Blisko ludzi"Kobiety-resztki" – życie singielek w Chinach

"Kobiety-resztki" – życie singielek w Chinach

Jeśli nie wzięłaś jeszcze ślubu albo nie masz stałego partnera i martwisz się, że rodzina będzie cię męczyć przy świątecznym stole, ciesz się, że nie mieszkasz w Chinach. Tam samotna kobieta powyżej 27 roku życia to „resztka”, która została po odsianiu przez mężczyzn lepszych kandydatek na żony.

"Kobiety-resztki" – życie singielek w Chinach
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

14.12.2011 | aktual.: 15.12.2011 16:43

Jeśli nie wzięłaś jeszcze ślubu albo nie masz stałego partnera i martwisz się, że rodzina będzie cię męczyć przy świątecznym stole, ciesz się, że nie mieszkasz w Chinach. Tam samotna kobieta powyżej 27 roku życia to „resztka”, która została po odsianiu przez mężczyzn lepszych kandydatek na żony. To seksistowskie określenie oraz pogląd, że niezamężna kobieta po trzydziestce to stara panna, rozpowszechnia i popiera rząd chiński.

Jest to o tyle ironiczne, że w 2020 w Chinach brakować może żon dla 24 milionów kawalerów. Od 1977 roku panuje tam polityka jednego dziecka, a według tradycji preferowani są potomkowie płci męskiej. To sprawia, że żeńskie płody poddaje się aborcji, a małe dziewczynki zaniedbuje, ponieważ rodzice po prostu nie chcą mieć córek (Przeczytaj: * Na świecie brakuje 4 milionów kobiet*. Zatem to kobiety powinny stanowić wyższą wartość na rynku matrymonialnym. Jednak w powszechnej opinii tak nie jest.

Określenie „kobieta-resztka”, sheng nu, stosowane jest wobec pracujących zawodowo kobiet z wielkich miast, które osiągnęły wiek 27 lat i nie stanęły jeszcze na ślubnym kobiercu. W 2007 chińskie ministerstwo edukacji dodało je do swojego oficjalnego słownika, a w 2010 Chińska Federacja Kobiet i Chińskie Stowarzyszenie Badań nad Rodziną i Małżeństwem przeprowadziły badania opinii publicznej obejmujące ponad 30 000 osób w 31 prowincjach. Rezultaty były wielokrotnie publikowane w oficjalnych chińskich mediach. Według nich – jak twierdzi amerykański magazyn Ms. – „kobiety-resztki” dzielą się na trzy kategorie.

Pierwsza kategoria to kobiety w wieku od 25 do 27 lat, określane mianem „resztki walczące”, sheng dou shi, które „mają jeszcze odwagę walczyć o partnera”. Status bi sheng ke, „tych, które muszą zatriumfować”, mają singielki w wieku 28 do 30 lat – ich szanse na znalezienie męża są mniejsze nie tylko ze względu na wiek, ale też zaangażowanie w życie zawodowe. Ostatnia grupa to „klasa mistrzowska resztek” (qitian da sheng) – powyżej 35 roku życia, z luksusowymi apartamentami, samochodami i własną firmą.

„Dlaczego ona została kobietą-resztką?” Chińska prasa chętnie powraca do tematu – przykładem może być artykuł poruszający tę tematykę w kontekście „Dnia Singla”, zamieszczony 10.11.2011 na stronie agencji prasowej Xinhua News. Pojawia się w nim stwierdzenie, jakoby „więcej niż 90% badanych mężczyzn stwierdziło, że kobiety powinny wychodzić za mąż przed osiągnięciem 27 roku życia, żeby uniknąć bycia niechcianymi”. Dla Chinek jest to jasny sygnał: aby wyjść za mąż, nie można wymagać zbyt wiele od mężczyzny.

Jakie jest źródło takiej postawy? Można się go prawdopodobnie doszukać w połączeniu patriarchalnej tradycji i współczesnego boomu na rynku nieruchomości. W Chinach droższe nieruchomości rejestrowane są wyłącznie na nazwisko mężczyzny, a rodzice wolą kupić dom lub mieszkanie synowi niż córce. Żeby wejść w posiadanie domu, kobiety muszą niejednokrotnie przelewać swoje fundusze na konto narzeczonego lub męża, a potem oficjalnie i tak nie są jego właścicielkami. New York Times zajął się tym tematem w kwietniu, publikując artykuł o wymaganiach stawianym chińskim kawalerom: muszą oni mianowicie posiadać dom, inaczej kandydatki na żony nie będą nimi zainteresowane. W tekście można wyczuć sugestię, że kobiety polują po prostu na bogactwo. Nie wspomina się natomiast o statusie „kobiety-resztki”, ani fakcie, że nie są traktowane na równi w sferze finansów i na rynku nieruchomości.

Dlaczego chiński rząd zachęca do publikowania materiałów, które piętnują niezamężne kobiety około trzydziestki? Być może powodem jest wspomniana już dysproporcja w ilości kobiet i mężczyzn. Za jakiś czas dziesiątki milionów nieżonatych mężczyzn będzie chciało gdzieś wyżyć swoje frustracje. Może więc rząd próbuje skłonić kobiety do wyjścia za mąż za tych „resztkowych mężczyzn” (sheng nan). Niewykluczone też, że jest to związane z tym, iż bogate, wykształcone panie coraz częściej rezygnują z posiadania potomstwa.

Traktowanie „kobiet-resztek” jak gorszych obywatelek jest więc jedynie pewną strategią polityczną. Prawa demografii są natomiast nieubłagane. Chińskie kobiety prędzej czy później zorientują się, że mogą przebierać wśród kawalerów i… dyktować warunki.

(ada/sr)

POLECAMY:

politykasingielkichiny
Komentarze (61)