Blisko ludzi"On nie potrafił już inaczej”. Dogging, czyli seks w miejscach publicznych

"On nie potrafił już inaczej”. Dogging, czyli seks w miejscach publicznych

"On nie potrafił już inaczej”. Dogging, czyli seks w miejscach publicznych
Źródło zdjęć: © 123RF
29.03.2019 17:54, aktualizacja: 30.03.2019 12:18

- Pomyślałam, dobra, za parawanem możemy poopalać się nago… Tymczasem Piotrek chciał się tam kochać. Nie wiem, jak to możliwe, ale zgodziłam się na to! – wspomina Kasia. Teraz żałuje.

Co byś zrobiła, gdyby twój partner zaproponował ci seks w miejscu publicznym? Zgodziłabyś się? Jeśli tak, to jest duża szansa, że oboje mielibyście z tego wiele radości (pod warunkiem, że nie złapałaby was policja i nie wlepiła mandatu). A co, jeśli nie miałabyś na to ochoty? Albo twój partner chciał kochać się już tylko w miejscach publicznych?

"Nie wiem jak to możliwe, ale zgodziłam się na to"

- Zaczęło się w długi weekend majowy nad morzem, w Dębkach. Piotrek zawsze się śmiał z osób, które odgradzają się od reszty plażowiczów parawanami. W naszych warunkach atmosferycznych - tłumaczyłam mu - jest to uzasadnione, przynajmniej piach nie wali ci po oczach, gdy tylko położysz się na kocu. Do niego nic nie docierało, drwił bez końca z parawanów. Kiedyś jednak niespodziewanie z domku, który wynajmowaliśmy, wziął parawan, zarzucił go na plecy, spojrzał na mnie tajemniczo i powiedział, że będzie nam potrzebny - opowiada 34-letnia Kasia, pielęgniarka z Warszawy.

Kasia wspomina, że tego dnia ominęli plażę, na której rozbijali się codziennie, w towarzystwie tłumów ludzi z dziećmi i psami, przeszli wpław przez Piaśnicę, niewielką rzeczkę wpadającą w tym miejscu do Bałtyku i po około kilometrze dotarli do plaży nudystów. - Chciałam stamtąd jak najszybciej uciec. Nie dlatego, że nagie ciało mnie zawstydza. Po prostu uważałam, że skoro my nie rozbieramy się do rosołu, to nie pasujemy do innych plażowiczów. Ale Piotrek się uparł. Rozstawił parawan w taki sposób, że byliśmy osłonięci nim z trzech stron, a z czwartej przed oczami gapiów chroniły nas wydmy - wspomina Kasia. - Pomyślałam, dobra, za parawanem możemy poopalać się nago… Tymczasem Piotrek chciał się tam kochać. Nie wiem, jak to możliwe, ale zgodziłam się na to! Chyba tylko dlatego, że byłam oszołomiona pomysłem i zdecydowaną postawą mojego męża…

Kasia sama nie wie, czy bardziej była przestraszona, czy podniecona. Jednak przeraziła się naprawdę, gdy już po wszystkim zorientowała się, że wysoko nad nimi, na szczycie klifu wiedzie ścieżka, po której spacerują wczasowicze. - Zdałam sobie sprawę, że o ile ludzie będący na plaży, a było ich sporo, raczej nas nie widzą, to ci z góry widzą nas jak na dłoni… - opowiada Kasia. - Serce mi stanęło na myśl, że ktoś nas mógł widzieć…

Każde miejsce na seks jest dobre?

Piotrek ma dokładnie na odwrót. Najbardziej podnieca go świadomość, że ludzie wiedzą, że on uprawia seks, ale nie do końca mogą to zobaczyć. - Nawet jeśli ktoś widzi, że się za tym parawanem kotłujemy, to nie może nas sobie obejrzeć w całości, jak na filmie pornograficznym - opowiada Kasia. - Trudno nam też w sumie coś udowodnić, bo zawsze jesteśmy trochę zakryci, ubrani. Piotrka to dodatkowo podnieca, nakręca, mnie paraliżuje. Za każdym razem. Nie muszę dodawać, że po Dębkach apetyt mojego męża urósł tak, że trudno już nad nim zapanować…

Kasia i Piotrek kochali się już wiele razy w windach, na dachu wieżowca na warszawskich Jelonkach, gdzie mieszka babcia Kasi, w toalecie pociągu (kilka razy), w nocnym klubie na sofach, w parkach, w aucie na parkingach przed centrum handlowym, na miejskiej plaży nad Wisłą. - Nie zawsze to jest stosunek, często Piotrek chce miłości francuskiej, która mnie krępuje najbardziej - opowiada kobieta. - Kiedyś w lesie w okolicach Starej Miłosnej spłoszyliśmy zastęp koni z jeźdźcami… Piotrek stał, ja klęczałam z głową na wysokości jego bioder, niby byliśmy schowani za drzewem, jednak nie do końca… - Kasia czerwieni się na samą myśl o wspomnieniu.

