Blisko ludziNazwisko dziecka. Muszą się tłumaczyć, że naprawdę są mamami

Nazwisko dziecka. Muszą się tłumaczyć, że naprawdę są mamami

Nazwisko dziecka. Muszą się tłumaczyć, że naprawdę są mamami
Źródło zdjęć: © 123RF
Paulina Brzozowska
27.09.2019 13:16, aktualizacja: 27.09.2019 14:22

Beata na lotnisku ma problem za każdym razem. Elwira dwa dni wakacji spędziła przy kontroli celnej. Monika nie mogła wyrazić zgody na operację synka. Łączy je jedno. Ich dzieci nie noszą tego samego nazwiska co one.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wybór nazwiska dziecka był prosty. Najczęściej maluch dostawał nazwisko ojca, niezależnie od tego, jak nazywała się matka. Dzisiaj kombinacji jest znacznie więcej. Dzieci noszą nazwiska dwuczłonowe, panieńskie matki albo nazwisko jej nowego partnera. Niestety tak duża różnorodność może wywoływać problemy.

Blokada na lotnisku

Beata mieszka w Polsce, ale większość jej rodziny wyprowadziła się do Anglii. Podczas podróży do Wielkiej Brytanii, 36-latka ma problem z przewożeniem swojego dziecka za granicę. Dlaczego? Z powodu niezgodności nazwisk. – Ja po ślubie zostałam przy swoim panieńskim. Syn nosi nazwisko męża. Na lotniskach wielokrotnie miałam problem z tym, że moje dziecko nie nazywa się tak jak ja. Prawie za każdym razem, kiedy lecę do UK, celnicy potrzebują ode mnie aktu urodzenia dziecka, żeby sprawdzić, czy na pewno jestem jego matką. To jakiś obłęd – komentuje Beata.

Zobacz też: Rozwód tuż po ślubie? Kobiety boją się odejść, chociaż zostały zdradzone

48 godzin czekania

W podobnej sytuacji znalazła się w tym roku Elwira, która chciała zabrać dzieci na wakacje do Chorwacji. Niestety 2 dni z planowanych 7 spędziła na lotnisku. – Miałam taką sytuację w Austrii. Czekaliśmy na przesiadkę do Chorwacji. Przyszło do sprawdzania naszych dokumentów i kart pokładowych przed wejściem do samolotu. Nie wpuszczono nas, bo moje dzieci mają inne nazwisko niż moje. Żadne słowne poręczenia nie pomagały – tłumaczy kobieta.

Pracownicy lotniska pozwolili jej opuścić port lotniczy i ruszyć w dalszą drogę dopiero po 48 godzinach. – Moja rodzina musiała przesłać mi kurierem na lotnisko kopię aktów urodzenia syna i córki. Dopiero kiedy dotarły do nas dokumenty, mogliśmy ruszyć w dalszą drogę. Dzieciaki spały na kurtkach rozłożonych na ławkach, a ja musiałam im wytłumaczyć, czemu pani z lotniska nie rozumie, że jestem ich mamą. Całe wakacje miałam zepsute. Teraz cały czas mam akty urodzenia dzieci w portfelu – dodaje Elwira.

Każda chwila się liczy

Nie tylko podczas podróżowania mogą pojawić się problemy z rozbieżnością nazwiska dziecka i matki. Monika nieprzyjemną sytuację przeżyła w szpitalu, kiedy konieczna była operacja jej syna. – Krzyś spadł z wieży na placu zabaw i złamał nóżkę. Było to złamanie otwarte, więc konieczne było operacyjne złożenie kości. Lekarz nie chciał jednak przyjąć mojej zgody na wykonanie zabiegu. Tylko dlatego, że mam inne nazwisko, bo nie zmieniałam go po ślubie – wyjaśnia 31-letnia mama.

Zabieg został przeprowadzony dopiero wtedy, kiedy ojciec Krzysia pojawił się w szpitalu i złożył podpis na dokumentach. – Musiałam wyciągać męża z pracy, żeby przyjechał na izbę przyjęć i wydał zgodę na leczenie. To było upokarzające – opowiada wstrząśnięta Monika.

Artykuł 88

Zgodnie z artykułem 88. kodeksu rodzinnego dziecko nosi nazwisko zgodne z oświadczeniem, jakie jego rodzice złożyli po jego narodzinach w Urzędzie Stanu Cywilnego. Może być to nazwisko ojca, panieńskie matki lub dwuczłonowe nazwisko, łączące dwa powyższe. – Hipotetycznie polskie prawo nie powinno robić "pod górkę" rodzicom, którzy mają inne nazwisko niż dziecko. Jednak w erze rodzicielskich batalii, porwań i handlu ludźmi są urzędnicy, którzy chcą dopełnić wszystkich formalności i wolą wyjaśnić nieścisłości, żeby chronić dziecko – tłumaczy mecenas Elżbieta Cichy, prawniczka specjalizująca się w prawie cywilnym i rodzinnym.

Ekspertka dodaje również, że kraje znajdujące się poza strefą Schengen wymagają od rodziców dostosowania się do praw panujących na ich terytorium. W wielu z nich inne nazwisko matki i dziecka jest powodem do podejrzeń. – Jest tak chociażby w Wielkiej Brytanii, Chorwacji, USA czy Kanadzie – mówi.

– Żeby uniknąć nieprzyjemności na lotniskach, w urzędach, czy w placówkach zdrowotnych można wykorzystać jedno z dwóch rozwiązań. Albo nosić przy sobie kopię aktu urodzenia dziecka, który potwierdza nasze pokrewieństwo, albo wyrobić dziecku tymczasowy dowód osobisty lub paszport. W tego typu dokumencie podane jest nazwisko panieńskie matki, co potwierdza jej związek z dzieckiem. Jeśli jednak matka przyjęła nazwisko drugiego męża, a dziecko zostało przy nazwisku jej pierwszego partnera, dowód osobisty lub paszport nie wystarczy. Tutaj rozwiązaniem jest akt urodzenia lub dokument notarialny, w którym ojciec dziecka zezwala na jego pobyt za granicą albo przeprowadzenie leczenia – dodaje mecenas Cichy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta