Jak przeciwdziałać seksualizacji dzieci?
Rodzice, szkoła, media - kto i w jakim stopniu odpowiada za zjawisko
seksualizacji dzieci oraz jak temu zjawisku zapobiegać - zastanawiali się uczestnicy
debaty zorganizowanej przez pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbietę Radziszewską.
16.08.2011 | aktual.: 16.08.2011 23:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kto i w jakim stopniu odpowiada za zjawisko seksualizacji dzieci oraz jak temu zjawisku zapobiegać - zastanawiali się uczestnicy debaty zorganizowanej przez pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbietę Radziszewską.
Pełnomocnik rządu podczas cyklicznych spotkań z przedstawicielami organizacji pozarządowych, mediów, policji, ekspertów z dziedziny seksuologii chce opracować działania na rzecz ograniczenia tego zjawiska. Było to pierwsze spotkanie, kolejne ma się odbyć w listopadzie.
Radziszewska podkreśliła, że Polska chce doprowadzić do uchwalenia przez Parlament Europejski rezolucji mówiącej o problematyce sekstingu (wysyłanie swoich nagich zdjęć czy nagrań przez internet lub na telefony komórkowe) i seksualnego wykorzystywania młodych ludzi, a następnie działać na rzecz przygotowania zaleceń Komisji Europejskiej do rozwiązań ogólnoeuropejskich w tej sprawie.
Radziszewska podkreśliła, że seksualizacja dzieci jest zjawiskiem obecnym we wszystkich cywilizowanych krajach. Zaznaczyła, że seks jest wszechobecny w sferze publicznej.
"Ostatnio nikt nie potrafi sprzedać gładzi na ścianę, samochodu, dachu, zareklamować paneli podłogowych bez odwołania się do seksu" - podkreśliła. Dodała, że w Polsce wzrasta przestępczość związana z seksem z udziałem coraz młodszych osób - m.in. wzrasta liczba gwałtów dokonywanych przez niepełnoletnich.
Wymieniła także zjawisko sekstingu; jak zaznaczyła, treści te, gdy trafią do sieci, są wykorzystywane także przez pedofilów. Zwróciła także uwagę, że z sekstingiem związane są szykanowanie przez rówieśników, zastraszanie.
POLECAMY:
Szef Fundacji Kidprotect.pl Jakub Śpiewak zaznaczył, że młodzi obecnie wiedzę dotyczącą seksualności czerpią z pornografii. Podkreślił, że rodzice nie edukują swoich dzieci, a szkoła - jeśli to robi - to w niewłaściwy sposób.
"Brakuje wychowania do seksualności. Weźmy przykład 13-latki, która za 30 złotych sprzedaje swoje intymne zdjęcia. Ona dokonuje kalkulacji biznesowej - w jej mniemaniu robi dobry interes - ocenia, że jej intymność jest mniej warta niż te 30 złotych, które dostaje. Nikt nie nauczył jej wartości, jaką ma intymność" - powiedział Śpiewak.
Ocenił jednocześnie, że nie ma sposobu, by "opanować media, internet". "To, co możemy zrobić, to wyposażyć dzieci w kapitał, który potrafi je chronić: mądrą rodzinę i mądrą szkołę, która uczy mediów" - zaznaczył. Podkreślił także, że należy wzmocnić funkcję wychowawczą szkoły.
Z kolei Krystyna Żytecka z Fundacji Pomoc Kobietom i Dzieciom zwróciła uwagę, że organizacje pozarządowe mają problem w docieraniu do szkół z programami dotyczącymi edukacji seksualnej, gdyż uniemożliwia im to często dyrekcja.
"To do dyrektorów, nauczycieli należałoby najpierw dotrzeć" - dodała. Podkreśliła, że zarządzający placówkami nie chcą przyznać, że może tam dziać się coś niewłaściwego.
Seksuolog Andrzej Komorowski podkreślił, że to dorośli dostarczają dzieciom wzorców zachowań. Zaznaczył, że 80 proc. zdjęć o charakterze pornograficznym w sieci została zamieszczona tam właśnie przez nich. Dodał także, że seksualizacja dzieci związana jest z funkcjonowaniem rodziny, w której zarówno rodzice jak i młodzież poświęcają większość czasu na zarabianie pieniędzy. "Czas na wspólnotę jest minimalny" - podkreślił. Ocenił, także, że w szkołach brakuje edukacji seksualnej.
Podkreślono także, że brakuje rzetelnych badań dotyczących zjawiska seksualizacji dzieci.
(PAP/ma)