Blisko ludziPacjentka z podejrzeniem koronowirusa ma apel do władz. Jej słowa są wstrząsające

Pacjentka z podejrzeniem koronowirusa ma apel do władz. Jej słowa są wstrząsające

Pacjentka z podejrzeniem koronowirusa ma apel do władz. Jej słowa są wstrząsające
Źródło zdjęć: © Pixabay
01.03.2020 14:29

Od jakiegoś czasu paraliżuje nas strach przed tajemniczym wirusem z Chin. Ciągle bombardują nas doniesienia o nowych przypadkach zarażenia i zgonach. Polski rząd zapewnia, że jesteśmy na to przygotowani. Pacjentka ze szpitala z Krotoszyna ma inne zdanie.

Internet podobija nagranie, w którym pacjentka z podejrzeniem koronowirusa opisuje, jak wyglądało jej przyjęcie do szpitala. Dziewczyna zgłosiła się do lekarza internisty z wysoką gorączką, bólem gardła, kaszlem i bólem mięśni. Objawy jednoznacznie wskazywały na zarażenie koronawirsuem. Została skierowana do szpitala w Krotoszynie.

Koronowirus w Krotoszynie

Kobieta przez cały filmik zapewnia, że nie ma żadnych pretensji do personelu szpitala, do którego została skierowana. Jest oburzona procedurami, które związują lekarzom ręce i odbierają szansę pacjentom na wyzdrowienie.

Pacjentka opisuje godzina po godzinie, a potem dzień po dniu swojego pobytu w szpitalu. Zaznacza, że władze szpitala w Krotoszynie chciały przewieźć pacjentkę do specjalistycznego szpitala zakaźnego, niestety placówka odmówiła przyjęcia, argumentując swoją decyzję widełkami czasowymi. Kobieta bowiem wróciła z Włoch 21 dni temu, a kilka dni temu ze Stanów Zjednoczonych. Nie minęło jeszcze 14 dni, podczas których ujawnia się wirus.

Wspomina również o nieprzyjęciu jej wymazów do laboratorium w Warszawie. – Była to już godz. 13-14. Laboratorium w Warszawie pracowało od 7 do 15. Tacy jesteśmy w mediach przygotowani, całodobowa infolinia, kursy mycia rąk, ale próbki do 15. Koronawirus od 15 ma wolne, spędza czas z rodziną – ironizowała.

Podejrzewająca u siebie zarażenie podkreśla, że gdy już jej próbki zostały przyjęte, to na wynik czekała około 88 godzin. Porównywała, że w Chinach takie badania trwają maksymalnie 3 godziny.

Sprawę skomentował Minister Zdrowia. – Procedury są jasne i każdy powinien ich przestrzegać. Jeżeli wyglądało to tak, jak opisuje ta pani, to procedury zostały złamane. Teraz po naszej stronie leży jak najszybsze wyjaśnienie tego i już tę sytuację wyjaśniamy – powiedział Wojciech Andrusiewicz w rozmowie z Onetem. Zapewnił również, że do takiej sytuacji nie powinno dojść. Przypadek będzie sprawdzony i zostaną wyciągnięte konsekwencje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta