Blisko ludziMarzena Domaros była pierwszą skandalistką III RP. Ślad po niej po prostu zaginął

Marzena Domaros była pierwszą skandalistką III RP. Ślad po niej po prostu zaginął

Anastazja P.
Anastazja P.
WOJTEK RZAZEWSKI
Aleksandra Sokołowska
02.01.2022 11:29

Marzena Domaros, czyli Anastazja Potocka jest autorką "Erotycznych immunitetów", które osadzone są w scenerii polskiego Sejmu. Właśnie ta książka na początku lat 90. wstrząsnęła opinią publiczną. Zanim trafiła na rynek, okazało się, że autorka jest oszustką, której poszukuje prokuratura. Media szybko okrzyknęły ją pierwszą skandalistką III RP. Co się stało z Domaros? Jej kariera skończyła się tak szybko, jak zaczęła, a kobieta wiedzie dziś życie z dala od mediów i polityki. Tylko nie wiadomo gdzie.

Początkowo podawała się za hrabiankę, później ujawniła, że wcale nią nie jest, a pracuje jako dziennikarka i korespondentka w Sejmie. To też okazało się kłamstwem, bo szybko wyszło na jaw, że nie ma akredytacji, ani dziennikarskiego wykształcenia. Marzena Domaros co chwilę zaskakiwała faktami związanymi z jej życiem i pracą zawodową.

Teksty za zapłatę

Marzena Domaros urodziła się na Pomorzu. Uczyła się w liceum w Starogardzie Gdańskim i to właśnie ze szkołą wyjechała na wymianę do Francji. Choć ta wycieczka trwała tylko dwa tygodnie, to nie przeszkodziło Domaros podawać później, że wychowała się w tym kraju. Studiów w Gdańsku nie skończyła, ale dość szybko zaczęła pracę w mediach.

W gdańskiej redakcji "Wieczoru Wybrzeża" wpadła na pomysł, że będzie oferować przedsiębiorcom teksty w gazecie w zamian za zapłatę.

"Korzystając z zamieszania wywołanego remontem redakcji, ukradła pieczątkę służbową i ileś tam firmowych druków. I chodziła z nimi od restauratora do restauratora, zawierając umowy na teksty sponsorowane. Zwykle na 20 mln ówczesnych złotych. I brała z góry zaliczkę w wysokości 2 mln zł. Teksty oczywiście nie powstawały" - opowiadał dziennikarz i ghostwriter książki "Pamiętnik Anastazji P. Erotyczne immunitety" Jerzy Skoczylas w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Tak zbierała materiał

W 1992 roku zjawiła się w Warszawie jako dziennikarka paryskiego "Le Figaro". Tak naprawdę nigdy w nim nie pracowała. Sfałszowała swoje dokumenty. Przedstawiała się wtedy jako hrabianka Anastazja Potocka, twierdziła, że jest nieślubną córką hrabiego Potockiego i byłą żoną Bogusława Lindy. Zdobyła akredytację prasową do Sejmu i zaczęła pojawiać się w politycznym towarzystwie.

Każdy polityk zgadzał się na wywiad z francuską dziennikarką, a z autoryzacjami rozmów nie było problemów, podobno często odbywały się w hotelowych pokojach, a nawet domach i mieszkaniach polityków. Marzena Domaros wiedziała, jak sprawić, żeby ją zauważono. Podobno do pracy przychodziła w żakiecie zapiętym na jeden guzik, który założony był na gołe ciało. Tak właśnie zbierała materiał do swojej książki...

Jesienią 1992 roku na rynku pojawiła się jej skandaliczna publikacja. "Pamiętnik Anastazji P. Erotyczne immunitety" wstrząsnęły opinią publiczną, sprzedały się w bardzo szybkim tempie, a dzięki książce niektórzy Polacy dowiedzieli się, co oznacza słowo immunitet. 400 tys. sprzedanych książek uważała za swój sukces. I z pewnością tak było. Opowieści zredagował wyżej wspominany Jerzy Skoczylas.

O tym, co opisuje Domaros w książce mówili wszyscy w kraju. Było pikantnie, a wspominani politycy z pewnością nie chcieli, żeby te rewelacje ujrzały dzienne światło. W książce można było wyczytać, że Aleksander Kwaśniewski ma problemy z alkoholem. "Autorka" oceniła też łóżkową przygodę z politykiem.

"Nie było to imponujące przeżycie, wszystko trwało krótko, za krótko" - podsumowała. Leszka Millera opisała tak: "w łóżku nie wykazywał się szczególną inwencją". A Stefana Niesiołowskiego, który później ją za to pozwał i proces wygrał, opisała jako "psychopatycznego erotomana". Twierdziła, że miał jej zaproponować trójkąt z Kwaśniewskim. Wicemarszałka Andrzeja Kerna oskarżyła o gwałt.

Marzena Domaros
Marzena Domaros WOJTEK RZAZEWSKI

"Seks, wóda i ploty"

Marzena Domaros historiami opisanymi w książce wywołała skandal. O polskiej polityce wypowiadała się źle. "Brud, ruja i sromota. Nawet nie macie pojęcia, co oni przed wami ukrywają. Nigdy się nie domyślicie, jakimi są hipokrytami. Na co dzień będą wam opowiadać o wartościach, a rzucą się bez wahania na kawałek dekoltu" – podsumowała. O politykach wprost pisała "większość myśli tylko o tym, żeby się napić i popiep...ć. Seks, wóda i ploty".

Bez ogródek stwierdziła też w swojej książce: "Każdą najbrzydszą babę wystarczyłoby wpuścić do Sejmu na 24 godziny, a wyleczono by ją z kompleksów do końca życia. Tam jest taka atmosfera, że właściwie wszystko, co nie jest mężczyzną, jest do przewalenia".

Domaros miała wtedy swoje pięć minut. Wydała książkę, "Anastazja P. raz jeszcze" i nagrała "Oczy Stefana". Chciała też zostać posłanką na Sejm RP II kadencji.

Ślad po niej po prostu zaginął

Kulisy powstawania pamiętnika Anastazji P. zaczęły wychodzić na jaw nieco później. Miały one powstać na zamówienie Jerzego Urbana. A co stało się później z samą Domaros? Ślad po niej zaginął.

Jej córkę Nadzieję wychowywali rodzice kobiety w Gdańsku, a ponoć jedyną osobą, która ma z nią kontakt, jest jej siostra. Od lat odmawia komentarza w sprawie Marzeny. Mówi się, że Domaros zmieniła nazwisko i wyjechała z kraju. Ślad po niej po prostu zaginął.

Źródło artykułu:WP Kobieta