Seks reklamuje już wszystko
Skojarzenia z seksem pomagają sprzedawać najróżniejsze towary. Liczba tego typu reklam stale rośnie – informują badacze z University of Georgia (USA) po analizie reklam z gazet z ponad 30 lat.
07.06.2012 | aktual.: 08.06.2012 13:04
Skojarzenia z seksem pomagają sprzedawać najróżniejsze towary. Liczba tego typu reklam stale rośnie – informują badacze z University of Georgia (USA) po analizie reklam z gazet z ponad 30 lat.
"Reklamodawcy sięgają po seks, ponieważ bywa on szalenie skuteczny – mówi profesor reklamy i PR z Grady College of Journalism and Mass Communication na University of Georgia, Tom Reichert.
- Seks dobrze sprzedaje, bo przyciąga naszą uwagę. Ludzie są tak uwarunkowani, by zauważać informacje o wydźwięku seksualnym. Takie reklamy nie uchodzą naszej uwadze”.
"Ludzie dość często poddają się obrazom przedstawionym w reklamach – dodaje badacz, cytowany na stronie University of Georgia. - Niektórzy młodzi mężczyźni naprawdę uważają, że kobiety oszaleją na ich punkcie z powodu dezodorantu Axe".
Profesor zauważa jednocześnie, że i wizerunki marek są kształtowane przez wykorzystywane w ich reklamach obrazy i skojarzenia.
„Można by dyskutować, czy bielizna Calvina Kleina albo Victoria's Secret różni się tak naprawdę od Hanes czy Vassarette. A jednak badania sposobu ich postrzegania dowiodły, że właśnie te dwie marki uważane są za "sexy". A właśnie tego chcą niektórzy klienci" - mówi.
Reichert i jego zespół analizował w sumie 3 232 stron reklam, które pojawiły się w latach: 1983, 1993 i 2003 w popularnych czasopismach - "Cosmopolitan", "Redbook", "Esquire", "Playboy", "Newsweek" i "Time". Według nich jedna piąta tych reklam ma wyraźny, seksualny podtekst, który pomaga sprzedawać wszystko, od alkoholu po usługi bankowe. Zjawisko takiej reklamy przybiera na sile. W 1983 r. seksualnie nacechowane reklamy stanowiły 15 proc. W 2003 było ich już 27 proc. – obliczyli naukowcy.
Reklamy podzielono na kategorie zależnie od ubrania wykorzystanych na nich modeli (lub jego braku), jak również fizycznego kontaktu między modelami. Ociekających seksem reklam przybyło najwyraźniej w markach alkoholu, rozrywki i produktów związanych z sektorem urody.
Z badania wynika też, że seks zaprzęgany jest przede wszystkim do sprzedaży produktów kupowanych często i pod wpływem impulsu. "Seks nie jest tak bardzo skuteczny, gdy sprzedajemy produkty nabywane rzadziej i bardziej wyrafinowane, np. usługi bankowe, sprzęt gospodarstwa domowego czy specjalistyczne pojazdy" – tłumaczy badacz. Swoją działalność, produkty i usługi „bez seksu” reklamują z reguły organizacje charytatywne i firmy komputerowe – wynika z badania.
Na reklamach o podtekście seksualnych częściej pojawiają się wizerunki kobiet. Na badanych materiałach z 2003 r. aż 92 proc. reklam produktów „dla urody” przedstawiało modelki. Natomiast wśród prowokacyjnych reklam rynku zdrowia i higieny, na których widać ludzi, kobiety pojawiają się w ponad dwóch trzecich przypadków, mężczyźni w niecałej jednej trzeciej.
Zdaniem Reicherta nowa analiza pokazuje, że "w reklamach alkoholu proporcja reklam o wydźwięku seksualnym wyniosła w roku 2003 mniej więcej jeden do dwóch". „Ale wykorzystywanie seksu w reklamach alkoholu i papierosów jest kwestią etyki" – zaznacza badacz.
Reichert uważa, że erotyczny trend w reklamach sporo mówi o całym współczesnym społeczeństwie. "Dziś trzeba większej niż dawniej dobitności, by przyciągnąć naszą uwagę, i mieć na nas wpływ – tłumaczy. - Na początku XX w. nagie ramiona i kostki modelek pobudzały nas tak samo, jak dziś półnagie modelki. Na własne oczy dostrzegamy zmiany w bezpośrednio seksualnej treści telewizji, filmów kinowych, książek i innych form przekazu, innych niż reklama".
(PAP/ma)