Odchodzi z zawodu po 22 latach. Leszek Olpiński gorzko o pracy w szkole

Odchodzi z zawodu po 22 latach. Leszek Olpiński gorzko o pracy w szkole

Leszek Olpiński widzi, że zmiany idą w złym kierunku
Leszek Olpiński widzi, że zmiany idą w złym kierunku
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Klaudia Stabach
28.11.2021 15:45

- Dzisiaj nauczanie można porównać do robienia wielkich zakupów w supermarkecie. Pchamy wózek przez wszystkie alejki i wkładamy każdy produkt po kolei, zakładając, że przecież może się nam przydać. Nie bierzemy pod uwagę, że z niektórych rzeczy w ogóle nie skorzystamy, a wózek zaczyna być przeciążony - mówi Leszek Olpiński.

Leszek Olpiński, poznański nauczyciel fizyki, informatyki i etyki, po 22 latach pracy postanowił odejść z zawodu. W listopadzie złożył papiery i jest przekonany, że znajdzie dla siebie lepsze zajęcie, niż praca w szkole.

Klaudia Stabach, WP Kobieta: Odchodzi pan z zawodu w momencie, gdy nauczyciele przedmiotów ścisłych są na wagę złota. Może to jest dobry czas na postawienie swoich warunków, a nie na odejście?

Leszek Olpiński, nauczyciel: Tutaj nie pracuje się w izolacji, więc nawet jeśli dyrekcja poszłaby mi na rękę w niektórych aspektach, to i tak nie zmieni się mój ogólnie fatalny obraz szkoły, jaki mam w głowie. Dalej pracowałbym z przemęczonymi uczniami i sfrustrowanymi nauczycielami. Jestem osobą, która od dawna próbuje coś zmienić w edukacji i widzę, że wszystkie zmiany idą w przeciwnym kierunku, niż bym chciał.

Co najbardziej pana niepokoi?

Coraz większa kontrola nauczycieli. W szkole nie ma miejsca na kreatywne myślenie i naukę pracy zespołowej, której później oczekuje wielu pracodawców. Od nauczyciela wymaga się, że będzie zmuszał ucznia do nauki, a później oceniał jego wiedzę w taki sam sposób, jak u reszty klasy. Nie bierze się pod uwagę indywidualnych uwarunkowań, a one często mogą być kluczowe.

Sprawdziany i stopnie są w szkole od dawna, więc można powiedzieć, że wiedział pan, na co się pisze, przychodząc do szkoły.

Gdy ja zaczynałem pracę, to jeszcze mogłem mówić o namiastce swobody. Każda kolejna zmiana szła w stronę coraz większej kontroli dyrektora, nauczyciela i ucznia. Dobrym przykładem jest ewolucja podstawy programowej z fizyki. 22 lata temu mieściła się na jednej stronie A4, a dzisiaj liczy osiem stron.

Jak to przekłada się na pana pracę?

Muszę przerobić z uczniami bardzo dużo materiału i nie mam możliwości wyboru, co będzie dla nich bardziej, a co mniej przydatne. Dzisiaj nauczanie można porównać do robienia wielkich zakupów w supermarkecie. Pchamy wózek przez wszystkie alejki i wkładamy każdy produkt po kolei, zakładając, że przecież może się nam przydać. Nie bierzemy pod uwagę, że z niektórych rzeczy w ogóle nie skorzystamy, a wózek zaczyna być przeciążony.

Czyli uczniowie muszą przyswajać niepotrzebną wiedzę?

Tak bym tego nie nazwał, ale na pewno część materiału może być dla niektórych zupełnie niepraktyczna. Ja chciałbym nauczać w pierwszej kolejności tego, co wiem, że będzie przydatne w dorosłym życiu dla każdego, a niestety nie mam takiej możliwości, bo ograniczają mnie sztywne ramy podstawy programowej.

Próbował pan wyłamać się z nich?

