Myślała, że poznała ideał. Gdy zobaczyła jego byłą, przejrzała na oczy

Myślała, że poznała ideał. Gdy zobaczyła jego byłą, przejrzała na oczy

Związki "na pocieszenie" zwykle nie prowadzą do szczęśliwego zakończenia
Związki "na pocieszenie" zwykle nie prowadzą do szczęśliwego zakończenia
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Ihar Ulashchyk
24.02.2024 15:30, aktualizacja: 25.02.2024 14:58

Katarzyna przez lata wchodziła w kolejne związki, a Agata nie sądziła, że wciąż tęskni za byłym i nieświadomie skrzywdziła innego chłopaka. Obydwie po czasie zdały sobie sprawę, że za szybko weszły w nową relację.

Agata (imię zmienione - red.) pracuje w jednej z krakowskich korporacji. Tomka, byłego chłopaka, poznała na swojej studniówce. Każdy był z kim innym, jednak od razu wpadli sobie w oko - i gdy spotkali się na kolejnej imprezie, sprawy potoczyły się błyskawicznie.

- Byliśmy w tym samym wieku, połączyły nas emocje związane z maturą, potem z rekrutacją na studia. Zdecydowaliśmy się wyjechać do jednego miasta, jednak nie zamieszkaliśmy razem, bo rodzice się nie zgodzili. Spotykaliśmy się często, nocowaliśmy na zmianę w wynajmowanych mieszkaniach, wszystko razem robiliśmy "po raz pierwszy" - wylicza.

Choć wydawało jej się, że związek rozwija się w jednoznacznym kierunku, a po obronie prac licencjackich planowali razem zamieszkać, nagle Tomek się wycofał i postanowił wyjechać na studia magisterskie do innego miasta.

- Przyznaję, w tamtym momencie zawalił mi się świat. Jednak byłam zbyt dumna, żeby sama przed sobą się przyznać, jak bardzo mnie to dotknęło. Koleżanki szybko zaczęły wyciągać mnie na imprezy, a ja postanowiłam z tego skorzystać i szalałam jak nigdy wcześniej - wyznała Agata.

Nieprzepracowane emocje

W wirze imprez Agata poznała Łukasza, z którym - jak sama przyznaje - całkiem przyjemnie spędzała czas. Sądziła, że jest gotowa na nową relację, zaczęli się oficjalnie spotykać.

- Wtedy poważnie myślałam, że z tego coś może być. Wszystko zmieniło się, gdy na urodzinach koleżanki ze studiów pojawił się Tomek. Towarzyszyła mu nowa dziewczyna i widać było, że są w sobie zakochani. Choć ponownie wyparłam emocje i starałam się skupić na swoim związku, nie mogłam przestać śledzić w sieci Tomka i jego partnerki - mówi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Pewnie nie zauważyłabym swojej małej obsesji, gdyby nie Łukasz, który pewnego dnia po prostu ze mną zerwał. I miał rację, bo nie zasłużył na bycie kimś, kto podświadomie stał się plasterkiem na ranę, jaką pozostawił Tomek - przyznaje Agata, która od kilku miesięcy skupia się na pracy i studiach magisterskich. - Może za jakiś czas, jak serio przestanę sprawdzać, co u Tomka, odważę się na nowy związek - komentuje.

Powtarzanie tego samego schematu

Praktycznie bez przerw, od 19. roku życia, w kolejne związki wchodziła Katarzyna. Obecnie ma 31 lat i od prawie dwóch lat jest sama.

- Dopiero po ponad roku terapii zdałam sobie sprawę, że nie przepracowałam ani jednego związku. Wchodziłam w nie z jakiegoś lęku przed samotnością, a każdego partnera porównywałam do byłego. Najbardziej zablokowana emocjonalnie byłam ze względu na chłopaka, z którym przez pięć lat tak się schodziliśmy i rozchodziliśmy - wspomina.

- Zdałam sobie sprawę, że straciłam wiele szans. Jak człowiek sam nie wie, czego szuka, to nie do końca zdaje sobie sprawę, że w kółko odtwarza ten sam schemat, angażując się w to, co wydaje się znajome, nawet jeśli nie jest dobre. A pierwsze etapy relacji to zawsze sielanka. Dopiero potem się okazuje, że ludzie nie mają ze sobą nic wspólnego - wyznaje.

"Chciałam wierzyć"

Gdy Anna poznała Maćka, sądziła, że w końcu trafił jej się mężczyzna idealny.

- Poznaliśmy się przez aplikację randkową, miło się pisało. Zignorowałam wszelkie możliwe "red flagi" i chyba chciałam uwierzyć, że po poprzednim, toksycznym związku spotkałam miłość życia - mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Relacja rozwijała się bardzo szybko, a Maciek zaczął nalegać na kolejne kroki.

- Przyjeżdżał do mnie codziennie, zostawał na noc, gotował, zostawiał liściki w skrzynce, kupował mi kosmetyki, ubrania, w których miało mi być do twarzy. Złapałam "zadyszkę", ale zauroczona stwierdziłam, że to nic, co mi szkodzi, może faktycznie jak odrobinę się dostosuję to sprawię mu przyjemność - wspomina.

