Polki stawiają na rodzinę?
Nie kariera jest dla nich najważniejsza, a dobre relacje z bliskimi i ciepło domowego ogniska – przybywa Polek, które wolą poświęcić się rodzinie niż pracy. Świetnie odnajdują się jako matki, żony i gospodynie domowe.
Nie kariera jest dla nich najważniejsza, a dobre relacje z bliskimi i ciepło domowego ogniska – przybywa Polek, które wolą poświęcić się rodzinie niż pracy. Świetnie odnajdują się jako matki, żony i gospodynie domowe. Specjaliści przyznają, że to dobra tendencja, bo więzi rodzinne powinny być pogłębiane i pielęgnowane.
„Po ślubie Małgosia pokochała spokojne, codzienne, rodzinne życie. Najlepiej się czuje, gdy może ubrać się na luzie, wyjść z domu bez makijażu i spacerować z Bartkiem po parku na warszawskim Powiślu. Często można ich spotkać w osiedlowym sklepie, jak robią zakupy. W towarzystwie męża promienieje ze szczęścia” – tak o Małgorzacie Kożuchowskiej magazynowi „Gwiazdy” powiedział rzekomy znajomy aktorki. Kożuchowska właśnie spodziewa się swojego pierwszego dziecka.
W czasach, w których kobiety chcą robić karierę, a dzietność jest coraz mniejsza, taka postawa – szczególnie popularnej aktorki – może zaskakiwać. Monika Zakrzewska, prawnik, ekspert prawa pracy i rynku pracy, członek Naczelnej Rady Zatrudnienia, stwierdziła, że roczny urlop macierzyński jest dla kobiet niekorzystny, bo obniża ich szanse na rynku pracy. „Matka to nie zawód. Dlatego państwo nie może płacić kobietom za to, że zostały matkami. Wydłużanie urlopów rodzicielskich to dążenie do tego, by matka stała się zawodem. A to do niczego nie prowadzi” – powiedziała w wywiadzie „Matka to nie zawód”, którym Kongres Kobiet zainicjował kampanię „Superwoman na rynku pracy”.
Dodała, że lepiej zostawić dziecko pod opieką babci – dla dobra swojego i malucha. Monika Zakrzewska stwierdziła, że im dłużej siedzi z synem, tym bardziej jest on z nią związany, a ona z nim. „Dlatego mój szybszy powrót do pracy będzie dla nas łatwiejszy do zniesienia” – uważa.
Życie to projekt biznesowy?
Słowa Moniki Zakrzewskiej nie spodobały się wielu Polkom. Zwłaszcza że – jak wynika z badań – coraz więcej młodych kobiet woli poświęcić się rodzinie niż karierze. Jako jedna z pierwszych takie podejście do rodziny i kariery okpiła Agnieszka Graff, felietonistka „Wysokich obcasów”, pisząc przewrotnie: „Życie to projekt biznesowy, a dziecko to inwestycja, która na razie nie przynosi dochodów, więc trzeba uważać, żeby nie przeinwestować. (…) Może warto, by Kongres Kobiet nieco intensywniej zajął się potrzebami tych z nas, które nie są super, mają dzieci i też chciałyby się utrzymać na rynku pracy”.
Pod słowami Agnieszki Graff mogłaby podpisać się spora grupa Polek – okazuje się, że dla wielu z nas to rodzina jest najważniejsza. Badania, zrealizowane przez agencję Garden of Words i Dom Badawczy Maison wykazały, że dla 56 proc. kobiet w życiu najbardziej liczy się bycie dobrą gospodynią domową, matką i żoną. Okazuje się, że jesteśmy bardzo rodzinne, a co druga z nas czuje się szczęśliwa. Z badań wynika, że głównym źródłem zadowolenia Polek jest udane życie rodzinne (96 proc.), małe przyjemności (92 proc.) i przyjaciele (91 proc.).