Tak, od dłuższego czasu staram się podążać za zainteresowaniami uczniów. Ma to jednak swoje konsekwencje łącznie z zagrożeniem zwolnieniem z pracy.

Prowadzi pan nie tylko lekcje informatyki i fizyki, ale również etykę. Wokół tego przedmiotu jest ostatnio bardzo głośno, ponieważ za dwa lata każdy uczeń będzie musiał wybrać pomiędzy religią a etyką. Co pan na to?

Fatalny pomysł. Po pierwsze już przeciążonemu uczniowi dojdą dwie obowiązkowe godziny w szkole, a po drugie będzie miał wybór jedynie między lekcjami religii, które tak naprawdę są nauką tylko o jednej, a lekcjami etyki, które moim zdaniem mają sens tylko wtedy, gdy uczeń dobrowolnie chce w nich uczestniczyć. Zajęcia powinny opierać się na dyskusji i wymianie poglądów, a nie suchym wykładzie nauczyciela.

Nawet jeśli nauczyciel będzie prawdziwym ekspertem w swojej dziedzinie?

Przyjęło się, że dobry nauczyciel to ten, który ma rozległą wiedzę, a nie ten, który posiada kompetencje do pracy z dziećmi. Moim zdaniem do nauczania w podstawówkach nie potrzeba specjalistów w wąskich dziedzinach, tylko osób, które potrafią budować dobre relacje z uczniami i mają indywidualne podejście do każdego.

Leszek Olpiński
Leszek Olpiński© Archiwum prywatne

Jak pan dzisiaj postrzega zawód nauczyciela?

Zupełnie inaczej, niż powinien być widziany. Chciałbym patrzeć na nauczycieli, jako na osoby zaufania publicznego, a nie jak narzędzie w rękach władzy.

Społeczeństwo chyba nie myśli o was w takich kategoriach.

Punkt widzenia osób trzecich jest równie przykry. Dyskusja na nasz temat rozbija się głównie o kwestię długości czasu pracy. Cały czas istnieje przekonanie, że my mało pracujemy i dużo oczekujemy. Nie bierze się pod uwagę, jak bardzo wyczerpująca jest praca przy tablicy. Wcześniej wykonywałem inne zajęcia i nie czułem się tak przeciążony, mimo że trwały dłużej. Po wejściu do klasy nie mogę nagle wyjść na przerwę, czy powiedzieć: "Dzisiaj czuję się trochę gorzej, więc będę mniej zaangażowany".

Napisał pan o swoim odejściu w mediach społecznościowych. Zazwyczaj nauczyciele trzymają decyzję w tajemnicy do ostatniej chwili, bo nie chcą się narażać.

Sytuacja w oświacie jest już tak tragiczna, że odejścia po cichu nic nie zmienią. Mnie cały czas leży na sercu dobro uczniów, dlatego nie zostawiam ich z dnia na dzień, a dopiero wraz z końcem roku szkolnego. Chcę znaleźć lepsze miejsce dla siebie, ale również spróbować przyczynić się do zmian, ruszyć ten skostniały system.

Jeśli coś zmieni się na lepsze, wróci pan do zawodu?

Moje odejście nie jest spontaniczną decyzją. Od dwóch lat dojrzewałem do niej i wnikliwie ją przemyślałem. Nie widzę szans na pozytywne zmiany.

Co może robić fizyk i informatyk po odejściu ze szkoły?

Przebierać w ofertach. Zrobiłem już rozeznanie na rynku i widzę, że jest mnóstwo firm, w których dałbym sobie radę. Zwłaszcza z branży IT.

Na pana korzyść działa też miejsce zamieszkania. Nauczyciele z dużych miast mają większe perspektywy, niż wiejscy nauczyciele.

Miejsce zamieszkania już rzadko kiedy jest ograniczeniem. Każdy nauczyciel w ostatnim roku nabył doskonałe kompetencje w pracy zdalnej i tym samym pojawiły się przed nim możliwości wykonywania innego zawodu prosto zza biurka we własnym mieszkaniu.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta