Blisko ludziChoroba psychiczna u mężczyzn. "Uważałem, że na kozetce lądują kobiety, które chcą się wygadać i że to nic nie daje"

Choroba psychiczna u mężczyzn. "Uważałem, że na kozetce lądują kobiety, które chcą się wygadać i że to nic nie daje"

Mężczyźni mają depresję coraz częściej
Mężczyźni mają depresję coraz częściej
Źródło zdjęć: © Getty Images
Anna Podlaska
23.03.2021 15:27

– Moja druga połówka próbowała o mnie walczyć, bezskutecznie. W najtrudniejszym etapie choroby była przy mnie mama, która przynosiła mi jedzenie, jak tygodniami leżałem w łóżku. Nie miałem sił, aby wstać – opowiada Krzysztof Rogowski, u którego zdiagnozowano chorobę afektywną dwubiegunową.

Choroba afektywna dwubiegunowa (CHAD) należy do nawracających zaburzeń nastroju. Osoby nią dotknięte zmagają się z wywołanymi tym zaburzeniem zmianami samopoczucia - ich nastrój jest znacznie obniżony, kiedy doświadczają stanów depresyjnych, albo znacznie podwyższony, kiedy pojawia się epizod manii.

Choroba ta ujawnia się najczęściej w sytuacji stresowej, którą może być zarówno np. utrata bliskiej osoby, jak i awans zawodowy. Stanisław Pużyński, autor książki "Zaburzenia afektywne dwubiegunowe" wyjaśnia, że 10-15 proc. pacjentów z CHAD popełnia samobójstwo. U osób z nieleczoną chorobą ryzyko popełnienia samobójstwa jest 6 razy większe niż u osób przyjmujących leki stabilizujące nastrój, dlatego tak ważne jest podjęcie odpowiedniej terapii i przestrzeganie zaleceń lekarza. Tacy pacjenci nie muszą rezygnować z pracy czy innych aktywności, które podczas epizodów choroby mogą być utrudnione.

Anna Podlaska, WP Kobieta: Załamanie psychiczne, przeciążenie pracą i ogromna odpowiedzialność doprowadziły twojego ojca do śmierci. Popełnił samobójstwo, nie otrzymał na czas pomocy. Jakiś czas później epizody depresyjne pojawiły się u ciebie. Otrzymałeś wsparcie od bliskich?

Krzysztof Rogowski, edukator i członek zarządu Fundacji eFkropka, asystent zdrowienia, przedsiębiorca i Koordynator Komitetu Organizacyjnego Kongres Zdrowia Psychicznego: Moja druga połówka próbowała o mnie walczyć, ale na koniec mój związek się rozpadł. Będąc w depresji, odrzucałem pomoc, nie widziałem wyjścia z sytuacji, miałem wrażenie, że ograniczają mnie cztery ściany. Z perspektywy czasu wiem, że było wiele rozwiązań, które wówczas mogłyby mi pomóc.

W najtrudniejszym etapie choroby była przy mnie mama, która przynosiła mi jedzenie, jak tygodniami leżałem w łóżku i nie miałem sił, aby wstać. Ona była dla mnie wsparciem, namawiała do tego, aby działać, ale robiła to delikatnie, nienachalnie. Z kolei od znajomych słyszałem: "Jesteś facetem, więc to ogarniesz", "Rusz się, to pokonasz chorobę", "To nic takiego, dasz sobie z tym radę", "Jak będziesz tylko leżał, to nic samo się za ciebie nie zrobi", "Nie użalaj się nad sobą, zawsze byłeś silny". Nie dotykało mnie to. Wiem natomiast, że mężczyźni często spotykają się z twierdzeniem, że depresja to nie choroba, że to jest wymysł.

Z jaką chorobą przychodzi ci się mierzyć?

Mam diagnozę choroby afektywnej dwubiegunowej. Lekarz postawił ją po trzymiesięcznej hospitalizacji. Zrobił to na podstawie moich opowieści - historii życiowej i genetycznych predyspozycji. Mój tata miał bardzo silne manie i depresję. Mania to stan podwyższonego nastroju, kiedy chorujący czuje masę energii, siły i "może wszystko". To również stan zaburzonego krytycyzmu, kiedy nie widzimy, że nasze działania mogą przynieść negatywne skutki.