Bycie matką jak powołanie
Natalia (imię zmienione) przed dwoma miesiącami została mamą. Wcześniej pracowała w korporacji, dawała z siebie sto procent, dorabiała sobie po godzinach. W pracy nie odpuszczała. Praktycznie przez całą ciążę była do dyspozycji przełożonego. „Nie mam nikogo do pomocy, więc zakładałam, że najpóźniej po pół roku wrócę do firmy” – przyznaje. Ale gdy jej synek pojawił się na świecie, kompletnie oszalała na jego punkcie. „Macierzyństwo mnie pochłonęło. Nie przeszkadza mi, że jestem obolała, zmęczona, niewyspana, że praktycznie cały czas siedzę w domu. Zrozumiałam, że rodzina jest dla mnie najważniejsza. Już nie wiem, czy po pół roku wrócę do pracy, na razie sobie tego nie wyobrażam. Chcę być z dzieckiem jak najdłużej”.
Pod felietonem Agnieszki Graff jedna z internautek napisała: „Dziwi mnie, dlaczego o kobiety wychowujące dzieci toczy się wieczna walka. A to, że to nieroby i tylko siedzą w domu, a to znów, że trzyma się je w domu jak niewolnice do rodzenia i bawienia dzieci… Dlaczego nikt zdaje się nie przyjmować do wiadomości, że dla wielu kobiet takie bycie matką jest jak powołanie – jedna z nas jest prawnikiem, jedna sprzedawczynią, jedna ma dzieci i pracuje zawodowo (bo chce bądź musi), inna nie – i dajmy temu spokój”.
Większość Polek próbuje znaleźć złoty środek między domem a pracą – zwłaszcza że wiele z nich nie może być bezrobotnych. Coraz więcej jest jednak głosów kobiet, które przyznają, że owszem, praca jest ważna, ale to udane życie rodzinne powinno być priorytetem. „Staram się połączyć wychowywanie dziecka z pracą. Kariera? No cóż... Zawodowo zostałam w tyle, ponieważ na ponad rok wypadłam z tzw. obiegu. Po powrocie spięłam się mocno. Czytałam, szkoliłam się w miarę możliwości (tzn. nie godziłam się na szkolenia wyjazdowe, kursy w innym mieście, tylko na miejscu). Wstaję o 4.00, chodzę spać o 23.00, czasem później. Moje dziecko ma dwa latka, chodzi do żłobka. Staram się zawsze odbierać synka na czas, nie wypracowuję nadgodzin. Awans – czemu nie, ale nigdy kosztem czasu przeznaczonego dla dziecka” – czytamy na forum dyskusyjnym.
Znajdźmy czas dla siebie
Fundacja Humanites – Sztuka Wychowania przekonuje, że rodzina powinna spędzać ze sobą przynajmniej dwie godziny dziennie. To wzmacnia więzi, sprzyja poznawaniu się nawzajem i budowaniu pozytywnych relacji.
– Fajnie jest pójść z dziećmi na ciekawą wystawę, na mecz czy do parku i fajnie jest mieć te wspólne przeżycia. Ważne, aby znajdować czas na dobrą rozmowę i kształtowanie takich codziennych wspólnych rytuałów w każdej rodzinie, jak chociażby wspólne posiłki czy sposób, w jaki się witamy. To są drobne elementy, gesty, które sprawiają, że czujemy się bliżej – mówi Zofia Dzik, prezes Fundacji Humanites – Sztuka Wychowania w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.
Zdaniem Zofii Dzik rodzinne więzi powinny być pogłębiane i pielęgnowane. W przeciwnym wypadku ograniczą się tylko do suchej wymiany informacji. – Gdy patrzymy na kryzys dzisiejszej rodziny, kryzys związków, w wielu przypadkach możemy zauważyć taki trend słabnącego zainteresowania sobą. Coraz mniej mieliśmy czasu, coraz bardziej nasze kontakty i rozmowy ograniczały się do wymiany logistycznych informacji typu, kto odbierze dzieci ze szkoły, kto zrobi zakupy. Nasze więzi słabną. Coraz mniej nas łączy, mamy takie poczucie, że coraz ciężej nam się zaczyna rozmowę, coraz mniej mamy wspólnych tematów, bo oduczamy się wzajemnej rozmowy – sumuje Zofia Dzik.
Tekst: Ewa Podsiadły-Natorska
(epn/sr), kobieta.wp.pl