Blisko ludziNiedopasowanie biologiczne a życie seksualne. "Najprościej jest powiedzieć, że problem leży w anatomii"

Niedopasowanie biologiczne a życie seksualne. "Najprościej jest powiedzieć, że problem leży w anatomii"

Czy niedopasowanie seksualne jest zawsze niedopasowaniem biologicznym?
Czy niedopasowanie seksualne jest zawsze niedopasowaniem biologicznym?
Źródło zdjęć: © Getty Images
Aleksandra Lewandowska
13.08.2022 16:56

Kłócą się, poddają, a nawet rozstają, bo "nie pasują do siebie pod względem biologicznym". Czy faktycznie mają rację? Czy problem z niedopasowaniem jest nie do pokonania? - Myślę, że problem związany z niedopasowaniem seksualnym wynika przede wszystkim z problemów komunikacyjnych w seksie. Nie umiemy rozmawiać, bo nikt nas tego nie nauczył. Nie mówimy o swoich potrzebach, boimy się rozmawiać o przyjemnościach - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Agata Stola, seksuolożka i psychoterapeutka.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Czy niedopasowanie seksualne jest zawsze niedopasowaniem biologicznym?

Agata Stola, seksuolożka i psychoterapeutka: Warto zacząć od tego, czym jest niedopasowanie biologiczne i czy w ogóle coś takiego faktycznie istnieje. Myślę, że lepiej jest rozdzielić to na konkretne obszary, które mają wpływ na doświadczanie tego niedopasowania. Podczas zajęć z edukacji seksualnej, które prowadzę z młodzieżą, najczęściej pojawiają się pytania o różnice anatomiczne.

Na przykład?

Czy penis może być zbyt duży dla waginy. Czy duży penis może uniemożliwić stosunek. Czy wtedy seks zawsze będzie bolesny i niesatysfakcjonujący.

I co pani odpowiada?

Tłumaczę, że na jakość seksu ma wpływ bardzo wiele czynników psychicznych, emocjonalnych i fizycznych. Wielkość penisa rzadko jest faktycznym powodem niedopasowania w seksie, a nawet jeśli faktycznie powoduje to trudność, to można w taki sposób dobrać pozycje seksualne, żeby sobie z nią poradzić. Dużo częściej, jeżeli w trakcie seksu pojawia się ból, trzeba przeprowadzić szczegółową diagnostykę. Jest wiele przyczyn takiego stanu rzeczy, zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn.

Jakie konkretnie?

U kobiet może to być pochwica, dyspareunia lub wulwodynia. Utrudniają one lub całkowicie uniemożliwią penetrację. Pochwica to zaburzenie seksualne, polegające na mimowolnym skurczu waginy przy próbie wprowadzenia do niej penisa, palca lub zabawki erotycznej. Taki skurcz może też pojawić np. w czasie wizyty ginekologicznej. Dyspareunia charakteryzuje się odczuwaniem bólu w czasie penetracji. Ból w tym przypadku związany jest bezpośrednio z seksem. Więc, w przeciwieństwie do pochwicy, dochodzi do penetracji i to w jej trakcie pojawia się ból. A wulwodynia to zaburzenie seksualne, wskutek którego osoba odczuwa chroniczny ból wulwy lub jej części. Może to być świąd, pieczenie, kłucie czy suchość. Przyczyną bólu u kobiet może być również endometrioza, czyli występowanie błony śluzowej macicy poza jej jamą. Choroba, która wciąż budzi więcej pytań niż odpowiedzi. I tutaj pojawi się mój apel do kobiet, aby badały się pod tym kątem, bo w tym przypadku ból podczas stosunku może przyspieszyć diagnozę i leczenie.

Jeżeli chodzi o mężczyzn – najczęstszym zaburzeniem jest u nich trudność w utrzymaniu erekcji. Mężczyźni wstydzą się tego problemu, w związku z czym często szukają wymówek, unikają kontaktu seksualnego z partnerką, nie tłumacząc dlaczego. Trudno im się przyznać do zaburzeń erekcji, w wyniku czego ich partnerki czują się często odrzucone, nieatrakcyjne.

Czyli powodów jest wiele, ale problemu szukamy najczęściej w anatomii.

Najprościej jest powiedzieć, że problem leży w anatomii. "On, ona do mnie nie pasuje", więc muszę szukać kogoś dla mnie lepszego. To pokazuje, jak bardzo brakuje nam w Polsce edukacji seksualnej, ogólnej wiedzy o seksualności i dysfunkcjach seksualnych.

A Polacy szukają tej wiedzy? Pojawiają się w gabinetach seksuologów?

Pojawiają, ale najczęściej są to osoby bardzo uświadomione, wykształcone, otwarte na temat seksualności. Istnieje duża niechęć w rozmowie o tematach intymnych. Nawet w kwestii badań ginekologicznych jest dużo oporu. Towarzyszy nam "narodowy wstyd" związany z seksualnością.

Boimy się rozmów na temat seksu.

