Jak zaakceptować własne doświadczenia?
Na ogół, gdy napotykamy w życiu jakieś trudności, irytuje nas to, że nie umiemy sobie z nimi poradzić. Poruszają nas one bardzo silnie i wywołują trudne stany emocjonalne. Jesteśmy wtedy zwykle rozgoryczeni, wkurzeni, smutni, bezsilni. Często wręcz nie cierpimy siebie.
25.01.2011 | aktual.: 25.01.2011 01:15
Na ogół, gdy napotykamy w życiu jakieś trudności, irytuje nas to, że nie umiemy sobie z nimi poradzić. Poruszają nas one bardzo silnie i wywołują trudne stany emocjonalne. Jesteśmy wtedy zwykle rozgoryczeni, wkurzeni, smutni, bezsilni. Często wręcz nie cierpimy siebie.
Zazwyczaj nie chcemy wtedy przeżywać tego, co przeżywamy. Im bardziej zaprzeczamy naszym uczuciom i chcemy nie doświadczać tego, co się stało, tym więcej powstaje w nas niewygodnych emocji i są one mocniejsze. One z kolei wpływają na nasze myśli, w których osądzamy samych siebie albo otoczenie o to, że tak jest nam ciężko. Robimy wszystko, aby to, co się dzieje, nie działo się.
Postępujemy tak wobec samych siebie, jak w dzieciństwie starali się nam pomóc nasi rodzice. Na przykład gdy było im smutno, przykro, że płyną nam łzy, mówili: „Nie płacz!”. Ta rada jednak nie wpływała na to, że nasz żal, smutek, rozpacz mijały. Wprost przeciwnie – odczuwaliśmy je jeszcze bardziej, a potok łez stawał się coraz większy.
Płacz i niewygodne emocje uciszały się dopiero wtedy, gdy usłyszeliśmy od mamy czy taty: „Ach, boli cię bardzo to twoje stłuczone kolano. Przytul się i wypłacz. Widzę, jak bardzo się wystraszyłaś.” Taki komunikat przynosił dopiero ulgę i ukojenie. Był bowiem pełną akceptacją tego, co się dzieje. Zarówno samej sytuacji, jak i uczuć, które dla niej były znamienne i nie mogły ustać, dopóki nie pozwoliliśmy im w pełni wybrzmieć.
Nasze trudności w dorosłym życiu często nie różnią się od tej sytuacji z dzieciństwa. Podejmujemy najczęściej rozpaczliwe działania, aby uciec od tego, co jest dla nas trudne. Warto więc świadomie uczyć się akceptacji tego, co się dzieje na ten moment. Przeżyć to z wszelkimi konsekwencjami i nie zaprzeczać naszej indywidualnej reakcji, czyli uciążliwym emocjom, myślom, niezaspokojonym potrzebom, niezgodzie na to, co się dzieje.
Akceptacji nie należy mylić jednak z aprobatą, bezczynnością czy przyjmowaniem biernej postawy. Nie oznacza ona bowiem, że rezygnujemy z podejmowania działań, które mogą w przyszłości zmienić nasze niekorzystne zachowania. Akceptacja to zgoda na kontakt ze swoimi emocjami, których nie możemy nie czuć. Dzięki temu możemy je opanować, a potem zastanowić się nad tym, jak chcielibyśmy postępować w przyszłości. Akceptacja pozwala zobaczyć siebie w swojej autentyczności. Pomaga spojrzeć na siebie bez interpretacji, ocen moralnych, osądów, bez włączania wewnętrznego krytyka.
Jak konkretnie uczyć się akceptacji? Gdy już miną najsilniejsze emocje warto usiąść i spokojnie przeanalizować to, co się wydarzyło. Pomóc mogą w tym kolejne kroki:
- Opisz sytuację – nazwij to, co się stało, jakbyś obserwowała/obserwował to okiem kamery. Nie interpretuj, nie oceniaj, tylko skup się na tym, co zobaczyłaś/zobaczyłeś.
- Nazwij swoje emocje, które przeżywałaś/przeżywałeś.
- Zobacz, o czym informują cię przeżywane emocje, o co ci chodziło w tej sytuacji, czego nie miałaś/miałeś, a chciałaś/chciałeś mieć (np. szacunek, możliwość wyrażenia swojego zdania, wysłuchanie z uwagą).
- Pomyśl: Co w tej sytuacji było dla ciebie najgorsze, najtrudniejsze? Z czym trudno jest ci się pogodzić?
- Zauważ: Czy to, czego nie możesz przyjąć w tej sytuacji, już wcześniej w wielu innych okolicznościach Twojego życia należało do rzeczy, których nie lubiłaś/lubiłeś? (często tak właśnie się zdarza).
- Przeanalizuj to, co odkryłaś/odkryłeś, do czego doszłaś/doszedłeś.
- Uświadom sobie, że to wydarzyło się w przeszłości i teraz, w tej chwili, nie masz już na to wpływu. Zauważ, że jest to pewien schemat reakcji, które powtarzają się w Twoim życiu. Zaakceptuj zaistniałe fakty, bez oceniania, osądzania i wydawania na siebie wyroków. Pomyśl, że skupianie się nad przeszłością, przeżywanie poczucia winy czy poczucia krzywdy, pochłania mnóstwo energii, która jest ci teraz potrzebna do rozwiązania problemu w najkorzystniejszy dla ciebie sposób. Powtarzaj to sobie tak długo, aż poczujesz się rozluźniona/rozluźniony i spokojna/spokojny.
Dobrze jest też podzielić się z kimś bliskim przeżytym tak i przeanalizowanym doświadczeniem. Ważne, aby była to osoba życzliwa, która również pracuje w życiu nad własnym rozwojem, rozumie sens i przebieg takiego procesu. Po zaakceptowaniu zaistniałej sytuacji, kiedy osiągnie się spokój wewnętrzny, można dopiero dokonać jej oceny pod kątem zastosowania w przyszłości innych możliwości, podjąć decyzję i konkretne działania. W ten sposób akceptacja staje się pierwszym krokiem, który umożliwia zmiany i własny rozwój.
_* Alicja Krata* – mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki._
(akr/bb)