Namówiła męża, by przyjął jej nazwisko. Otoczenie przyjęło to inaczej, niż się spodziewali
Każdego roku w Polsce zawartych zostaje prawie 200 tys. związków małżeńskich – co oznacza prawie 200 tys. dylematów, jak nazywać się po ślubie. Według tradycji to kobieta zwykle przyjmuje nazwisko męża. Ale przybywa kobiet, które mówią temu "pas". I zostają przy swoim nazwisku albo… przekazują je mężowi.
Pod koniec sierpnia Magdalena Wałęsa, córka Lecha Wałęsy, wyszła za mąż za radnego i właściciela pizzerii Lecha Kaźmierczyka. Kobieta po ślubie nie zmieniła nazwiska. Zrobił to jej mąż. Zmiana oznacza, że gdański radny nazywa się teraz… Lech Wałęsa. W jednym z wywiadów wyznał, że "otrzymał taką propozycję od żony, to był zaszczyt, Lech Wałęsa wyraził zgodę". W ten sposób został Lechem Wałęsą juniorem.
Prezent dla teścia
Ta niecodzienna decyzja, wnioskując po komentarzach internautów, spotkała się głównie z niezrozumieniem. – W naszej kulturze jest raczej przyjęte, że to żona przyjmuje nazwisko męża. Zdarzają się oczywiście mężczyźni, którzy zmieniają po ślubie nazwisko na żony, jednak w większości przypadków nie jest to traktowane jako coś normalnego. Często spotykają się oni z drwinami ze strony swoich bliskich i niezrozumieniem; wręcz przypisuje im się bycie tzw. pantoflem i oskarża o brak męskości – mówi psycholog Agata Pajączkowska z poradni Psychowskazówka.
O tym, jak to jest, dobrze wie Marek, który po ślubie przyjął nazwisko swojej żony Agnieszki. – Mój tata to człowiek bardzo przywiązany do swojego nazwiska. Jest zasadniczy i wyznaje konserwatywne wartości. Nie doczekał się syna – urodziły mu się dwie córki. Wychodziłam za mąż jako ta druga. Tata bardzo ubolewał, że wygasa nasze nazwisko, że nie będzie już ono przekazywane dalej – opowiada Agnieszka.
Zobacz też: Sygnał pokazujący, że związek nie ma szans. Psycholożka przestrzega
Wtedy dowiedziała się, że według polskiego prawa to mężczyzna równie dobrze może przyjąć nazwisko żony. – Dało mi to do myślenia. Wahałam się, ale złożyłam taką propozycję Markowi, zwłaszcza, że jego nazwisko do najpiękniejszych nie należało.
Początkowo Marek nie chciał o tym słyszeć. Ale potem zaczął się zastanawiać, szczególnie że jego nazwisko nastręczało mu w życiu sporo trudności i wywoływało drwiące uśmiechy. W końcu Marek uznał, że nie ma nic do stracenia, a wręcz może zrobić przyjemność przyszłej żonie i teściowi. Ostatecznie zdecydował, że będzie nosił nazwisko żony, zwłaszcza że ma czterech braci. – Na początku Marek od nikogo nie usłyszał, że fajnie, dobry pomysł itd. Wszyscy, zwłaszcza koledzy, dziwili się albo go krytykowali. Nikt nie potrafił zrozumieć tej decyzji – przyznaje Agnieszka.
Na szczęście młodzi małżonkowie nie przejmują się krytyką. – Czasem ktoś mnie jeszcze zapyta, dlaczego nie zmieniłam nazwiska po ślubie, albo Marka, skąd pomysł, by to on przyjął moje nazwisko. Nauczyliśmy się nie wchodzić w dyskusję i mówimy krótko, że taką podjęliśmy decyzję.
Wykształcenie a kwestia nazwiska
Psycholog Agata Pajączkowska tłumaczy, że powody, dla których mężczyźni przyjmują nazwisko żony, mogą być różne. Na przykład nazwisko żony jest dla nich atrakcyjniejsze albo bardziej znane (szef kuchni Wojciech Modest Amaro, z domu Basiura, przyjął nazwisko byłej żony). Bywa także, że kobieta nie chce przyjąć nazwiska męża.
Amerykańscy uczeni postanowili sprawdzić, kim są mężczyźni przyjmujący nazwisko żony. Badania, których wyniki opublikowano w specjalistycznym magazynie "Journal of Family Issues", mogą zadziwiać. Okazuje się bowiem, że bardziej skłonni przyjąć nazwisko żony są mężczyźni z gorszym wykształceniem – największy odsetek panów, którzy zmienili nazwisko, zauważono wśród mężczyzn, którzy nie ukończyli szkoły średniej. Wśród badanych, którzy posiadali wyższy stopień naukowy, nazwiska po ślubie nie zmienił żaden.
Podobne badania przeprowadzono wśród kobiet. Te również wykazały, że panie mogące pochwalić się dorobkiem zawodowym, lepiej wykształcone i starsze częściej podejmują decyzję o zatrzymaniu swojego panieńskiego nazwiska. – Mimo to społeczeństwo oczekuje od kobiet, a nie od mężczyzn, zmiany nazwiska – zauważyła autorka badań prof. Emily Fitzgibbons Shafer z Uniwersytetu Stanowego w Portland.
Na przekór męskiej dominacji
– Należy pamiętać, że w kulturach, w których panuje patriarchat, przyjęcie nazwiska żony jest czymś dziwnym i niespotykanym, co może budzić krytykę i brak zrozumienia – nie kryje psycholog Agata Pajączkowska.
Mimo to coraz więcej Polek wyłamuje się z patriarchatu i nie zmienia nazwiska po ślubie. Magdalena to dziennikarka z dorobkiem. Po ślubie postanowiła zostać przy swoim nazwisku, bo gdyby zdecydowała się na podwójne, miałaby bardzo długie nazwisko, szczególnie przy czterosylabowym imieniu. – Teść wybaczył mi dopiero po dwudziestu latach – mówi Magda. Bo o ile mąż jakoś się z tym pogodził, to teść miał do niej żal. Mimo to zdania nie zmieniła. Raz podjętej decyzji nie żałowała nigdy.
Również Małgosia postanowiła nie zmieniać nazwiska, bo gdyby przyjęła to po mężu, nazywałaby się jak bardzo znana aktorka. – Nie chciałam tego, więc zostałam przy swoim. Podwójne brzmiałoby absurdalnie.
Ciekawe badania w tym zakresie przeprowadziła prof. Rachael D. Robnett z Uniwersytetu Nevada, która odkryła, że gdy kobieta po ślubie nie zmienia nazwiska, ich partnerzy postrzegani są jako mniej męscy i mający mniejszy wpływ na decyzje podejmowane w związku.
Polskie prawo pod względem zmiany nazwiska po ślubie daje sporą dowolność – z zastrzeżeniem, że nowe nazwisko może być maksymalnie dwuczłonowe. Oznacza to, że również mężczyzna może nosić podwójne nazwisko. Tak zrobił jeden z najbogatszych Polaków Zygmunt Solorz-Żak, który nazwisko zmieniał dwukrotnie. Najpierw, po ślubie z Iloną Solorz, zrezygnował ze swojego rodowego nazwiska Krok. Następnie, po poślubieniu Małgorzaty Żak, zdecydował się na podwójne. To małżeństwo też nie przetrwało.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl