Blisko ludziOpieka naprzemienna po rozwodzie. "W Polsce trzeba jeszcze wiele osób do tego przekonywać"

Opieka naprzemienna po rozwodzie. "W Polsce trzeba jeszcze wiele osób do tego przekonywać"

Opieka naprzemienna
Opieka naprzemienna
Źródło zdjęć: © Getty Images
05.02.2021 16:34

Choć daleko nam do Skandynawii, w Polsce coraz więcej rodziców decyduje się na opiekę naprzemienną nad dzieckiem po rozwodzie. – Przy takim modelu ludzie mają szansę ułożyć sobie życie na nowo. Stereotyp porzuconej kobiety, obarczonej obowiązkami to przeszłość. Z kolei mężczyźni chcą być w równym stopniu rodzicami – mówi psycholog Dorota Minta.

Jak wynika z badań, największą szansę na uzyskanie opieki naprzemiennej mają rodzice, którzy nie zaogniają konfliktu, są w stanie ustalić warunki porozumienia opiekuńczego – nawet gdy rozwód jest z orzeczeniem o winie. A ponadto, gdy oboje mają dobrą sytuację majątkową i zamieszkują w niewielkiej odległości od siebie.

Jak podkreślają psychologowie, taki model sprawowania opieki rodzicielskiej jest korzystny dla dziecka, ale nie sprawdzi się gdy ludzie pragną zemsty i robią sobie na złość.

– Kiedy małżeństwo się rozpada, to naturalną kwestią jest chęć obydwojga rodziców do udziału, w równym stopniu, w wychowaniu dzieci – wyjaśnia psycholog Dorota Minta. Tłumaczy, że obecnie współpracuje z wieloma mężczyznami, którzy są inicjatorami sprawowania opieki naprzemiennej nad dzieckiem. Podkreśla, że wiecznie zajęty ojciec i niepracująca matka to przeszłość.

– Tata i mama są równie ważni. Każdy rodzic to inny wzorzec do naśladowania, z każdym rodzicem dziecko spędza czas w inny sposób, więc nie ma powodów, aby rozwód powodował definitywne odcięcie się ojca od dzieci. Nie mówię o sytuacjach patologicznych, zachowaniach przestępczych i przemocy – dodaje ekspertka.

Model opieki "gniazdowej"

Mówiąc o opiece naprzemiennej, warto przywołać przykład Skandynawii. – Tam tylko w sytuacjach patologicznych sąd rozstrzyga o opiece. Model sprawowania pieczy naprzemiennej jest automatyczny. Sąd ewentualnie rozstrzyga czy dziecko mieszka w jednym mieszkaniu, czy raz u jednego rodzica, raz u drugiego. Przed nami dużo pracy, bo aktualnie w Polsce trzeba wiele osób, w tym sądy, do tego przekonywać – ocenia psycholog.

Warto zaznaczyć, że możliwość ustalania opieki naprzemiennej przez sądy w Szwecji ustanowiono w 1977 r., za to od 1992 r. funkcjonuje w tym kraju domniemanie sprawowania władzy rodzicielskiej nad dzieckiem przez oboje rodziców w przypadku rozpadu związku.

Wspomniany model, kiedy dziecko mieszka na stałe w jednym mieszkaniu, a rodzice są "dochodzący", to tzw. model opieki "gniazdowej". – W Polsce ten system się nie sprawdza, bo wymaga dysponowania trzema nieruchomościami, czy to na własność, czy na wynajem. Myślę, że w Polsce ze względów ekonomicznych byłoby to trudne – mówi radca prawny Joanna Hetman-Krajewska z Kancelarii Prawniczej Patrimonium.

Na pomysł, jak podzielić się opieką nad dziećmi wpadła Kinga. Czytała kiedyś o systemie, w którym dzieci pozostają w miejscu dotychczasowego zamieszkania, a rodzice zmieniają się w opiece nad nimi. Postanowili z mężem, Markiem, spróbować takiego rozwiązania na czas trwania rozwodu.

- Uznaliśmy, że rozwód rozwodem, ale dzieci są dla nas najważniejsze. I rzeczywiście, dla nich sytuacja była dość dobra. Byli w swoim znajomym otoczeniu, chodzili do tej samej szkoły, mieli tych samych kolegów na osiedlu. Tylko po kilku miesiącach ja nie dawałam rady - wyjaśnia Kinga.