- Niestety, gdy zastęp jeźdźców przejeżdżał koło nas, przestraszyłam się, straciłam równowagę i o mało nie przewróciłam. Machnęłam ręką, pierwszy koń się spłoszył, odskoczył w bok, kolejny zahamował, dwie osoby spadły. Wszyscy wiedzieli, co robiliśmy… A miało nikogo tam nie być! Umarłam ze wstydu.

Dogging popularny wśród gwiazd

Uprawianie seksu w miejscach publicznych, po angielsku zwane doggingiem, jest jedną z najbardziej popularnych fantazji seksualnych. I nie tylko fantazji, jak się okazuje. W Wielkiej Brytanii istnieją serwisy internetowe, na których ludzie umawiają się na seks-spotkania w miejscach publicznych. Przychodzą na nie zarówno ci, którzy seks uprawiają, jak i ci, którzy ich podglądają. Co najbardziej podnieca w kochaniu się na oczach innych?

Piosenkarka Lady Gaga wyznała w jednym z wywiadów: "Szaleję za seksem w miejscach publicznych. Najbardziej podnieca mnie, że mogę być przyłapana na gorącym uczynku. I nie ma znaczenia z kim to robię, najfajniejsze jest to, że w ogóle to robię. Najlepszy seks uprawiałam na tylnym siedzeniu nowojorskiej taksówki i marzę, by to powtórzyć”.

Nie tylko amerykańska piosenkarka lubi pofiglować publicznie. Wśród gwiazd do tego typu upodobań przyznali się też brytyjski piłkarz Stan Collymore, aktorki Drew Barrymore, Pamela Anderson i Kirsten Dunst, piosenkarka Miley Cyrus, aktor Liam Hemsworth czy perkusista Fabrizio Moretti. Wśród polskich celebrytów, na seksie w toalecie została przyłapana przed laty polska piosenkarka, wtedy uczestniczka programu "Bar” Dorota Rabczewska. Zapytana przez Kubę Wojewódzkiego, dlaczego to zrobiła, odparła: "Bo mi się bzykać chciało”.

Gdy seks publiczny to za dużo

Jednak wiele osób woli, by publiczne igraszki zostały w sferze fantazji. Ta jak Kasia, która boi się, że jej małżeństwo z powodu zupełnie odmiennych preferencji męża jest zagrożone. - Piotrek nie jest już zainteresowany zwykłym seksem. Mówi, że to go nie podnieca, nie cieszy, nie daje satysfakcji - opowiada kobieta. - A ja mam wybór: albo będę dotrzymywać mu kroku, albo zacznie uprawiać publiczny seks z kimś innym. W czasie awantury zagroził mi tym.

Jak sobie poradzić z taką sytuacją? Seksuolożka Anna Wenta przekonuje, że zmuszanie się do jakichkolwiek zachowań w seksie to ślepa uliczka. - Seks ma być źródłem radości i zadowolenia, a nie stresu i przymusu - przekonuje. I wyjaśnia, że sama idea doggingu jest związana z łamaniem tabu, bo to co nas, ludzi, najbardziej podnieca, to właśnie przekraczanie granic, sięganie po zakazany owoc. A seks w miejscach publicznych nie dość, że jest niebezpieczny, bo można zostać nakrytym i oskarżonym o nieobyczajne zachowanie, to jeszcze można być podglądanym i swoim zachowaniem podniecać innych.

- Jeśli jeden z partnerów ma ochotę na taki seks, a drugi nie, bo nie sprawia mu to przyjemności, to niewiele da się z tym zrobić - uważa Anna Wenta. - Istnieje coś takiego jak norma partnerska, czyli zbiór zachowań seksualnych, erotycznych, który jest akceptowany przez oboje partnerów. I jeśli jedna strona mówi nie, to znaczy, że dla niej dane zachowanie tę normę przekracza lub się w niej nie mieści. W takiej sytuacji trudno kogoś namawiać czy zmuszać, by robił to, na co nie ma ochoty. Można o tym rozmawiać, ale bez gwarancji, że to przyniesie jakikolwiek skutek.

A co, jeśli publiczny seks staje się jedynym sposobem na realizowanie swoich potrzeb? - Jest część osób, które włączają taki seks do repertuaru swoich zachowań seksualnych, ale na zasadzie urozmaicenia. Nie jest to jedyny sposób realizowania potrzeb seksualnych - wyjaśnia psycholożka. - Jeśli jednak staje się jedynym sposobem na uzyskanie podniecenia czy orgazmu, to myślę, że warto skontaktować się ze specjalistą, seksuologiem lub psychologiem, by ustalić, dlaczego tak się dzieje. Myślę, że to mogą być kwestie związane z sytuacją zupełnie nieseksualną, że chodzi właśnie o przełamywanie tabu, zakosztowanie pewnej wolności.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl