Blisko ludziKolęda w pandemii. Nie zawsze przestrzega się obostrzeń

Kolęda w pandemii. Nie zawsze przestrzega się obostrzeń

Proboszcz nie miał maseczki, kiedy chodził po kolędzie
Proboszcz nie miał maseczki, kiedy chodził po kolędzie
Źródło zdjęć: © Getty Images
Agnieszka Mazur-Puchała
23.01.2021 14:55

W jednej z parafii ksiądz chodził po kolędzie bez maseczki. Odwiedzał przede wszystkim seniorów, bo to oni statystycznie częściej są osobami wierzącymi i praktykującymi. Kiedy wnuczka jednej z kobiet spytała, czy ksiądz ma negatywny test na COVID-19, została zablokowana przez parafię w mediach społecznościowych.

W Polsce w związku z obostrzeniami wprowadzanymi przez rząd bankrutują biznesy, a ludzie tracą pracę. Nie działają hotele, stoki narciarskie, galerie handlowe, puby, kina. Klasy IV – VIII, szkoły średnie i szkoły wyższe nadal uczą się zdalnie. Wszystko po to, by zmniejszyć liczbę zakażeń COVID-19. Coraz częściej słyszy się jednak o duchownych, którzy ignorują sytuację pandemiczną.

"Dlaczego odwiedza ksiądz nasze Babcie i Dziadków po kolędzie bez maseczki?"

W parafii NMP Królowej Polski w Głuszycy (woj. dolnośląskie) proboszcz chodził po kolędzie bez maseczki. Odwiedził też babcię pani Patrycji. Kobieta była tym faktem tak bardzo oburzona, że zdecydowała się poruszyć temat na facebookowym profilu parafii.

- Chciałam zapytać księdza proboszcza, dlaczego odwiedza ksiądz nasze Babcie i Dziadków po kolędzie bez maseczki? – napisała kobieta. – Naraża ksiądz ich życie i zdrowie! Czy zależy księdzu na kolejnych sakramentach dla nich? Bo nie umiem sobie tego inaczej wytłumaczyć…

Parafia odpowiedziała, że ksiądz nie musi nosić maseczki, co może udowodnić zaświadczeniem lekarskim. Pani Patrycja spytała, czy ma również negatywny test na COVID-19. Po tej wiadomości kobieta została zablokowana przez parafię. Kobieta zdecydowała się upublicznić sprawę w mediach społecznościowych.

Trudne czasy dla Kościoła

Obecnie w kościele może przebywać jeden wierny na 15 mkw. W praktyce podczas mszy nadal gromadzą się tłumy. Zdarza się, że księża sami zachęcają wiernych do gromadzenia się w świątyni. W jednym z rzeszowskich kościołów na mszy przebywało 70 osób, przy limicie zaledwie 15. Jedna z wiernych zadzwoniła wtedy na policję, jednak nie doczekała się interwencji. W tym samym okresie, czyli na początku stycznia, funkcjonariusze przeprowadzali kontrole w restauracjach otwierających się pomimo obostrzeń. Ten brak spójności w działaniu szeroko komentowali wzburzeni internauci.

Źródło artykułu:WP Kobieta