Na pytanie, co takiego się stało, że chciała zrezygnować z tego rozwiązania, 34-latka wyjaśnia. - Nie stać mnie było na wynajem mieszkania dla siebie. Płaciłam z obecnym jeszcze mężem po połowie wszystkie opłaty za mieszkanie, w którym się zmienialiśmy. Marek zarabia dużo więcej ode mnie, więc nie miał z tym problemu i znalazł sobie blisko małą, ale ładną kawalarkę. Ja musiałam albo jechać do koleżanek, albo zatrzymywać się u rodziców. Nie miałam gdzie trzymać swoich rzeczy osobistych. Nie miałam swojego miejsca, gdzie czułam się jak w domu - dodaje Kinga.

Czarę goryczy przelała sytuacja, gdy kobieta zostawiła teczkę z korespondencją w mieszkaniu, do której zajrzał jej były małżonek. - Marek uznał, że skoro leżała we wspólnym lokalu, to miał do niej prawo zaglądać. A tam były ważne dokumenty dotyczące naszego rozwodu. Poczułam się zraniona i oszukana. Powiedziałam adwokatowi, że ten system się nie sprawdza i żądam, by miejsce zamieszkania dzieci był przy matce.

Marek i Kinga nie mają jeszcze orzeczonego rozwodu. Walka o to z kim zamieszkają dzieci i gdzie, trwa.

"Zmusiła mnie do wyprowadzki"

Jak się okazuje, nawet niewierność nie jest przeszkodą w ustaleniu pieczy naprzemiennej. O kontakt z dzieckiem w trybie pół na pół zawalczył po zdradzie Artur. W rozmowie z nami opowiedział, że to on był porzucony, więc nie wyobrażał sobie, że teraz jego relacja z synem miałaby ulec drastycznej zmianie.

– Od urodzenia syna to ja wstawałem w nocy, jak płakał. Zajmowałem się nim wieczorami, dopóki nie zasnął, kąpałem. Później odprowadzałem do przedszkola, bo moja eks nie była tym zainteresowana. Wolała koleżanki – stwierdził 38-latek. Jak się okazało, miała kochanka, z którym postanowiła ułożyć sobie życie. – Mnie zmusiła do wyprowadzki, a sama zamieszkania z nowym partnerem. Kochanek mojej byłej zostawił dla niej żonę i dwójkę dzieci, w tym noworodka – wyjaśnił Artur.

Mimo że czuł się pokrzywdzony w tej sytuacji, zawalczył o siebie i kontakt z synem. Z byłą partnerką podpisał porozumienie rodzicielskie przed rozwodem. – Zrobiliśmy to dla dobra syna. Aktualnie mieszkamy od siebie 4 kilometry. Synem opiekuję się od niedzieli do niedzieli. Razem z matką dziecka płacimy rachunki na pół. Ubrania kupujemy oddzielnie – kontynuuje.

Jak wyjaśnia Minta, w przypadku małych dzieci ważne, aby interwały, kiedy dziecko zostaje z jednym, albo z drugim rodzicem, nie były zbyt długie. – W wielu sytuacjach sprawdza się model pięciodniowy, z czasem wydłużany do tygodnia, potem już indywidualnie. W którymś momencie zaczynają o tym decydować dzieci i trzeba im na to pozwolić – kwituje.

Radca prawny Joanna Hetman-Krajewska z Kancelarii Prawniczej Patrimonium wymienia jednak inny problem mieszkaniowy, z którym często nie umieją sobie poradzić ludzie po rozwodzie, a nawet w jego trakcie.

– Niejednokrotnie ludzie nie mogą się porozumieć co do tego, z kim dzieci będą na stałe. Jeżeli małżonkowie w trakcie rozwodu nadal mieszkają razem, to często zacietrzewiają się i żadne nie chce opuścić lokalu, bo sąd z reguły nie przyzna opieki temu rodzicowi, który nie mieszka z dziećmi – wyjaśnia. Co za tym idzie, byli partnerzy potrafią zgotować sobie piekło, bo mieszkanie pod jednym dachem jest szalenie trudne.

Z kolei psycholog Dorota Minta podkreśla, że piecza naprzemienna pozwala na większą swobodę w ułożeniu sobie życia na nowo, co jest bardzo ważne zarówno dla dzieci, jak i rodziców.

- Gdzieś jeszcze funkcjonuje stereotyp, że to mężczyzna zostawia kobietę, a ona zostaje z dziećmi i się musi poświęcać. Teraz tak nie ma. Ja powtarzam swoim pacjentom, że jak zdecydują się na model opieki naprzemiennej, to będą mieli przestrzeń na ułożenie sobie życia. Jeżeli ktoś będzie non stop z dwójką dzieci, to nie ma czasu na relaks, na zakupy, na poznanie kogoś – ocenia.

Podsumowuje, że w nowej, zrekonstruowanej rodzinie, dziecko może się wiele nauczyć, jeżeli obserwuje wzajemną czułość, miłość i szacunek.