Co dokładnie zadziało się w twoim życiu, że choroba się ujawniła?

Podobnie jak tata żyłem pracą. Tak byłem nauczony. On wracał do domu z biura, czytał monitory rządowe, rozporządzenia, nie odpoczywał. Zachorował, kiedy dostał awans na wiceministra finansów. W ciągu paru miesięcy choroba eksplodowała. Odebrał sobie życie, kiedy miałem 21 lat.

Co się przyczyniło do mojej depresji? Nie poradziłem sobie z jego samobójstwem, nie przeszedłem żałoby w odpowiednim momencie. Ważne dla mnie było wówczas, aby zadbać o mamę, która totalnie się załamała. Bratu urodził się syn, ja wziąłem na siebie sprawy rodzinne, np. spadkowe. Mi się wydawało, że powinienem sam o wszystko zadbać. Kiedy kilka lat później moje życie zawodowe zaczęło się sypać, nie sięgnąłem po pomoc i wsparcie. Odezwały się też demony przeszłości.

Kilka lat po samobójstwie taty popadłeś w spiralę długów.

Już jako osiemnastolatek prowadziłem własną działalność. Bardzo dobrze mi szło. Potem zainwestowałem w dodatkowy biznes. Ze znajomymi otworzyliśmy sieć sklepów w galeriach handlowych. To nam nie wypaliło, mój wspólnik zmarł nagle w wieku 43 lat. Ja popadłem w pierwsze długi, zacząłem odczuwać pierwszy duży stres. Kolejne pomysły i działania miały pomóc mi i współpracownikom wyjść z impasu, ale ich realizacja przyczyniała się do coraz większych kłopotów finansowych.

Zawsze spłacałem zobowiązania regularnie, a nagle brakowało mi na zapłacenie raty. Ponieważ miałem duże obroty w firmie, banki chętnie udzielały mi pożyczek. Zaciągałem kolejne kredyty i wpadłem w ich spiralę. Nie umiałem się przyznać przed samym sobą, że coś mi nie wychodzi. Myślałem, że jak upadnie moja firma, to moje życie się skończy, więc nieudolnie próbowałem ją ratować. Taka sytuacja trwała przez kilka lat. Ostatni biznesowy pomysł pogrążył mnie zupełnie, doprowadził do wielomilionowych strat.

Czym objawiała się twoja choroba?

Miałem trudności z zasypianiem, bo nadmiernie wieczorami rozmyślałem o problemach. To, co dawniej było dla mnie ważne, np. składanie na czas dokumentów księgowych, przestawało mieć znaczenie.

Następnie przyszła apatia, podenerwowanie, zmniejszone libido, spadek samooceny. Dużą trudność stanowiły rozmowy przez telefon. W końcu zacząłem ich unikać. W głębokiej depresji wyłączyłem telefon na około dwa tygodnie.

Dominuje przekonanie, że mężczyźni nie lubią się przyznawać do poczucia słabości, lub poszukiwać pomocy u innych – uważają, że powinni polegać tylko na sobie. 

Czułem, że potrzebuję wsparcia, ale z drugiej strony uważałem, że na kozetce lądują kobiety, aby się wygadać, że to nic nie daje. To był stereotyp, który we mnie tkwił. Nie potrafiłem się otworzyć, nie umiałem prosić o pomoc. Wydawało mi się, że powinienem radzić sobie z problemami sam. Teraz wiem, że jakbym wcześniej zgłosił się na terapię, byłbym w stanie uniknąć tak ogromnego kryzysu.

Jak wyglądała twoja terapia i droga do zdrowia?

Przy pierwszych problemach w firmie zaczęły się u mnie epizody depresyjne. Za pierwszym razem sięgnąłem po pomoc, ale z niej zrezygnowałem, gdy tylko lepiej się poczułem.

Później trafiłem na właściwą terapię, która trwała 5 lat i okazała się skuteczna. Minęły jednak aż dwa lata, zanim się otworzyłem. Kluczowym momentem było to, jak się rozpłakałem i opowiedziałem o tacie i jego samobójstwie. Psychoterapeutka skomentowała wówczas: "to teraz zaczynamy kluczowe leczenie". Terapia była jednym z najlepszych doświadczeń, jakie mnie spotkały.