- W pewnym momencie coś mnie tknęło i sprawdziłam na Instagramie konto jego byłej dziewczyny. Mówił o niej źle, ale jak prześledziłam jej zdjęcia, zobaczyłam, że zabiera mnie w miejsca, w których ona lubi spędzać czas, sukienki, które od niego dostałam, były bardzo podobne do tych, które ona nosiła i zrozumiałam, skąd się wzięła sugestia, że ładnie wyglądałabym w krótkich włosach. Nie muszę chyba mówić, kto miał taką fryzurę - dodaje Anna.

Choć przez pewien czas Maciek protestował, pisał i błagał Annę o kolejną szansę, kobieta nie zdecydowała się na taki krok. - Po kilku tygodniach zobaczyłam go w restauracji z nową dziewczyną. Jak się pewnie domyślasz, miała krótkie włosy i wlepiał w nią zakochany wzrok dokładnie tak samo, jak we mnie. A ja wciąż staram się nie czuć gorsza - podsumowuje.

Lęk przed samotnością

Tomasz Żółtak - psycholog i psychoterapeuta młodzieży, dorosłych i par z kliniki PsychoMedic w Warszawie, w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że zachowanie osób, które szybko angażują się w kolejny związek, nie dając sobie czasu na żałobę po zakończonej relacji, wynika z wielu czynników.

- Może to być chęć zemsty na poprzednim partnerze czy partnerce i manifestowanie tego, jak sobie świetnie radzę. Istnieje jednak grupa pacjentów, którym po prostu trudno wytrzymać bez romantycznej relacji, a nieustanna potrzeba bycia z kimś, wynika z lęku przed samotnością. I jeśli ten lęk zaczyna dominować, aby go uspokoić, takie osoby szukają kogokolwiek, byle tylko był obok, nawet jeśli nie czują, że z tą osobą chciałyby spędzić najbliższe lata - tłumaczy ekspert.

Zauważa też, że osoby te zwykle są skłonne do refleksji dopiero w czasie psychoterapii, choć zdarzają się pacjenci, którzy szukają pomocy, gdy orientują się, że od kilku lub kilkunastu lat zawsze są w związkach.

Długofalowe skutki dla "pocieszyciela"

Pytany o to, jak rozpoznać, że weszliśmy w kolejny związek zbyt szybko, terapeuta zwraca uwagę na pojawiające się wtedy duże oczekiwania w stosunku do nowego partnera lub partnerki, którym te osoby nie są w stanie sprostać.

- Czerwona lampka powinna się zapalić w głowie, gdy zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nie jesteśmy w relacji z nową osobą, tylko z wyobrażeniem o niej, stworzoną w głowie iluzją. Zdarza się, że ta iluzja zbudowana jest w oparciu o poprzedniego partnera – zaznacza.

- Niestety osoby szybko wchodzące w kolejne związki często zapominają, że jeśli nie przepracuje się poprzedniej relacji w głowie i w sercu, szczególnie jeśli została zakończona wbrew woli, nowego partnera lub partnerkę można potraktować przedmiotowo. A to z kolei, jeśli relacja nie przerodzi się w nic trwałego, może odbić się na zdrowiu i poczuciu własnej wartości tych osób, szczególnie gdy zrozumieją, że były jedynie "pocieszeniem" – mówi.

Jak zaznacza psychoterapeuta – skutki dla takich osób mogą być długofalowe, ponieważ oprócz zachwiania poczucia własnej wartości, "pocieszyciele" mogą się zmagać również z brakiem zaufania i potrzebą nadmiernej kontroli w kolejnych tworzonych przez nich związkach. 

- To naturalne, ponieważ nasze umysły nie dają się oszukać i następnym razem są bardziej czujne. Osoby skrzywdzone w ten sposób, często stają się też zdystansowane wobec nowych znajomości. Warto wtedy dać sobie czas, by przepracować negatywne emocje, a w nowej relacji jasno zakomunikować, że ma się wynikające z bagażu doświadczeń problemy z zaufaniem - mówi.

Szansa czy definitywne rozstanie?

Tomasz Żółtak zwraca uwagę, że istnieją pewne sygnały, które mogą świadczyć o tym, że partner traktuje nas, jako pocieszenie.

- To wspomniana już przeze mnie duża liczba oczekiwań, kierowanych w naszą stronę, niewspółmierna do tego, kim jesteśmy i jak się prezentujemy. Jeśli więc czujemy dużą, nieadekwatną presję ze strony partnera, która postępuje mimo prób jej powstrzymania, to może być sygnał, że ta osoba nie chce być z nami, tylko z kimś innym, być może poprzednim partnerem lub partnerką - wylicza.

Nie ma jednak jednej recepty na to, jak sobie poradzić w takiej sytuacji.

- Zawsze warto rozmawiać, szczególnie jeśli tworzy się relacje i zainwestowało się w nią jakieś emocje. Te rozmowy mogą być jednak bardzo trudne, zwłaszcza gdy ktoś jest świeżo po rozstaniu i tak naprawdę nie przeżył procesu żałoby po poprzednim związku. Warto też pamiętać, że nawet jeśli zdecydujemy się na kontynuację relacji, żałoba drugiej strony przez pewien czas wciąż będzie się toczyć - komentuje psychoterapeuta.

- Jeśli jednak, mimo rozmów i deklaracji o chęci pracy nad relacją, nie ma poprawy jej jakości i wciąż mamy poczucie, że partner żyje jedynie wyobrażeniem o nas, warto pomyśleć, czy jest sens dalej inwestować emocje i czas w taki związek - podsumowuje Tomasz Żółtak.

Tekst napisała Joanna Bercal-Lorenc, dziennikarka Wirtualnej Polski.

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta