GwiazdyMaja Ostaszewska o śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy. Skomentowała to jednym słowem

Maja Ostaszewska o śmierci 37‑letniej Agnieszki z Częstochowy. Skomentowała to jednym słowem

Maja Ostaszewska o śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy
Maja Ostaszewska o śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy
Źródło zdjęć: © East News, Facebook
26.01.2022 16:43

Maja Ostaszewska postanowiła odnieść się w mediach społecznościowych do tragicznej śmierci ciężarnej pacjentki z Częstochowy, 37-letniej Agnieszki. Aktorka i aktywistka skomentowała to jednym słowem, a dodane przez nią trzy kropki oznaczają, że jest zdruzgotana tym, co dzieje się w kraju.

Tragiczną śmiercią 37-letniej Agnieszki z Częstochowy, która była w ciąży bliźniaczej, żyje aktualnie cała Polska. Kobieta trafiła do szpitala z powodu złego samopoczucia. 23 grudnia zmarł jeden z płodów, a lekarze czekali następnie tydzień, aż to samo stanie się z drugim z nich. W tym czasie stan 37-latki znacznie się pogarszał. Zmarła 25 stycznia. Według wyników badań prawdopodobnie zachorowała na sepsę. Osierociła troje dzieci.

Maja Ostaszewska o śmierci 37-latki z Częstochowy

Maja Ostaszewska już niejednokrotnie angażowała się w sprawy społeczne oraz sprawy kobiet. W swoich oficjalnych mediach społecznościowych odniosła się więc do śmierci Agnieszki z Częstochowy, komentując to wyłącznie jednym słowem i trzema kropkami.

"Polska..." - napisała aktorka i aktywistka na swoim profilu na Facebooku.

Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny komentuje

W ciągu ostatniej doby w sieci pojawiło się wiele komentarzy aktywistek i działaczek. Dyrektorka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Krystyna Kacpura wyznała, że miała nadzieję, że po śmierci Izabeli z Pszczyny nastąpi jakakolwiek poprawa. Niestety.

- To jest sytuacja tragiczna. Okrutne prawo zbiera swoje żniwa. Nie jest to pierwsza taka sprawa, ponieważ wcześniej była Izabela z Pszczyny, a ile tak naprawdę było takich przypadków, tego nie wiemy. Do nas, do Federy, zgłaszają się kobiety, w podobnej sytuacji i wszystkim staramy się pomóc. Kobiety zastanawiają się i pytają nas, kto pierwszy umrze, czy płód, czy one, a może równocześnie. W Częstochowie miałyśmy już jedną sprawę. Kobiecie odeszły wody, lecz wypisano ją ze szpitala i polecono jej, żeby sama w domu monitorowała stan płodu i ewentualnie zgłosiła się do placówki ponownie. Po prostu ryzykuje się życiem kobiety w imię płodu, który bardzo często nie ma szans na przeżycie - powiedziała Kacpura w rozmowie z WP Kobieta.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.