Paryż - sexy czy romantyczny?
No dobrze, skoro wszyscy na świecie wiedzą, że Paryż jest sexy i romantyczny, to czy jest on romantyczny i sexy? No... jest.
23.01.2009 | aktual.: 25.06.2010 14:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
No dobrze, skoro wszyscy na świecie wiedzą, że Paryż jest sexy i romantyczny, to czy jest on romantyczny i sexy? No... jest.
Mój znajomy ostatnio obejrzał serię filmów o Paryżu. O ile Amelia nie budziła jego podejrzeń, to już „Niebo nad Paryżem” tak. „Czy Paryż naprawdę tak wygląda, że każda ulica jest ładna, ludzie, którzy chodzą po ulicach są ładni i wszyscy maja takie fajne klatki schodowe? Wiesz, o co mi chodzi....Czy to po prostu wielka ściema?”.
Naczytaliśmy się kiedyś razem w rozmaitych książkach o siatce ulic Paryża, o dziwakach, których można tam spotkać, o konsjerżkach siedzących na klatkach schodowych. No i co? No wszystko to prawda, prawda.
Co robić, żeby w Paryżu było romantycznie – mniej więcej każdy wie. Jakiś hotelik (na przykład Hotel Amour) jakieś śniadanie w łóżku, potem jakaś kawa w brasserie i spacer nad Sekwaną.... Albo gdziekolwiek – bo wszędzie spotkamy wymachujących rękoma Paryżan z siatkami pełnymi bagietek i będzie jak z filmu. Oczywiście nie obejdzie się bez problemów... „Pokój hotelowy był wielkości łazienki, a łazienka – schowku na szczotki!” – skarżył się znajomy Kanadyjczyk, który ostatnio odwiedził miasto w poszukiwaniu przygód miłosnych. Podobno – donosił mi z wypiekami na twarzy – jeśli obudzisz się koło kogoś, z kim spędziłeś obiecujący wieczór, dobrze tę osobę zabrać na śniadanie do ... Starbucksa! „A potem czekać pól godziny na chai latte, bo Francuzi nie wiedzą co to jest” – nie mógł się nadziwić Richard.
ZOBACZ TEŻ
POLECAMY:
„I love Paris in the springtime, I love Paris in the fall” śpiewała Ella w piosence Cole’a Portera. Nie da się ukryć, że to jedno z miast, które – jak prawdziwa dama – zawsze dobrze wygląda. Nawet w listopadzie można tam spokojnie wybrać się na spacer, posiedzieć w parku... No dobra, kto by tam siedział w parku, kiedy jest tyle ciekawych miejsc do schowania się. Nie mówię o przepięknych bramach kamienic, ale chyba warto spróbować na przykład lokalnej kuchni. Że zakochani nie jedzą? A kto ich tam wysyła? Zakochani poradzą sobie nawet w Ciechocinku, a Paryż jest dobry dla tych, u których płomień miłości już trochę przygasa. I którzy „już” jedzą – a dobre jedzenie w Paryżu jest prawie na każdym rogu – wystarczy popatrzeć gdzie pójdą miejscowi, by z miną znawcy zaproponować to miejsce swojej połówce. Francuska kuchnia to czysty afrodyzjak – nie dość, że w kawiarni zapewne spotkacie mnóstwo „ukrywających się” kochanków, którzy być może rozbudzą waszą słowiańską wyobraźnię, to jeszcze przypatrzycie się teatrowi
przystojnych kelnerów. No i te ostrygi w cenach nie znanych w Polsce...
Ostatnio dowiedziałam się też, że ów „romantyczny” Paryż jest niezwykle otwartym miastem: są tu popularne kluby dla swingersów, seks – sauny i kluby, w których wyrywasz na one-nigth stand. Tym, który chcą zachować obraz Paryża, gdzie spotyka się miłość, wpadając na siebie przypadkiem na rogu dwóch uliczek na Montmartre napiszę: nie czytajcie dalej... Znudzone sobą pary mogą czytać.
Clubs échangistes czy boites echangistes gdzie indziej nazwane byłyby klubami dla swingersów. W mieście Michela Houellebecqa można zalogować się do takiego klubu online, można umówić się na wieczór tematyczny (np. westernowy, gdzie „przebierasz się” w kowbojki li i jedynie), można też w niektórych załapać się tylko na voyeura, czyli podglądacza... Najbardziej Sade’owski jest klub o uroczej nazwie Le Pluriel, najbardziej popularnym jest chyba Les Chandelles ( który na stronie ma nawet porady dotyczące „uwodzenia włosami” lub co zrobić kiedy ma się 2-3 kg za dużo).
Tańszą odmianą clubs échangistes, często traktowaną jako najtańsza forma hotelu na godziny, jest seks-sauna – często za 10 Euro można nasycić ciało i je odnowić. Sauny to już fastfood: chodzi się tam po przypadkowy seks, nie toleruje podglądaczy. W Sauna Alina około 14 w poniedziałki jest coś w rodzaju brunchu dla singielek, gdzie wejście kosztuje dziesięć Euro (najtańszy brunch w Paryżu?) , chyba warto sprawdzić co dzieje się tam w pozostałe dni tygodnia...
Wisienką na torcie zestawu sexy/romantyczny Paryż niech będzie nowy sklep Nathalie Rykiel – córki Sonii, która w podziemiach butiku mamy - "Rykiel Woman na rue de Grenelle" - urządziła ekskluzywny salon z „sexetoye” i „vibromasseur” – jak mówią Francuzi. Wejściu do salonu towarzyszy cały rytuał: trzeba „pokazać się” pięknej pani przy masywnych drzwiach prowadzących do przybytku rozkoszy, a ta niezwykła koneserka i znawczyni ludzkiej fizjonomii wpuści was tam, lub nie... Bo Paryżanie są snobami nawet w kwestiach seksu.
Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto z Paryża nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, robi doktorat z gender i queer studies. Zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…