Po trzecim roku terapii psychoterapeutka zapytała, czy nie chciałbym pomóc w organizacji Kongresu Zdrowia Psychicznego, który ma na celu reformę polskiej psychiatrii osób dorosłych oraz dzieci i młodzieży. Tak zetknąłem się z Fundacją eFkropka, głównym organizatorem wydarzenia. Odnalazłem się w działaniach na rzecz innych, co daje mi niesamowitą siłę.

Nadal masz niespłacone kredyty, jak sobie z tym radzisz?

Żyję z długami już 11 lat. Niektóre są przedawnione, banki pozbyły się ich na rzecz różnych firm. Teraz zarabiam najniższą krajową, jeśli uda mi się gdzieś dorobić, to zabiera to komornik.

Najgorsze było dla mnie to, że tych kredytów w bankach udzielały mi osoby, które znałem, z którymi przez lata współpracowałem. Bałem się, że pomyślą, że je oszukałem, że wyłudziłem te pieniądze. Z perspektywy wiem, że to było irracjonalne myślenie, banki są zabezpieczone na takie wypadki.

Co myśli człowiek będący w kryzysie psychicznym?

Myśli, że już go nic nie czeka. Można się jednak odnaleźć w różnych sytuacjach życiowych i wyjść z najgorszych problemów, ale też trzeba dać sobie czas. Myślę, że mi było potrzebne to długotrwałe leżenie w łóżku, bo mój organizm był wycieńczony. Wszystko wymaga czasu. Tu pojawia się wątek akceptacji społecznej. Kryzys nie oznacza słabości. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna mają prawo go przeżywać. Jak się z tego człowiek podniesie, to często wstaje silniejszy niż wcześniej.

Jaka jest twoja rzeczywistość? Bierzesz leki?

Bardzo ważne jest dla mnie dbanie o higienę psychiczną. Odpowiednia długość i jakość snu, ruch, odpowiedni czas na odpoczynek, kontakt z przyjaciółmi, relacje z bliskimi. Wsparcie moje drugiej połówki, z którą jestem od sześciu lat jest bardzo cenne. Ogromną moc dają mi działania prospołeczne, praca w Fundacji eFkropka, możliwość działań i realny wpływ na rzecz zmian w polskiej psychiatrii.

Odnośnie leków, przyjmuję tzw. stabilizatory nastroju, które pomagają utrzymać remisję choroby - stan względnej równowagi pomiędzy depresją a manią. Jestem pod opieką lekarza, obecnie nie korzystam ze stałej terapii.

Misją Fundacji eFkropka jest zapobieganie izolacji osób po kryzysie zdrowia psychicznego, przeciwdziałanie ich stygmatyzacji i przełamywanie stereotypów związanych z chorobami psychicznymi.

W naszym kraju jest wiele możliwości korzystania z bezpłatnej pomocy psychologicznej. Żeby dowiedzieć się, gdzie w swojej okolicy można uzyskać pomoc psychologa, można skontaktować się z telefonem zaufania (m.in. 116 123, 116 111) lub lokalnym ośrodkiem pomocy społecznej, poradnią zdrowia psychicznego.

Antydepresyjny Telefon Zaufania Fundacji Itaka (22 654-40-41) – działa sześć dni w tygodniu (z wyjątkiem sobót). Konsultantami przy tym telefonie są zazwyczaj psychologowie zajmujący się leczeniem depresji; poradnia telefoniczna dla osób w kryzysie emocjonalnym (116 123) – telefon zaufania dla osób, które znajdują się w kryzysie emocjonalnym. Poradnia działa w godzinach 14.00-22.00 przez 7 dni w tygodniu. Korzystanie z tego telefonu jest bezpłatne i anonimowe.

Stowarzyszenie Profilaktyki Depresji Iskra – organizacja zajmująca się pomocą osobom chorym na depresję oraz ich rodzinom. W ramach poradni działa telefon zaufania (022 665 39 77), czynny w piątki w godzinach 13.00-16.00.