Co pokazują nagie feministki z organizacji Femen?
Ukraińska grupa Femen walczy piersiami i nogami. Ale czy nagi biust feministek nie przesłania treści ich przekazu? „Jaki sens mają ich działania? Chcą wypromować jakieś głębsze idee czy siebie?
03.02.2012 | aktual.: 26.09.2018 12:16
Ukraińska grupa Femen walczy piersiami i nogami. Ale czy nagi biust feministek nie przesłania treści ich przekazu? „Jaki sens mają ich działania? Chcą wypromować jakieś głębsze idee czy siebie? Ładne nagie Ukrainki w erotycznych pozach mówią o tym, że na Ukrainie jest za dużo prostytutek. Są doskonałą reklamą seks-turystyki. E tam. Opinia publiczna zainteresuje się raz, drugi, trzeci, czwarty i piąty: gołe baby można dziś oglądać na demonstracji w centrum miasta o 12:00. Który z podnieconych widzów zwróci uwagę na problemy, którymi roznegliżowane kobiety chcą zainteresować szerszą publikę…”
To garść męskich opinii o protestach grupy Femen. Mężczyzn rozeznanych w sytuacji politycznej na Ukrainie, z pro-społecznym zacięciem i bez szowinistycznych zapędów. Jeżeli to oni są docelowymi odbiorcami rozbieranych projektów, te „topless-protesty” raczej mijają się z celem.
Zwalczyć seksizm seksizmem
W czerwcu 2008 roku w Kijowie na placu Niepodległości pojawiły się dziewczyny w strojach kąpielowych. Weszły do fontanny krzycząc „Nie ma wody w kranie – myj się na Majdanie!”. Protestowały w ten sposób przeciwko wyłączaniu ciepłej wody w akademikach w czasie sesji. To było pierwsze wystąpienie grupy Femen.
Później dziewczyny organizowały wiele akcji. Z transparentami „Instytut Prostytucji”, „Zaliczenie – laska za ocenę”, protestowały przeciwko wykorzystywaniu seksualnym studentek przez profesorów. Grupa młodych aktywistek manifestowała topless przeciwko wyszukiwarce Google, która, ich zdaniem, nie filtruje odpowiednio pornograficznych treści (apelowały o wprowadzenie filtrów informujących, że prostytucja i pornografia są nielegalne na Ukrainie). W styczniu 2010 roku z transparentami "Nie sprzedawaj swojego głosu", "Nie bądź dziwką" protestowały przeciwko manipulacjom w wyborach prezydenckich na Ukrainie. A kilka miesięcy później z hasłami „Putinie dotykaj kochankę, a nie Ukrainę”, "Kremlowskim karłom nie damy” wypisanymi na nagich biustach, skrytykowały przyjazd premiera Rosji Władimira Putina do Kijowa. Kilka tygodni temu, w rocznicę sfałszowania wyborów prezydenckich na Białorusi, klika działaczek Femenu protestowało topless pod gmachem KGB w Mińsku. Opowiadały, że po akcji zostały wywiezione do lasu, a tam
grożono im nożem, obcięto włosy i pobito. Oskarżyły o porwanie białoruskie KGB, ale władze w Mińsku zdecydowanie temu zaprzeczyły.
Choć działaczki Femenu protestują w wielu sprawach, poprzez swoje akcje pragną głównie zwrócić uwagę na problemy kobiet żyjących na Ukrainie. Twierdzą, że zdecydowały się demonstrować topless w 2010 roku, gdy ich zdaniem, w tym kraju znikły resztki demokracji. Działania Femenu mają podtekst erotyczny, bo dziewczyny chcą zwalczać seksizm seksizmem.
„Dlatego, że to nie wstyd wyjść i pokazać się nago. To jakby stanowisko obywatelskie. To znaczy, że u nas jeszcze nie doszli do wzajemnego szacunku pod tym względem, że człowiek może realizować siebie w czym zechce. Dlaczego, jeśli kobieta wyszła i pokazuje piersi, to nazywają ją prostytutką? Albo jakoś jeszcze inaczej. Dlaczego? To jest po prostu stanowisko obywatelskie. Protestuję przeciwko czemuś, pokazuję piersi, żeby zwrócić uwagę…” – stwierdziła jedna z działaczek Femenu Anna Dieda, w rozmowie z ukraińskimi dziennikarkami Mariją Majerczyk i Olgą Płachotnik.
Bo seks dobrze się sprzedaje…
„Rok pracowałam w show-biznesie i cały czas ciekawiło mnie, dlaczego działalność organizacji obywatelskich nie jest znana? Nikt nic o niej nie wie. Naprawdę - nikt o niej nic nie wie. A to, że tam Tina Karol (ukraińska piosenkarka) podarła sukienkę – o tym wiedzą wszyscy. I wszystkich to strasznie interesuje. To, że dajmy na to, Ani Lorak (ukraińskiej piosenkarce) spadły majtki, też jest interesujące. Wszystkich to niesłychanie interesuje” – opowiadała założycielka Femenu, Anna Hucoł.
Nagim ciałem i show aktywistki przyciągają media, a za ich pośrednictwem docierają do wielu odbiorców. Postawiły na seks i kontrowersyjność i mają bardzo dobre wyniki. Przy niskim budżecie dziewczyny z Femenu osiągają rozgłos na skalę międzynarodową. Ukraińskie wianki i nagie piersi aktywistek pojawiły się we wszystkich opiniotwórczych światowych mediach. To tylko kilka tytułów: Spiegel, DeutscheWelle, Die Welt, BBC, L’express, France24, Newsweek, Corriere della Sera, La Republica. Jak podają działaczki, wyszukiwarka internetowa Google znajduje około 86 tysięcy wyników dla słowa „FEMEN” pisanego cyrylicą i około 15 tysięcy, gdy wpiszemy je łacinką.
Czy Femen jest ruchem feministycznym?
A może jego przeciwieństwem? Jaki sens mają jego działania, jeśli w ogóle? Na Zachodzie cenione za aktywność i radykalizm, na Ukrainie często przez feministki krytykowane. Dziewczynom z Femenu zarzuca się, że zajmują się jedynie pewną sferą walki o kobiece prawa. Oskarża się je o brak konsekwencji i powierzchowność w działaniu. One jednak nie przejmują się krytyką. Liderki Femenu mówią, że ten ruch nie zajmuje się przejadaniem grantów czy pustymi dyskusjami o feminizmie. Twierdzą, że o tym, czy mówić dyrektor, czy dyrektorka, będzie można dyskutować na Ukrainie dopiero po tym, jak zostaną rozwiązane najważniejsze problemy. Są też działaczki, które uważają, że krytyka pod ich adresem wynika z zazdrości. Bo dziewczyny z Femenu nie wstydzą się otwarcie pokazywać, że są seksowne. Ich zdaniem, wiele kobiet marzy, aby wyglądać tak jak one. Poza tym, jak inne dziewczyny, interesują się modą i kosmetykami, podkreślają swoją kobiecość.
„Mamy prawo być kobietami, mamy prawo być wyzywające, ale to nie znaczy, że trzeba nas uznawać za prostytutki! Kobiety na Ukrainie ubierają się wyzywająco, taka jest kultura i dlatego mówimy, że mamy prawo tak się ubierać. W krajach muzułmańskich kobiety chodzą w burkach, a u nas chodzą w mini, ale to nie znaczy, że ktoś jest prostytutką. Taki mamy bazarowy wygląd” – stwierdziła Anna Hucoł.
Ten wyzywający wygląd wzbudza najwięcej emocji. Na forach internetowych w dyskusjach dotyczących akcji Femenu często organizowane są konkursy- „Wybierz najlepszy biust!”, „Która jest najładniejsza?”. Wypowiedzi mężczyzn na temat aktywistek są utrzymane z reguły w podobnym tonie. „Oprócz gołych cycków z działań ukraińskich feministek nic nie wynika i nie sądzę, żeby wynikło. Feminizm nie polega na publicznym obnażaniu się” „Lepsze to niż Zachodnie feministki - głównie buczo-lesbijki po 50-tce” „Cycki nie są dziś towarem deficytowym”, "Rozbieranie się w celu protestowania nie jest nowe i nie przynosi żadnych skutków poza chwilowym rozgłosem pozbawionym poważania". A dziennikarze tabloidów wieszczą koniec popularności akcji Femenu, gdyż, ich zdaniem, coraz mniej mężczyzn zwraca uwagę na nagie protesty dziewczyn.
„Ukraina to nie burdel”
Przy okazji zbliżających się Euro 2012, Femen już zorganizował protesty pod hasłem „ Ukraina to nie burdel”. Zdaniem działaczek, prostytucja to jeden z najpoważniejszych problemów w tym kraju. Liczbę prostytutek szacuje się na kilkanaście tysięcy, ale organizacje pozarządowe twierdzą, że to zaniżone statystyki. Według sondażu przeprowadzonego przez Femen, ponad 2/3 kobiet w wieku 17 – 22 lat mieszkających w Kijowie spotkało się z propozycjami płatnego seksu od obcokrajowców. Aktywistki opowiadają, że mężczyźni szukają dziewczyn w dyskotekach i klubach. Takie znajomości zaczynają się od kupowania drinków, a czasem kończą się w hotelu. Dziewczyny z Femenu zwracają uwagę na fakt, że kobiety, które uprawiają seks za koktajl, nie rozumieją, że przekraczają cienką granicę, prowadzącą najczęściej na ulicę. Dlatego podczas protestów krzyczą, że co czwarta prostytutka w Europie jest Ukrainką, a ich kraj znajduje się na pierwszym miejscu w Europie pod względem liczby zachorowań na AIDS.
W ciągu najbliższych miesięcy można spodziewać się wzmożonej aktywności działaczek Femenu, bo dziewczyny przewidują, że przy okazji europejskich mistrzostw w piłce nożnej liczba seks-turystów na Ukrainie znacznie wzrośnie.
(mo/sr)