"Kościół w końcu za to zapłaci". Ofiary księży-pedofilów o słowach Rydzyka
– Siedzi grono ministrów, rzecznik praw dziecka i nikt nie wypowie ani słowa. Był tam biskup Wiesław Śmigiel. To z nim rozmawiałem o mojej sprawie. Wtedy płakał, a teraz klaszcze – mówi w rozmowie z WP Kobieta Mariusz Milewski, ofiara księdza-pedofila.
O. Tadeusz Rydzyk podczas urodzin Radia Maryja nazwał biskupa Edwarda Janiaka "współczesnym męczennikiem mediów". Kontrowersyjny duchowny wypowiedział też słowa, które ofiarom pedofilów w Kościele wydają się okrutnym żartem: "To, że ksiądz zgrzeszył, no zgrzeszył. A kto nie ma pokus? Niech się pokaże". Zdaniem Rydzyka trwa nagonka na polski Kościół, który teraz trzęsie się przez oskarżenia o pedofilię.
"Bili brawo człowiekowi, który broni księży pedofilów"
Katarzyna miała 12 lat, kiedy ksiądz zaczął ją regularnie gwałcić. Jej koszmar trwał przez dwa lata. Sąd udowodnił, że ksiądz Roman B. kilkadziesiąt razy zmusił ją do stosunku płciowego. Kiedy dziewczynka zaszła w ciążę, duchowny nakazał jej dokonanie aborcji. Stwierdził, że nie chce "mieć bachora". Dziś Katarzyna jest już dorosłą kobietą. Jej oprawca został skazany na osiem lat więzienia (jednak wyszedł po czterech latach, na dodatek pozostał księdzem). Katarzynie po latach batalii udało się wywalczyć milionowe odszkodowanie oraz rentę od Towarzystwa Chrystusowego. Do dziś prowadzi stronę na Facebooku, na której ofiary księży-pedofilów mogą znaleźć wsparcie.
Dla Katarzyny słowa o. Tadeusza Rydzyka były jak policzek.
– To, co mogliśmy zobaczyć i usłyszeć z ust o. Tadeusza Rydzyka pokazuje, w jakim miejscu się nadal znajdujemy – mówi Katarzyna w rozmowie z WP Kobieta. –  W miejscu, w którym ofiara nie liczy się dla niektórych członków Kościoła katolickiego i władzy. Nikt słowem nie wspomniał o pokrzywdzonych. Zgromadzeni, wraz z ministrem sprawiedliwości i rzecznikiem praw dziecka, bili brawo człowiekowi, który broni księży pedofilów i mówi, że przecież to tylko pokusa, a nie zbrodnia. Nie, to jest zbrodnia! Zbrodnia na najmniejszych, na dzieciach, które powinny być chronione i darzone opieką, a w naszym kraju nie są. Są traktowane jak niebyt i skazywane na ostracyzm.
– Słysząc te słowa i widząc nie bezczynność polityków, a ich poklask, czułam ból – przyznaje. – Po raz kolejny zadaje się pokrzywdzonym cierpienie. A co z tymi ofiarami, które jeszcze nie znalazły w sobie siły, aby zawalczyć i ujawnić swoją krzywdę? Jak po takich słowach mają znaleźć w sobie tę odwagę, kiedy widzą, jak Kościół wraz z państwem stoi przeciwko nim?
"Kościół w końcu za to zapłaci"
Mariusz Milewski jako ośmioletni chłopiec chciał zostać księdzem. Trafił jednak pod skrzydła duchownego, który wykorzystał jego wiarę, niewinność, a także sytuację rodzinną. Mariusz przez dziewięć lat był wykorzystywany seksualnie. Od chwili, kiedy zdecydował się o tym powiedzieć, czuje się jak człowiek wyklęty. Jak sam przyznaje, gdybyśmy żyli w czasach inkwizycji, on w Toruniu byłby pierwszą osobą do spalenia na stosie. Dlatego, że odważył się głośno powiedzieć o krzywdzie, która go spotkała.
Po wysłuchaniu wypowiedzi o. Rydzyka na temat księży-pedofilów przez chwilę był przekonany, że została ona zmanipulowana. Przesłuchał więc całe nagranie, by się upewnić, jaka jest prawda.
– Te słowa były poniżające. Siedzi grono ministrów, rzecznik praw dziecka i nikt nie wypowie ani słowa – mówi w rozmowie z WP Kobieta. – Był tam biskup Wiesław Śmigiel. To z nim rozmawiałem o mojej sprawie. Wtedy płakał, a teraz klaszcze. Rydzyk pogardliwie mówi o "filmidłach", a ja się pytam, jak przez niego czują się ofiary, które wystąpiły w tych filmach? O to nikt nie pyta.
O. Rydzyk nazwał biskupa Edwarda Janiaka "męczennikiem mediów". Milewski zwraca uwagę, że duchowny został zawieszony przez samego Franciszka.
– To była decyzja papieża – mówi. – A Rydzyk twierdzi, że ci, którzy wierzą w jego winy to osoby chore psychicznie. Dla Kościoła katolickiego w Polsce słowa papieża powinny być wyznacznikiem do głoszenia ewangelii. Franciszek mówi, że trzeba o ofiary dbać, odsuwa też kardynałów-pedofilów od stanowisk. A Rydzyk mówi, że to nienormalne.
Zdaniem Milewskiego ofiary księży to dla polskiego Kościoła złoczyńcy, którzy chcą tylko wyłudzać pieniądze.
Zobacz również: Monika Jaruzelska prosi o finansowe wsparcie. Czy ostatnie miesiące aż tak mocno nadszarpnęły jej finansami?
– Oddałbym wszystkie pieniądze, żeby cofnąć czas – przyznaje Milewski. – Żebym znów miał osiem lat i nigdy nie spotkał księdza, który mnie skrzywdził. Jeśli ktoś może tak zrobić, to wtedy ja od Kościoła będę potrzebował tylko słowa "przepraszam". Ale tak się nie da. I żadne zadośćuczynienia nie zrekompensują nawet w 1 proc. tego, co straciłem. Dziewięć lat koszmaru z księdzem, kilkanaście lat walki o sprawiedliwość, stracone dzieciństwo i młodość. To zostało mi zabrane i nikt mi tego nie zwróci.
Milewski uważa, że zamiatanie problemu pod dywan obróci się przeciwko Kościołowi.
– Myślę, że Kościół w końcu za to zapłaci – przyznaje. – Rydzyk może sobie pluć na ofiary, ale to już nic nie da. Uciszanie nas i osób, które próbują nam pomóc, nie jest dobrym rozwiązaniem. Spójrzmy na Irlandię czy Stany Zjednoczone. Tam kościoły zaczęły świecić pustkami, bo ludzie zobaczyli obłudę kleru. U nas też tak będzie.
Mariusz Milewski zbiera na pomoc psychologiczną. Zbiórkę na ten cel można wspomóc tutaj.