Boimy się swojej seksualności, bo jesteśmy uczeni, że to coś złego, zagrażającego. Kiedy pary pojawiają się w moim gabinecie, najczęściej przychodzą z problemem związanym z wygaśnięciem pożądania. Dopiero później, kiedy przechodzimy do tematu seksu, okazuje się np., że dla kobiety był on bolesny, ale nigdy nie mówiła o tym partnerowi. Tak naprawdę nigdy nie rozmawiali o tym, co sprawia im przyjemność, a co nie. Które pozycje wolą, a które im nie odpowiadają.

Drugim najczęstszym tematem jest libido. Ochota na seks u kobiet i u mężczyzn jest bardzo różna i to jest zrozumiałe, szczególnie w przypadku, kiedy osoby w relacji prowadzą inny tryb życia, inaczej działa ich zegar biologiczny. Preferowanie innych godzin współżycia to nie koniec świata dla relacji, ale trzeba się komunikować, żeby się dogadać. Mężczyźni bywają zaskoczeni, że u kobiet ochota na seks jest zależna od cyklu miesiączkowego.

Czyli wszystko sprowadza się jak zwykle do rozmowy.

Tak. Myślę, że problem związany z niedopasowaniem seksualnym wynika przede wszystkim z problemów komunikacyjnych w seksie. Nie umiemy rozmawiać, bo nikt nas tego nie nauczył. Nie mówimy o swoich potrzebach, boimy się rozmawiać o przyjemnościach. Pokutuje patriarchalne podejście do sprawy. Osoby wierzące mają jeszcze dodatkową trudność, bo seks w religii katolickiej sprowadza się głównie do prokreacji, a nie przyjemności. Z tego też względu pojawia blokada, wstyd, wyrzuty sumienia.

Weźmy np. masturbację. Samo powiedzenie partnerowi czy partnerce o tym, że "mam ochotę się masturbować" jest dla wielu osób nieosiągalne. A jeżeli występują różnice w libido, bardzo dobrym pomysłem jest wyrównanie tego właśnie poprzez masturbację. Może być uczestnicząca, z zaangażowaniem osoby o mniejszych potrzebach seksualnych. Ale to trzeba przegadać, ustalić, gdzie się w swoich potrzebach spotykamy.

Rozmawiałam z jedną z kobiet, która powiedziała mi: "Seks nie wychodził nam na maksa. W ogóle na siebie nie działaliśmy". Sądzi pani, że to też przez brak rozmowy?

Pytanie czy tak było zawsze, czy może zdarzyło się coś takiego w tej relacji, że para przestała na siebie działać. Czy kiedyś byli dla siebie atrakcyjni seksualnie? Jak angażowali się w tę relację? Zdarza się przecież tak, że ludzie wiążą się ze sobą nie z pobudek seksualnych, a romantycznych. Trzeba na to spojrzeć z różnych perspektyw. Mogą to też być osoby aseksualne.

Wiele par rezygnuje jednak z szukania przyczyny i po prostu się rozstaje.

Tylko czy spisanie relacji na straty z powodu tego, że seks nam nie wychodzi, ma sens? Jeśli zależy nam na sobie, mamy wartościową relację, to problem z seksem można rozwiązać. Wymaga to otwartej głowy i zapału do pracy, ale wszystko jest w zasięgu rąk. Tylko trzeba tego chcieć, a nie zrzucać winę na siebie nawzajem, co też ma miejsce w gabinetach.

Jeżeli czujemy w relacji, że seks nie jest do końca taki, jakiego byśmy chcieli, trzeba zrobić wszystko, aby jednak był. Trzeba się za niego wziąć, zrobić dobrą diagnozę seksuologiczną i zacząć wprowadzać plan naprawczy.

Mówi pani o zrzucaniu winy. Któraś ze stron robi to częściej, czy to zależy od sytuacji w związku?

To zależy od sytuacji w związku. Ale zazwyczaj te przepychanki w seksie są odbiciem przepychanek w codziennym życiu. Odmawianie seksu to często żale, trudności, pretensje spoza sypialni. Czy któraś płeć odmawia częściej? Nie generalizowałabym, aczkolwiek, spotkałam się już kilkukrotnie na różnych konferencjach ze stwierdzeniem, że kiedyś to kobiety "bolała głowa", a teraz dużo częściej zaczyna ona "boleć" mężczyzn.

Z czego to wynika?

Myślę, że z postępującego równouprawnienia. I z tego akurat trzeba się cieszyć. Kobiety stają się bardziej odważne, częściej mówią o swoich potrzebach w seksie. Ich oczekiwania są większe. Są bardziej wymagające niż jeszcze kilkanaście lat temu.

Uważa pani, że wypracowanie tego problemu jest zawsze możliwe?

Seks jest obszarem życia, nad którym również trzeba pracować. Poznać się, dopasować. To nie przypadek, że są pary z długim stażem, które mimo, że przestały uprawiać seks, spisały go na straty w wyniku terapii, komunikacji, odkrywają zupełnie nowe pokłady namiętności. I ku swojemu zaskoczeniu mają najlepszy seks w życiu. Więc tak, uważam, że zawsze można to wypracować.

Agata Stola - seksuolożka, psychoterapeutka. Współprowadzi warszawski Instytutu Psychoterapii i Terapii Seksuologicznej SPLOT.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.