Blisko ludziNie chciano zdiagnozować jej w Polsce, więc pojechała na badania do Niemiec. Historia nauczycielki, która przeszła udar

Nie chciano zdiagnozować jej w Polsce, więc pojechała na badania do Niemiec. Historia nauczycielki, która przeszła udar

Leczenie udaru
Leczenie udaru
Źródło zdjęć: © Pixabay
04.12.2020 19:04, aktualizacja: 02.03.2022 17:46

Nauczycielka z Końskich, Alla Pobereżna, latem 2018 r. przeszła udar. Do teraz ma problemy ze zdrowiem. Przez wiele miesięcy próbowała się dostać na leczenie w szpitalach w Polsce. Bezskutecznie. W połowie października założyła zbiórkę na hospitalizację w prywatnej klinice w Berlinie. Dziś odpowiednio zdiagnozowana, wraca do zdrowia.

Nauczycielka po przebytym udarze, nie mogła dostać się do szpitala w Polsce. Wszechobecny ostatnio koronawirus stanowił poważny problem w podjęciu odpowiedniego leczenia w kraju. W połowie października znalazła klinikę w Niemczech. Napisała maila. W odpowiedzi poinformowano, że mogą ją zdiagnozować, jednak jest to kosztowne, ponieważ placówka jest prywatna. Wtedy kobieta na jednym z portali charytatywnych założyła zbiórkę.

Musiała się przełamać, żeby poprosić o pomoc

Nauczycielka potrzebowała szybko mieć 50 tys. złotych. Sama nie dałaby rady uzbierać takich pieniędzy. Czuła, że jak nie zacznie się leczyć, to może nie przeżyć. To ją zmotywowało.

Na stronie zbiórki napisała : "Cześć, mam, ok. 15 tysięcy, ale potrzebuję 50. Część dadzą mi rodzice - około czterech tysięcy. I to wszystko. Mam niesprzedawalny samochód, kredyt i jestem w potrzebie". W krótkim czasie pieniądze były zebrane. Alla Pobereżna mogła wyjechać na leczenie do Niemiec.

Szybko zdiagnozowano chorobę i rozpoczęto leczenie

Po kilku dniach spędzonych w klinice w Berlinie, kobiecie postawiono odpowiednią diagnozę i ustalono dalszy sposób leczenia jej dolegliwości. Pobyt okazał się tańszy niż przypuszczano, a po wykonaniu wszystkich niezbędnych badań, nauczycielka pomału wraca do normalnego życia.

Dziś twierdzi, że cudem dla niej jest to, że tak szybko udało się zebrać potrzebne pieniądze i że ktoś chciał ją zdiagnozować. Jest wdzięczna, że w dobie wielkiej niepewności o tzw. jutro, ludzie potrafili przejąć się jej chorobą i że wreszcie po ponad 2 latach dano jej szansę na normalne życie.

Źródło artykułu:WP Kobieta